26

Jestem już od jakiś czterech godzin z Celiną. Mamy iść za jakąś godzinę na stadion, bo zaczyna się tam mecz bejsbolu, a że nam się nudzi to się wybierzemy. Z dresów przebrałam się w czarne spodnie, koszulkę i na to jeansową kurtkę. Poprawiłam makijaż, włosy rozczesałam. Zjadłyśmy spaghetti na obiad, a później pojechałyśmy na stadion. Wyglądałyśmy prawie jak bliźniaczki. Tak samo ubrane, czapki na głowach. Poprosiłyśmy jakąś dziewczynę, aby zrobiła nam zdjęcie, które później wylądowało na instagramie Celiny.

Polubione przez majamantler, johannforfang, skijumpingfans, andreaswellinger i 213 454 innych.

celinarobertsen  🙆🏻‍♀️🙆🏼‍♀️

johannforfang  😱😍

markuseisenbichler  od kiedy wy lubicie bejsbol? 🤔

majamantler  @markuseisenbichler  nie interere 🤪

markuseisenbichler  @majamantler  ale wyszczekana jesteś 😒 @andreaswellinger  przypilnuj jej 😎

Do domu wróciłyśmy koło dwudziestej drugiej. Zjadłyśmy pizzę, którą zamówiłyśmy. Do tego kupiłyśmy dwa wina. Obydwie mamy słabe główki, dlatego po wypiciu dwóch win, paru piw i kilku kieliszków wódki byłyśmy dość wstawione. Usłyszałam jak mój telefon dzwoni. Odebrałam.

- Hej, skarbie. Jak spędziłyście dzień? - odezwał się Andreas. 

- Zajebiście. - wybełkotałam. 

- Piłyście coś? 

- Trochę za dużo. Jutro będę umierała, dlatego żegnam się z tobą. Kocham cię. - rozłączyłam się, rzucając komórką gdzieś w kąt pomieszczenia. Celina spała przytulona do pustej butelki po winie. Wzięłam poduszkę, wtuliłam się w nią, a następnie zasnęłam. 

*****

Wstałam z ogromnym bólem głowy. Norweżka nadal spała. Poszłam szybko do łazienki, gdzie są leki. Zażyłam tabletkę, którą popiłam wodą. Zerknęłam kątem oka w lustro. Przeraziłam się widoku samej siebie. Włosy roztrzepane jak po dobrym seksie, makijaż rozmazany, lekkie wory pod oczami. Bluzka poplamiona czerwonym winem. Postanowiłam się umyć, żeby chociaż trochę przyzwoicie wyglądać. Wyszłam z pomieszczenia, otulona tylko ręcznikiem. Usłyszałam dźwięk zamka od drzwi. Wpadłam w panikę, wzięłam do ręki pierwszy lepszy przedmiot i po cichu zeszłam na dół. Na korytarzu zobaczyłam Julkę i Tanję. Wybuchnęły śmiechem na mój widok. 

- Chciałaś nas tym zabić? - zapytała Julka, wskazując palcem na wazon, który trzymałam w ręce. 

- Myślałam, że ktoś się włamał do domu, więc wzięłam pierwszą lepszą rzecz. - wzruszyłam ramionami. Blondynki trzymały w rękach siatki z zakupami. - Co to?

- Kupiłyśmy wam coś do jedzenia. Andreas zadzwonił wczoraj do nas spanikowany, że razem z Celiną się nawaliłyście, a że było już późno to przyjechałyśmy teraz. - powiedziała Tanja. - On nawet chciał z tego obozu wyrwać się, żeby przylecieć do ciebie. 

- Dobra, idź się ogarnij. - odparła Julia. - Zrobimy wam śniadanie, a później pojedziemy nad jezioro, bo o dziwo jest ciepło i jest ładna pogoda. - wróciłam na górę. Przebrałam się w czystą bieliznę. 

Skoro na zewnątrz jest ciepło, postanowiłam założyć koszulkę na ramiączkach i jeansowe spodenki. Włosy związałam w kucyka. Nie chciało mi się malować, dlatego od razu po ubraniu się zeszłam na dół. W kuchni były dwie blondynki i brunetka, która marudziła coś pod nosem. Zaśmiałam się na jej widok. 

- Zamknij się, bo łeb mi pęka. - warknęła Celina. - Ostatni raz z tobą piję, alkoholiku. 

- Idź się lepiej ogarnij, Celina. - powiedziała Tanja. - Zjecie śniadanie, a później jedziemy.

Blondynki na śniadanie przygotowały kanapki z herbatą. Zjadłam posiłek, a później poszłam rozglądać się za moim telefonem. Leżał w salonie w kącie. Odblokowałam go. Miałam dwadzieścia nieodebranych połączeń od Andreasa, trzynaście od Daniela i dwa od Tanji. Przy okazji blondyn wysłał mi jeszcze z tysiąc wiadomości czy żyję. Postanowiłam do niego zadzwonić. Odebrał od razu.

- Majka, myślałem, że coś ci się stało. - powiedział zmartwiony. - Jesteś nie odpowiedzialna!

- Przecież żyję. Nic mi nie jest. - zaśmiałam się. - No może troszkę głowa mnie boli, a tak to żyję. 

- Dzięki, Bogu. - odparł Niemiec. - Pamiętasz, że jutro już wracam? Spakowałaś się?

- Już jutro? - zdziwiłam się. Nie jestem kompletnie spakowana. 

- Czyli nie jesteś spakowana, tak więc pakuj się, bo jutro już lecimy. - zaśmiał się. - Do zobaczenia, kocham cię. - zakończył rozmowę. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top