13
Dojechaliśmy na plażę. Rozłożyłam ręcznik i zdjęłam koszulkę, a później spodenki. Założyłam okulary na nos i położylam się na ręczniku. Andreas leżał obok mnie.
- Tak pójdę z tobą do wody, dzieciaczku. - zaśmiałam się i pobiegłam w stronę wody. Skoczek mnie dogonił. Złapał mnie w tali i podniósł do góry. Jak to przystało na głupie chłopięce móżdżki, upuścił mnie. Wynurzyłam się, a on stał tam i chichrał się. - Ale śmieszne haha. - udawałam, że się śmjeje.
- Majunia, przecież wiesz, że cię kocham najmocniej. - powiedział i przytulił mnie.
- A co jak nie wiem? - uniosłam brew do góry. Pociągnął mnie w dół, tak że zanurzyliśmy się, a on pocałował mnie w usta. Wynurzyliśmy się.
- Teraz wiesz. - uśmiechnął się i przyciągnął mnie do jego nagiej klatki piersiowej. - Jutro lecimy do Polski.
- Na moją imprezę urodzinową. - zaśmiałam się. Położyłam się na plaży. Andreas trzymał mnie cały czas za rękę.
***
Jesteśmy na lotnisku w Katowicach. Stąd pojedziemy autokarem do Wisły. Zajmuje miejsce obok okna, a Niemiec obok mnie. Od razu usnęłam.
Obudziło mnie szturchanie Andiego. Przetarłam oczy i spojrzałam na niego.
- Już jesteśmy. - pociągnął mnie w stronę wyjścia z autokaru. Zabrał nasze walizki. Akurat wysiedliśmy przed Gołębiewskim. Przed budynkiem stoi Forfang i Anders. Od razu gdy mnie zauważają biegną w moją stronę. Przytulają mnie. - Ej chłopaki, ona jest moja. - odparł Andreas, a oni odsunęli się ode mnie. Zabrałam kluczyk od swojego pokoju i walizkę od niebieskookiego. Szedł za mną cały czas. Rozłożył się na moim łóżku.
- Mamy znowu razem pokój? - spytałam, odgładając klucze na stolik. Kiwnął głową na tak, uśmiechając się. - A już myślałam, że odpocznę od ciebie.
- No coś ci się nie uda to. - zaśmiał się i pociągnął mnie tak, że upadłam na niego. Do pokoju wparował Tande z Kotem.
- Widzę, że przeszkodziliśmy. - odparł blondyn, głupio uśmiechając się.
- Przylazłeś to mów czego chcesz. - warknęłam.
- Pyskata się zrobiłaś. Szwaby cię tego nauczyli? - spojrzał na Andreasa.
- Tylko nie Szwaby. - powiedział Andreas.
- No więc przyszedlem tu, aby zakomunikować wam, że o dwudziestej macie być przed hotelem. - kiwnęłam głową, że rozumiem. - A i proszę bez niespodzianek w formie dziecka. - wzięłam do ręki i rzuciłam w niego poduszką. - Ej, bo mi włosy będziesz układała.
- Z takimi tekstami do Forfanga. - pokazałam mu język, a on spiorunował mnie wzrokiem i wyszedł z Maćkiem, który chichrał się z niego. Zerknęłam na zegarek. Prawie czternasta. - Idę się zdrzemnąć. - powiedziałam i położyłam się na łóżku. Od razu odpłynęłam.
***
Obudziłam się. Andi leżał na łóżku, oglądając telewizję. Spojrzałam na zegarek. Osiemnasta piędziesiąt siedem. Zerwałam się na równe nogi.
- Czemu mnie nie obudziłeś?! - krzyknęłam.
- Tak słodko wyglądałaś. - odparł, a ja machnęłam ręką. Wzięłam do ręki bieliznę i weszłam do łazienki. Rozebrałam się z brudnych ciuchów. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Związałam je w turban. Wytarłam ciało i założyłam bieliznę. Wyszłam z pomieszczenia. Andreas poruszył zabawnie brwiami. - Idź się myć. Teraz. - rozkazałam mu, a on wziął z walizki czyste bokserki i wszedł do łazienki. Znaczy tak myślałam, dopóki nie poczułam pieczenia na tyłku. Odwróciłam się, a on schował się w łazience i zamknął drzwi. No idiota. Zdjęłam z włosów ręcznik i przeraziłam się. Moje włosy były w kolorze blond. - Co ja zrobiłam? - szepnęłam do siebie. - Andreas otwórz mi. - krzyknęłam do niego, a po chwili drzwi były otwarte. Chłopak miał zawiązany recznik na biodrach. Spojrzal na moje włosy.
- Co ty zrobiłaś? - wziął do rąk kosmyk moich włosów.
- Wiesz, też się zastanawiam. - wzięlam do ręki szampon, który okazał się być farbą w kolorze blondu. Zwątpiłam w to, bo wiem że nic już nie zrobię. Wysuszyłam włosy. Związałam pasmo włosów koczka. Nałożyłam czarną sukienkę z sznurkami na plecach. Zrobiłam mocniejszy makijaż niż zwykle. Kreski, czerwona szminka. Na stopy założyłam sandałki na obcasie. Andi założył koszulkę i niebieskie spodenki.
- Ale ładną mam dziewczynę. - przytulił mnie. Zarumieniłam się. - Nawet ta warstwa tapety nie ukryje twoich rumieńców, skarbie.
- A ty co w romantyka się bawisz? - uniosłam brew.
- Żebyś wiedziała. - pocałował mnie w usta. Gdy oderwał się zaczęłam się śmiać. Patrzył na mnie jak na idiotkę. Kazałam mu spojrzeć w lustro. - O kurwa. - miał całe usta w czerwonej szmince. Wzięłam chusteczkę i wytarłam mu usta. - Dziękuje. - tym razem pocałował mnie w policzek. Zabrałam torebkę i wyszliśmy z hotelu. Przed nim czekali skoczkowie. Tande jak mnie zauważył chciał mnie prześwięcić.
- Coś ty odjebała z włosami? - złapał kosmyk moich włosów.
- Przynajmniej teraz wyglądam jak twoja rodzina. - zaśmiałam się, ale jemu nie było do śmiechu, więc po chwili przestałam. - Już będę cicho.
- No i masz racje. - widać, że był wkurzony.
- Wiesz co? Mam dziewiętnaście lat i decyduje sama o tym co robię, ale widać, że księżniczka ma problem. - warknęłam i poszłam przed siebie. Sama dojdę to tego klubu. Nagle zza winkla wyskoczyła Sylvia z ekipą. - Aaaa! W łeb dostaniesz za to.
- Maja, co ty masz z włosami? - spytała.
- Odpierdolta się od moich włosów. - krzyknęłam i poszłam w lewo. Dołączył do mnie Forfang z Fannemelem. Wyglądaliśmy śmieszne. Wyższy, średnia i mały.
- Wiesz o tym, że Tande się o ciebie troszczy? - zapytał Johann.
- Wiem, ale czasami to przekracza granice i się wkurzam. - odparłam. - Nie moja wina, że szybko ponoszą mnie emocje.
- Dlatego się pogodzicie teraz. Fannis po Daniela. - rozkazał krasnalowi. Po chwili wrócił z moim kuzynem, idiotą.
- Wiesz, że jesteś idiotą? - spojrzalam na niego. Przytaknął smutny. - Ale idiotą, którego kocham. - przytuliłam się do niego. Zaskoczony nie wiedzial co się dzieje, ale później mnie przytulił. Z tyłu było słychać " ooo ". - Jesteś ex equo z Wellingerem na pierwszym miejscu. - szepnęłam.
- Ale on jest większym idiotą niż ja? - zaśmiałam się.
- Nie. Ty i on obydwoje pasujecie do siebie ze swoim IQ. - uśmiechnęłam się i weszłam do klubu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top