Rozdział drugi

- A Gregory? Zresztą nieważne. Spieszę się na występ - chciałam wyjść.

Czułam się dość niezręcznie z obcym mężczyzną w jednym pomieszczeniu (i to jest inna sytuacja niż w prywatnych pokojach).

- Nie spieszysz - powiedział spokojnie.

- Gregory mnie zabije - kontynuowałam.

Pozwól mi stąd iść.

- Nikt nikogo nie będzie zabijał. Radzę ci usiąść w tej chwili, jeśli nie chcesz stracić pracy.

I okej, to był dobry argument, aby usiąść.

Znowu zachowałam między nami bezpieczną odległość. Mężczyzna bacznie mnie obserwował, kiedy powoli siadałam. Pochylił się nad stolikiem i złapał pewnie za szklaną butelkę z bursztynowym płynem. Butelka była ozdobiona taki szlaczkami, jakie zazwyczaj mają w filmach z mafią. Nalał dwie trzecie szklanki (również ozdobionej wzrokami) i usiadł w poprzedniej pozycji.

- Kilka sekund temu byłaś skłonna na mnie naskoczyć. Co się zmieniło? - Uniósł szklankę do ust i przechylił ją lekko, aby bursztynowa ciecz wleciała mu do gardła.

- Czego ode mnie oczekujesz?

- Aktualnie niczego - oparł szklankę na udzie. - Chciałem tylko poznać tancerkę, która odwaliła kawał dobrej roboty.

Serio, typie?

Tylko tyle?

W sumie nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Myślałam, że... Sama nie wiem.

- Czy to wszystko panie... - przerwałam. Próbowałam przypomnieć sobie, czy w ciągu kilku minut mi się przestawił.

- Harry. Harry Styles.

- Cóż - zaczęłam. - Jeśli to wszystko, panie Styles, udam się na przygotowanie do występu.

- Ależ proszę - ponownie uniósł szklankę do ust. Wypił resztkę i odstawił szklankę na stół. Oblizał swoje usta, a ja nie mogłam oderwać od niego wzroku.

Co za piękny i dziwny mężczyzna.

Kiedy nalewał kolejną szklankę whiskey, zrozumiałam, że już na mnie pora.

Wstałam z kanapy i nawet się nie żegnając, wyszłam z pomieszczenia. Na korytarzu w oczy wpadł mi Gregory, który palił papierosa i trzymał w ręku telefon. Tutaj wszędzie można palić. Podeszłam do mężczyzny i postukałam palcem w sam środek jego klatki piersiowej.

- Nie zostawiaj mnie sam na sam z obcym facetem, który nie płaci za moje oglądanie mnie.

- Ale to mój szef - powiedział pośpiesznie, kiepując fajką do popielniczki na wysokim stojaku. - Poza tym twój też, więc tak jakby ci płaci. I hamuj się trochę, dziecino.

Już miałam mu odpyskować i kopnąć w jaja, ale drzwi, które przed chwilą zamknęłam, otworzyły się i stanął w nich pan Styles.

Westchnęłam wewnątrz siebie i się od nich oddaliłam. Pokierowałam się do pokoju przygotowań, bo nie miałam ochoty już na alkohol.

W pokoju ściągnęłam perukę i stanęłam przed dzisiejszym grafikiem. Uprzednio sprawdziłam też godzinę. Według dzisiejszego grafiku miałam występ za piętnaście minut na głównej scenie.

Czyli nie kłamałam.

Odłożyłam perukę na swoje miejsce i zabrałam tą z krótkimi czarnymi włosami.

Usiadłam przy stole i nałożyłam perukę, spoglądając na swoje ręce w lustrze. Kiedy szybko i sprawnie założyłam perukę, obejrzałam się.

Złapałam telefon, który był podłączony do ładowarki i sprawdziłam, czy nie mam żadnych wiadomości od sąsiadki. Pusto. Odłożyłam zrezygnowana telefon i jeszcze raz poprawiłam perukę.

Wstałam z fotela i wzrokiem zaczęłam szukać swoich potężnych szpilek. Kiedy je odnalazłam, założyłam je i przejrzałam się w ogromnym lustrze.

Wyglądałam naprawdę dobrze.

Po chwili do pomieszczenia weszły trzy dziewczyny. Roxa, Nikki i Chelsea.

Roxa to wysoka blondynka o zajebiście dużych cyckach. Za większe zderzaki dostaje czasami więcej napiwków.

Nikki za to jest najstarsza z nas wszystkich (jest przed czterdziestką), a wygląda jakby niedawno skończyła dwadzieścia lat.

Chelsea ma dwójkę wspaniałych dzieci i narzeczonego bez pracy. Ciągle się z nim kłóci na temat miejsca swojej pracy, ale powiedziała, że póki on nie znajdzie normalnej pracy, będzie zarabiać tańcząc. A tańczy prywatne, dlatego zarabia też więcej niż ja.

- Patrzcie, patrzcie - Nikki wytarła twarz w ręcznik, a następnie zaczęła wyciągać napiwki. - Kogo me oczy widzą. Messy, co tu robisz?  Vin mówiła, że siedzisz u szefa.

- Siedziałam - Roxa wyciągnęła butelkę wody z lodówki i pociągnęła sporego łyka i tak jak Nikki zaczęła wyciągać poupychane pieniądze.

Chelsea pierwsze to co zrobiła, to ściągnęła buty i perukę. Peruki noszą tylko te dziewczyny co chcą. Dopiero później wyciągnęła pieniądze.

- I co? Gadaj. Vin mówiła też, że tańczyłaś prywatnie. Jesteśmy w szoku. - Roxa, spojrzała na mnie.

- Tańczyłam. Przed szefem.

- W sensie, że przed Gregory'm? - Chelsea usiadła na moim poprzednim miejscu i zaczęła ściągać biżuterię.

- Nie. Tańczyłam przed gościem wyżej postawionym. Chyba właścicielem.

- I jak? - dopytywały.

- Myślałam, że jest starszy i brzydszy. No cóż, lecę na występ - i wyszłam z pomieszczenia, zostawiając dziewczyny w zdezorientowaniu.

Wyszłam przez drzwi i powolnym krokiem ruszyłam na scenę bocznym wejściem.

Muzyka na chwilę ucichła i wszystkich oczy skierowały się na główną scenę. Uśmiechnęłam się pod nosem. Rozsunęłam zasłonę oddzielającą mnie od sceny i wyszłam z ukrycia, kiedy tylko muzyka zmieniła się na remix, do którego ostatnio wymyśliłam choreografię.

Ledwo zrobiłam dwa kroki i już można było usłyszeć gwizdy.

Złapałam pewnie rurę ponad głową i zrobiłam dwa okrążenia wokół niej, aby lepiej przyjrzeć się tłumowi gapiów. Niektórzy siedzieli przy samej scenie i już rzucali pieniędzmi na scenę. Inni siedzieli przy barze, albo w lożach i spoglądali na mnie niż na inne dziewczyny, które tańczyły dla nich na stołach.

Kiedy robiłam drugie okrążenie, zauważyłam Styles'a. Siedział w jednej z loży razem z jakimiś dwoma innymi typkami i pili piwo. Jeden z nich palił.

Po chwili wskoczyłam na rurę i zrobiłam Capezio*. Okręciłam się dumna z siebie, bo od miesiąca męczyłam się, aby złapać tą cholerną nogę z tyłu.

W następnej kolejności poszło Prince, Machine gun, Sea horse, Russian layback, a wszystko zakończyłam Butterfly handstand*.

Zamachnęłam się i zrobiłam fikołka. Spadłam na nogi, a następnie na czworaka podeszłam do tłumu zdesperowanych z podniecenia facetów i zabrałam pieniądze ze sceny jak i ich dłoni.

Pokręciłam się jeszcze chwilę po scenie, aby po chwili się ładnie ukłonić i z niej zejść.

Faceci zaczęli buczeć, ale ja już byłam poza sceną i liczyłam pieniądze poupychane w staniki i spodenkach, no i za grubym pasem.

Zanim doszłam do pokoju przygotowań doliczyłam się sześćdziesięciu dolarów.

Całkiem nieźle.

***

*są to różne figury w pole dance

Komentujcie i gwiazdkujcie ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top