Rozdział 48

Bella

Kolejne dwa dni spędziłam z Maxiem w klubach. Nie miała ochoty patrzeć na żadnego z nich. Wiem, że słowa Zayn'a, które zostały wypowiedziane podczas rozmowy z rodzicami, tak samo jak czyny mojej matki, zostały powiedziane, albo zrobione, po to aby chronić mi dupsko. Ja sama dobrze wiem, co powinnam zrobić.

- Bella,zwolnij trochę.  Za dużo alkoholu - chyba 'niedosyt' alkoholu. Przecież czuję się świetnie. - Nie mam zamiaru ciągnąć cię do  domu.

Pokręciłam przecząco palcem i uciszyłam go kładąc ten palec na jego ustach.

- Cicho. Wiem ja co robie.

- Jesteś doszczętnie pijana - złapał mnie pod ramię - Nie umiesz powiedzieć nawet poprawnie zdania. Idziemy do domu. Bez dyskusji.

Westchnęłam, ale nie opierałam się. Nie ma po co.

- Daleko jeszcze - marudziłam mu całą drogę. Na początku odpowiadał, ale kiedy zadawałam pytanie przed jego odpowiedzią, po prostu mnie ignorował.

Szliśmy, właśnie, obok parku. Dotarł do moich nozdrzy zapach drzew, trawy i starych gałęzi, które leżały bezczynnie na ziemi. Poczułam jak mój żołądek się skurcza. Złapałam się za brzuch i zwróciłam moje ostatnie śniadanie do krzaków.

Ukradkiem widziałam jak Maxie, kręci głową i idzie w moją stronę. Przytrzymał moje włosy i związał je gumką.

- Trzymaj - wyciągnął w moją stronę paczkę miętówek. Wiem, że pewnie zrobi mi się od nich jeszcze raz niedobrze, ale mam to gdzieś.

- Ogierze, poradze sobie - wymamrotałam. Maxie, nie zwracając uwagi na moje słowa, wziął mnie na barana.

Kilka minut później poczułam jak Maxie staje w miejscu. Moja głowa stała się jedną wielką kulą, która nie chciała mnie słuchać, a oczy same mi się kleiły.

Usłyszałam pukanie, a później otwierające się drzwi.

Zayn

Rodzice już dawno byli w swojej sypialni. Ja siedziałem w salonie i czekałem na powrót królewny. Już drugą noc z rzędu wyszła. Wiem tylko, że Maxie z nią jest. Wysłał mi jakieś dziesięć minut wiadomość z treścią, że będą niedługo.

Westchnąłem, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Telefon, którym się zajmowałem, schowałem do kieszeni i udałem się w kierunku drzwi. Otworzyłem je, a moim oczom ukazał się Maxie, z dziewczyną przyczepioną do jego pleców.

- Daj - zacząłem i wyciągnąłem ręce po dziewczynę - zaniosę ją.

Chłopak kiwnął głową. Wziąłem dziewczynę na ręce i przed zamknięciem głównych drzwi, powiedziałem do chłopaka krótkie 'dzięki'.

Udałem się do pokoju dziewczyny i kiedy kładłem ją na łóżku, chyba, niechcący ją rozbudziłem.

- Zayn? - spytała zaspanym głosem i przetarta swoje oczy.

- Tak, to ja - powiedziałem. Przykryłem ją kołdrą. Nie mam siły jej przebierać - śpij.

- A możesz położyć się obok mnie? - kurwa.

Pomyślałem chwilę. Cóż, rodzice prawdopodobnie śpią, a gdy się obudzą, to mnie już nie będzie w tym pokoju.

Westchnąłem i ściągnąłem bluzkę przez głowę i rzuciem ją na ziemię. Nie ściągając spodni, położyłem się obok niej.

- Śpij - poleciłem.

Widziałem na jej twarzy radość. Aż sam zapragnąłem być radosny, ale niestety nie jestem taką osobą. Dziewczyna przysunęła się do mnie i wtuliła w mój bok. Objąłem ją ramieniem i pocałowałem w czoło.

Boże, co ona ze mną robi?

Bella

Obudziłam się przez ból brzucha. Wstałam szybko z łóżka i pognałam do łazienki. Upadłam na kolana przed toaletką i zwróciłam mój wczorajszy obiad. Kiedy już wszystko było po wszystkim, spuściłam wodę i umyłam zęby w kranie, nie patrząc nawet na moje odbicie. Pewnie przypominam jakiegoś wraka, czy coś.

Udałam się do swojego pokoju.

Poczułam straszny ból głowy, kiedy kładłam się do łóżka.

- Boże - jęknęłam i nakryłam swoją twarz poduszką.

Najlepszym sposobem na zmniejszenie bólu głowy, jest sen. Ponownie zasnęłam śniąc o pięknych ciemnych tęczówkach i o ich właścicielu.

Obudziłam się kolo godziny piętnastej. Dźwignęłam się na rękach i rozejrzałam po pokoju.

Oparłam się plecami o ścianę i złapałam się jedną ręką za głowę.

Stanowcze : więcej nie pije.

Gówno prawda.

Do moich nozdrzy dotarł zapach nikotyny pomieszanej razem ze znanymi mi perfumami. Próbowałam sobie przypomnieć, co się wczoraj takiego stało. Jedyne co udało mi się jedynie przypomnieć to to, że rzygałam w krzakach, a potem Maxie, wziął mnie na plecy. Potem tylko totalna pustka. Wstałam z łóżka i chwiejnym krokiem udałam się do pokoju mulata. Zapukałam delikatnie w jego drzwi. Wiem, że nie powinnam się na niego gniewać, ale to trudne.

- Zayn? - zapytałam z nadzieję w głosie.

- Bell? - otworzył mi drzwi i przesunął się, abym mogła wejść głębiej - Rodziców nie ma - wyprzedzi moje pytanie.

Usiadłam na brzegu łóżka, a chłopak usiadł przy ramie.

- Chciałam cię przeprosić - zaczęłam. - Podczas kłótni, coś we mnie pękło. Wiem, że pewnie te słowa, które wypowiedziałeś, były po to, aby mas chronić, ale moja głupia, druga strona duszy, mówi, że wypowiedziałeś prawdę. W takim razie, czy one były prawdą? - spojrzałam na niego. Myślał nad czymś intensywnie. Przełknęłam głośno ślinę. - Tak myślałam. - przygryzłam wnętrze policzka, aby się nie rozpłakać. - Dziękuję, że byłeś ze mną szczery.

Wstawałam z łóżka, kiedy poczułam silną dłoń, która pociągnęła mnie z powrotem na łóżko. Chłopak posadził mnie sobie na kolanach i złapał w swoje duże dłonie moją twarz, dzięki czemu zmusił mnie do tego, abym na niego spojrzała. Potarł palcami moje policzki i pocałował.

Na początki nie oddawałam pocałunku. Dopiero, kiedy już niewytrzymałam, oddałam się jego pocałunkom. Kilka długich minut zajęło nam, abyśmy się od siebie oderwali.

Kocham jego usta.

Spojrzał w moje oczy, a ja w jego.

Kocham jego oczy.

Poprawił mi włosy za ucho i pogłaskał policzek.

Kocham jego dotyk.

- Bell, chciałbym ci wszystko teraz wytłumaczyć  - kiwnęłam lekko głową nadal patrząc w jego oczy. - To co powiedziałem ostatnimi czasy, nie jest prawdą. Wiesz to dobrze, tak samo jak ja. Może nie usłyszysz ode mnie dwóch słów, które zapewne bardzo chcesz usłyszeć, ale moje czyny czy małe rzeczy będą je wyrażać. Wiesz, że miałem kiepskie życie. Dopiero Yaser pokazał mi kawałek.. Miłości. Naprawdę chciałbym powiedzieć ci te słowa, ale nie potrafię - przytuliłam się do jego klatki, a on pocałował moje czoło.

- Mogę zaczekać, Zayn. Naprawdę przepraszam, że tak ostatnio zareagowałam.

Chłopak zaśmiał się.

- Jesteś słodka, kiedy się złościsz -uderzyłam go lekko w ramie. - Ej, tylko nie w szczepionkę - udawał poszkodowanego.

Uśmiechnęłam się i złożyłam na jego ustach krótki pocałunek. Lecz, chłopakowi było mało. Przyciągnął mnie do siebie z powrotem i odwrócił nas tak, że leżałam na łóżku.

- Kochaj się ze mną - usłyszałam przy swoim uchu.

Pocałowałam go i zaczęłam ściągać z siebie bluzkę.

***
Hejka! Cóż, nie wybiło 25 kom, ale macie ❤️ Do końca pierwszej części zostało nam może z dwa rozdziały. Jeśli chodzi o różne błędy w tym opowiadaniu - poprawię je kiedy skończymy pierwszą część.

Dzisiaj nie zrobię wam tego, abyście dobiły do iluś tam kom czy gwiazdek, bo po prostu nie mam skończonego następnego rozdziału c:

Tak, że najprawdopodobniej kolejny rozdział będzie jutro, albo postaram się go dzisiaj dodać, ale niczego nie obiecuję.

Dziękuję wam za miłe słowa, które znalazły się pod poprzednim rozdziałem❤️ Kocham!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top