Rozdział 43
Bella
- Gdzie są twoje ciuchy? - spytałam, kiedy po śniadaniu z Zaynem postanowiliśmy poleniuchować w moje sypialni.
Złapałam jego dłoń w swoje i zaczęłam bawić się jego palcami.
- Co?
-Chodzi mi o to, że - usiadłam, nadal bawiąc się dłonią mężczyzny - mówiłeś coś wczoraj o wyprowadzce, czy coś i tak pomyślałam.. Zresztą nieważne - uśmiechnęłam się do niego zmieszana i przytuliłam do jego boku.
- Kontynuuj, proszę -objął mnie ramieniem. - To z wyprowadzką to prawda. Ciuchy mam w samochodzie, więc o czym pomyślałaś? Śmiało. Zaskocz mnie - zaśmiał się pod nosem.
- Pomyślałam sobie - zaczęłam niepewnie, - że jak jesteś tymczasowo 'bezdomny', to możesz u mnie zostać, czy coś..
- Z miłą chęcią - poczułam jego rękę na moim biodrze. - Pytanie tylko, czy na pewno tego chcesz.
Ponownie usiadłam i spojrzałam na Zayna, przytakując głową i przygryzając wargę.
- Chodź tu do mnie - powiedział, kiedy wyciągnął do mnie ręce, abym mogła się w niego wtulić.
Uśmiechnęłam się i usiadłam na jego biodrach, aby położyć się na jego klatce piersiowej. Zaczęłam obrysowywać kształty jego tatuaży.
***
- Tylko tyle? - spytałam Zayna. Przed chwilą mężczyzna poszedł po swoje rzeczy, znajdujące się w jego aucie. Stał przede mną z dwoma dość dużymi podróżnymi torbami i uśmiechał się.
- Co tylko tyle? - obie torby położył obok stolika do kawy, a sam usiadł obok mnie na kanapie. - To jest aż nad tyle.
- Dobra, nich ci już będzie -przewróciłam oczami i oparłam głowę o jego ramię. Wpatrywałam się w telewizor, w którym leciał jakiś talk show z Arianą Grande. Nie szczególnie się na nim skupiłam, gdyż Zayn zawładnął moimi myślami.
Nie bardzo mogę uwierzyć w to, że Zayn siedzi teraz obok mnie. Jest to dość dziwna dla mnie sytuacja, bo praktycznie jeszcze wczoraj umawiał się z Izabell. Izabell, która jest z nim w ciąży, co trochę mnie irytuje. To ja wolałabym być w ciąży.
- O czym myślisz? - usłyszałam głos Zayna przy swoim uchu.
- Zastanawia mnie jedno. Czy dziecko Izabell, jest też twoim dzieckiem. Bo jeśli spotykała się z innym facetem, jednocześnie będą z tobą.
- Mnie też to zastanawia. Ale wracając do Izabell, to ja też byłem w stosunku do niej niewierny.
- Proszę cię, nie mów tak, bo w tedy czuję się winna - schowałam swoją twarz, zakrywając ją warstwą włosów, ale po chwili Zayn zgarnął je tak, aby spojrzeć w moje oczy,
- To ty tak nie mów. Jedynymi winnymi osobami jestem ja i Izabell. Nie ty - pocałował mnie delikatnie w usta. - Wiesz co ci powiem? - pokręciłam przecząco głową.
- Nie kochała Izabell. Zawsze w głowie siedziałaś mi ty. I podejrzewam, że to dziecko to jakiś przekręt.
***
Przepraszam, że krótki i beznadziejny, ale nie miałam na niego pomysłu :/
Jutro postaram się coś wymyślić, ale niczego nie obiecuję.
Gwiazdkujcie i komentujcie
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top