Rozdział 4
Bella
Dopiero po dłuższej chwili się od niego odkleiłam. Z nerwów, uderzyłam go w twarz. Cios był tak mocny, że aż mnie zabolała ręka. Jego głowa lekko odleciała w bok. Z dużym opóźnieniem, dotknął swojego policzka. Odwrócił głowę w moją stronę i spojrzał mi głęboko w oczy. Złapałam się za bolącą rękę i uwolniłam z jego uścisku. Uciekłam do kuchni.
- Bella! - krzyknął za mną. - Bella, do cholery!
Wyciągnęłam czystą szklankę i nalałam sobie do niej wody. Przytrzymałam się blatu i wypiłam wodę duszkiem. Chłopak stanął za mną i złapał moje biodro swoją dłonią.
- Puszczaj mnie - wysyczałam przez zęby. Chłopak mnie nie posłuchał. Przysunął się do mnie tak, że moje plecy przylegały do jego klatki piersiowej. Złapałam się mocniej blatu. - Powiedziałam, abyś mnie puścił.
Pocałował moje odkryte ramię i złapał moją rękę. Wyrwałam ją z żelaznego uścisku i udałam się do salonu. Usiadłam na kanapie podciągając nogi do klatki piersiowej. Mężczyzna dołączył do mnie chwilę później.
- Bella - zaczął, ale mu przeszkodziłam.
- Powinieneś już iść - powiedziałam, biorąc do ręki pilota. Przełączyłam na wiadomości i spojrzałam na Zayn'a. - Nie słyszałeś? Wynoś się stąd! Nie mam ochoty z tobą rozmawiać dzisiaj, czy jutro, a nawet za miesiąc!
- Porozmawiaj ze mną - kontynuował.
- Wynoś się - powiedziałam.
- Bella - nie ustępował.
- Powiedziałam, wypierdalaj! Nienawidzę cię! - poczułam w swoich oczach łzy. Zaczęłam szybciej mrugać, aby mi nie spłynęły po policzkach. - Wyjdź - nie zdążyłam do kończyć.
Ponownie przywarł do moich ust. Pogłębiał go z każdą sekundą. A ja, głupia, oddawałam go jeszcze bardziej.
Tak bardzo za tym tęskniłam.
Złapał w swoje duże dłonie moje policzki. Popchnął mnie delikatnie na kanapę, tak że leżałam. Zawisł nade mną i zaczął jeszcze bardziej zachłannie całować. Ocknęłam się dopiero wtedy, gdy jego jedna z rąk znalazła się pod moją koszulką.
Musze to przerwać.
- Zayn - jęknęłam z trudem w jego usta. - Zostaw - próbowałam go z siebie zepchnąć, ale nie wychodziło mi to najlepiej.
Mężczyzna nie przestawał jeździć ręką po moim brzuchu. Nie miałam na sobie stanika, więc mógł zauważyć moje nabrzmiałe sutki.
- Przestań - powiedziałam i odepchnęłam go od siebie. - Zostaw mnie.
- Proszę, nie - powiedział między pocałunkami. Jego ręka ścisnęła moją pierś, przez co jęknęłam.
Muszę to przerwać, za nim dojdzie do czegoś więcej.
- Dość! - krzyknęłam. Używając całej swoje siły, w końcu udało mi się go z siebie zepchnąć. Mężczyzna spadł z kanapy, a ja szybko z niej wstałam i wytarłam usta ręką. Potarłam swoje ramiona. - Wynoś się.
Zayn wstał z podłogi i stanął naprzeciwko mnie. Chciał mnie złapać za ramiona, ale w porę zareagowałam. Strzepnęłam jego rękę i odsunęłam się o krok.
- Idź już, Zayn - spuściłam głowę, a mężczyzna podrapał się po karku. Wyciągnął z tylnej kieszeni kartkę i ołówek. Nabazgrał coś na nim i wręczył mi go do ręki.
- Gdybyś jednak chciała porozmawiać - powiedział i pocałował krótko mój policzek.
Wyszedł z mojego mieszkania zostawiając mnie w totalnym szoku. Dotknęłam lekko swoich policzków, które swoją drogą były ciepłe. Rozmasowałam je, aby zmniejszyć uczucie ciepła. Po dłuższej chwili spojrzałam na kartkę. Znajdowała się na niej adres kawiarenki, w której kiedyś już razem byliśmy.
'Proszę, spotkajmy się jutro o 17:30'
Głosił drugi napis. Prychnęłam i zgniotłam kartkę. Rzuciłam ją na stolik do kawy.
Nie ma mowy, że się z nim spotkam.
***
Zegar wskazywał siedemnastą. Mam pół godziny do spotkania z Zayn'em. Znaczy nie idę się z nim spotkać, tylko go trochę poobserwuję.
Wyszłam z domu równo o wyznaczonej godzinie. Szłam powolnym krokiem w stronę kawiarenki. Nie spieszyło mi się, gdyż jakoś nie chciałam spotkać się z brunetem. Wręcz nie miałam ochoty. Ale druga część mnie (ta, która nadal kochała Zayn'a, wręcz piszczała i skakała ze szczęścia) cieszyła się.
Kilka minut później znalazłam się przed kawiarenką. Schowałam się za samochód i obserwowałam Zayn'a, który siedział przy stoliku. Co jakiś czas zerkał na swój telefon, albo po prostu się nim bawił. Z jednej strony było to słodkie. Starał się.
Spojrzałam na swój zegarek, który wskazywał kilka minut po osiemnastej. Zayn dalej tam siedział. Widocznie mu bardzo zależało. Zrobiło mi się go trochę żal. Posiedziałam w ukryciu jeszcze kilka minut, ale kiedy Zayn wstawał już ze swojego miejsca, wyszłam z ukrycia i udałam się w stronę drzwi.
W drzwiach Zayn, na mnie wszedł.
- Masz pięć minut - skomentowałam i udałam się do stolika, przy którym siedział. Zmieszany chłopak usiadł naprzeciwko mnie.
***
Pod ostatnim rozdziałem były 32 komentarze. Dziękuję wam za taki prezent na dzień kobiet ❤️
Jak widzicie znalazłam czas, aby wstawić wam dzisiaj rozdział. Wielbcie mnie hyhy
Dziękuję wam za miłe komentarze, które znalazły się pod ostatnim rozdziałem.
Kocham❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top