Rozdział 36

Bella

- Co? Dlaczego? - spytałam, pociągając nosem.

Zayn prychnął.

- Czy ty naprawdę tego nie widzisz? - wstał z kanapy i stanął przede mną.

Czego nie widzę?

- Co? Niby czego nie widzę? - przełknęłam narastającą gulę w gardle i bacznie przyglądałam się jego twarzy. Znowu prychnął. Przejechał ręką po twarzy i uklęknął przede mnią.

- Kocham cię - cały czas był wpatrzony w moje oczy.

I nagle cały świat stanął. Stanął świat, jakby czekał na te dwa słowa. Jakby od początku przygotowywał się na te słowa.

Serce, jak i  tętno znacznie przyspieszyły, przez co czułam się jakbym przebiegła maraton. Oczy zaszły mi niechcianymi łzami. Chciałam płakać. Ale nie wiem, czy ze szczęścia, czy ze złości. Ręce zaczęły mi się pocić, a szczęka zadrżała z bezradności.

Wzięłam dwa głębokie wdechy i wydechy, przy czym przymknęłam oczy.

Pokręciłam przecząco głową i ponownie spojrzałam na mężczyznę.

- Nie - powiedziałam szeptem.

- Nie - powtórzył i ponownie wstał, tylko tym razem gwałtowniej - Co, nie?! Jakie nie?! - krzyknął.

Poczułam łzy w kącikach oczu, a żółć ponownie pojawiła się w gardle.

- Nie - znów pokręciłam przecząco głową i spuściłam wzrok na trzęsące się dłonie. - Nie możesz mnie kochać - siorbnęłam nosem. - Nie możesz.

- Niby dlaczego nie?! Dlaczego tak uważasz - zaczął krążyć po pokoju.

- Proszę, nie krzycz - podniosłam wzrok, który podążał za jego osobą.

Stanął w jednym miejscu i ponownie przetarł twarz dłońmi.

- Dlaczego uważasz, że nie mogę cię kochać?- spojrzał na mnie. Jego wyraz twarzy pokazywał złość, smutek i nienawiść zarazem.

- Ponieważ masz dziewczynę, która cię kocha. Powinieneś być z nią, a nie ze mną w tym momencie.

- Ale ja kocham ciebie! Czy ty nie możesz tego zrozumieć?! - pokręciłam głową. - Nie kochasz mnie, prawda? Nie odwzajemniasz moich uczuć. Mam rację?

Serce mi pękało, kiedy widziałam go w takim stanie. I to moja wina. Jestem potworem, który go kocha, prawda? Kocham go. 

- To nie tak.. - zaczęłam, ale mi przerwał

- A jak?! - kolejny raz krzyknął. - Jeśli odwzajemniasz moje uczucia, proszę powiedz to. Proszę, - uklęknął ponownie przede mną i złapał za moje dłonie. Spojrzał głęboko w moje oczy, w których zaczynam tonąć. - Inaczej umrę z miłości do ciebie.

Przełknęłam żółć i uśmiechnęłam się do niego smutno.

- Nie mogę.

- Dlaczego? - powiedział o dziwo spokojnie. - Jeśli powiesz, że mnie kochasz, jestem w stanie zadzwonić do Izabell i z nią zerwać. Tylko odwzajemnij moje uczucia, proszę - powiedział prawie szeptem.

- Chciałabym, ale nie mogę. Nie chcę ranić Izabell - powiedziałam.

- Jak na razie, ranisz mnie. Proszę, powiedz, że mnie kochasz - załkał.

Nie wytrzymałam tego małego napięcia między nami i po prostu go pocałowałam. Złapałam jego twarz w dłonie i pogłębiłam pocałunek. Zayn na początku nie odwzajemnił pocałunku, bo nie wiedział co się dzieje. Dopiero po chwili zrozumiał zaistniałą sytuację i również pogłębił pocałunek.

- Zayn - zaczęłam, kiedy oderwaliśmy się od siebie, bo zabrakło nam tchu. - Ja naprawdę cię- widziałam iskierki radość w jego oczach, ale kiedy miałam mu powiedzieć, że go kocham usłyszeliśmy natarczywe pukanie do drzwi. Z Zayna nagle uleciała radość, przez co zrobiło mi się smutno. - Poczekaj.

Wstałam szybko z kanapy i podeszłam do  drzwi wejściowych. Osoba nie przestała natarczywie pukać. Przekręciłam zamek w drzwiach i złapałam za klamkę. Otworzyłam oczy, nie dowierzając temu kogo widzę.

- Izabell? Co ty tu robisz? - spytałam ze strachem.

- Gdzie jest Zayn, suko?! - krzyknęła. Nie powiem, ale się trochę przestraszyłam.

- C-co? - spytałam ponownie.

- Nie udawaj głupiej - prychnęła i uderzyła mnie w twarz. - Myślisz, że jestem idiotką, co? Myślałaś, że się nie dowiem o tym, że sypiasz z Zaynem?! - ponownie uderzyła mnie w twarz, a w moich oczach pojawiły się łzy.

Wiedziałam, że to się tak skończy.

- Ej! - usłyszałam głos Zayna - Co ty tu robisz Izabell? - chyba również nie dowierzał.

- Dlaczego sypiasz z tą dziwką?! - krzyknęła ponownie, a moje serce pękało na jej słowa.

- Skąd wiedziałaś gdzie jestem? - podszedł do mnie i złapał mnie za twarz. - Wszystko w porządku? - spytał łagodnie. 

Oprócz tego, że twoja dziewczyna spoliczkowała mnie dwa razy i że nazwała mnie dziwką, to nic się nie stało. A i jeszcze czuję się przez to wszystko jak gówno.

- Śledziłam cię - powiedziała dumnie. - Jak widać się opłaciło - spojrzała na mnie spode łba.

- Słuchaj - zaczął Zayn, odwracając się w stronę zadowolonej Izabell - Najlepiej żebyś pojechała teraz do domu.

- Że co? - spytała po chwili. Jej wyraz twarzy był trochę nieczytelny. Było to połączenie złości, nienawiść, dumy i czegoś jeszcze, czego nie potrafiłam odgadnąć.

- Nie zrozumiałaś? Zrywam z tobą.

- Że co?! - powtórzyła, tylko tym razem krzyknęła. Zaczęła błądzić oczami z Zayna na mnie - Dla tej zdziry?!

- Nie jest zdzirą - powiedział. Najdziwniejsze jest to, że nadal był spokojny. - Bo nie jest tobą.

- Nie możesz ze mną zerwać! - zaczęła szybko mrugać.

- Niby dlaczego? -prychnął.

- Bo.. - nie potrafiła się wysłowić. - Bo.. Jestem w ciąży! - mój świat się właśnie zawalił.

- Co? - Zayn spytał nie dowierzając.

- Będziesz tatusiem, Zayn - uśmiechnęła się triumfalnie i pogłaskała po jeszcze nie zaokrąglonym brzuchu.

***

Hej miśki, co sądzicie o zaistniałej sytuacji? Jak myślicie, co zrobi Bella, albo Izabell? Jak się czuje Zayn? Czekam na wasze teorie c:

Jak będzie duża aktywność, to może wstawię wam wieczorem kolejny.





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top