Rozdział 35
Bella
Dziś jest ten dzień. Dzień, w którym powiem Zaynowi wszystko. Wszystko, co mnie męczy.
Nie nocował u mnie, więc miałam całą noc, aby przemyśleć za i przeciw.
Rano o godzinie dziewiątej napisałam do mężczyzny z pytaniem, czy możemy się dzisiaj spotkać u mnie w mieszkaniu. Wiadomość z odpowiedzią przyszła szybciej niż się spodziewałam. Umówiliśmy się na siedemnastą trzydzieści, gdyż Zayn musi dzisiaj pozałatwiać jakieś sprawy na mieście.
Aktualnie zegarek pokazuje jedenastą, a ja nadal leżę w łóżku i przeglądam zdjęcia na snapie, czy instagramie.
Maxie ma wrócić dopiero za dwa dni, więc nie mam pojęcia kto może dać mi jakąś beznadziejną radę.
Z Izabell nie porozmawiam. Z wiadomych powodów.
Z łóżka wstałam dopiero półgodziny później, gdyż mam ogromnego lenka i stracha. Chciałabym już być po tej rozmowie z Zaynem.
Udałam się do kuchni, aby zrobić kawę, która choć trochę postawi mnie na nogi.
Wstawiłam wodę w czajniku i wyciągnęłam z suszarki czysty kubek. Nasypałam do niej dwie łyżeczki kawy i cukru. Odczekałam, aż woda się zaparzy i dopiero zalałam kubek. Dolałam jeszcze do niej trochę mleka, aby zmieniła kolor na'biały'. Wymieszałam ją i upiłam łyka.
Weszłam do salonu i usiadłam na kanapie, sięgając po pilota. Włączyłam telewizor i zostawiłam na jakimś pierwszym lepszym serialu.
Kiedy skończył się odcinek przypadkowego serialu i kiedy wypiłam kubek kawy, włączyłam program muzyczny w telewizorze i dałam głośność na najgłośniej. Odłożyłam pusty kubek do zlewu z myślą, iż pozmywam później.
Przeciągnęłam się i udałam się do łazienki, w celu umycia się, ogoleniu i zrobieniu makijażu.
***
Kiedy wyszłam z łazienki zegarek pokazywał godzinę szesnastą. Miałam jeszcze półtorej godziny, aby przygotować się psychicznie, co było trochę trudne.
W ręczniku wyszłam z łazienki i wolnym krokiem udałam się do sypialni, aby wybrać sobie jakieś ładne i wygodne ciuchy. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej krótkie dresowe spodenki i bluzę zakładaną przez głowę. Mokre jeszcze włosy związałam w koka, a ręczniki zaniosłam do łazienki, gdzie powiesiłam je na wieszaku. Na bosaka weszłam do salonu i ściszyłam telewizor, aby sąsiedzi się nie denerwowali i nie zaczęli wzywać policji (bo są do tego zdolni).
Zaburczało mi w brzuchu, dlatego weszłam do kuchni i wyciągnęłam z lodówki jogurt truskawkowy, a z szafeczki wyciągnęłam małą łyżeczkę. Wieczko wyrzuciłam do kosza i zaczęłam jeść. W między czasie przejrzałam facebooka i snapa. Kiedy skończyłam jeść wyrzuciłam kartonik, a łyżeczkę i kubek po porannej kawie umyłam.
***
Nim się obejrzałam zegarek wskazywał siedemnastą dwadzieścia. Stres i strach zaczęły rosnąć, a serce pomału przyspieszać.
Za chwilę miałam zakończyć to coś pomiędzy mną, a Zaynem. Owszem, nie chciałam tego, ale innego wyjścia nie widziałam. Mogłam postawić na cierpienie Izabell, ale w tedy czułabym się naprawdę podle. Nie wiem, czy potrafiłabym sobie to wybaczyć. Wiem, że jeśli moja matka się o tym dowie, to będzie mną zawiedziona, jak cztery lata temu.
Wdech i wydech, młoda.
Strach, ani szybkie bicie serca nie chciało odejść w zapomniane, kiedy co chwilę spoglądałam na telefon.
Nie wiem czemu, ale minuty dłużyły mi się niemiłosiernie.
Równo o godzinie siedemnastej trzydzieści usłyszałam dzwonek do drzwi. Jak poparzona wstałam z kanapy i próbowałam uspokoić bicie serca i drgawki, które pojawiły się przed chwilą.
- Spokojnie - powiedziałam do siebie. - Uspokój się. To tylko głupia rozmowa - wzięłam głęboki wdech i wydech, po czym ruszyłam do przedpokoju.
Trzęsącymi się dłońmi przekręciłam zamek w drzwiach i otworzyłam je jednym ruchem. W progu drzwi stał nie kto inny jak Zayn. Serce podskoczyło mi do gardła, kiedy się do mnie uśmiechnął.
- Cześć - powiedziała i zamknął za sobą drzwi. Chciałam mu odpowiedzieć, ale mnie wyprzedził. - Tęskniłem - złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Pocałował mnie w usta, a moje nogi stały się jak z waty.
- Cz-cześć - zająknęłam się. Zayn zaśmiał się na moją małą nieśmiałość i ponownie mnie pocałował. Tylko tym razem przyparł mnie do ściany i złapał za mój tyłek. Jęknęłam w jego usta i umieściłam swoje dłonie w jego włosach.
Muszę to przerwać zanim poniosę się chwili.
- Zayn - powiedziałam, co bardziej brzmiało jak jęk, w jego usta.
- O tak, kochanie - przeszedł z pocałunkami na moją szyję.
- Z-zayn - starałam się złapać oddech. - Stop.
Mężczyzna ze zdziwieniem odsunął się od mojej szyi, wcześniej zostawiając na niej malinkę. Świetnie.
- Coś zrobiłem nie tak? - spytał.
- Nie - zaprzeczyłam od razu. - Tylko rano napisałam ci sms'a, że chcę pogadać, nie pieprzyć - przygryzłam wargę.
- Och - wyrwało się z jego ust. - W takim razie porozmawiajmy.
Złapał mnie za rękę i pociągnął do salonu. Usiadł na kanapie i pociągnął mnie do siebie na kolana. Usiadłam na nich, ale chwilę później z nich zeszłam. Zayn było trochę zdziwiony moim zachowaniem . No nie powiem, gdyby on się tak zachowywał, też pewnie bym była zdziwiona.
- Coś się stało złego? Ktoś ci coś zrobił? - spytał.
- Nie, nie -zaprzeczyłam od razu i usiadłam na drugim końcu kanapy.
-Na pewno? Nikt ci nic nie zrobił? - przysunął się odrobinę.
- Na pewno - zapewniłam go. - Chciałam porozmawiać z tobą jak człowiek dorosły z człowiek dorosłym. Bez krzyczenia, czy rzucania talerzami.
Kiwną głową, abym kontynuowała. Wzięłam głęboki wdech i wydech.
- Chcę.. To znaczy muszę przerwać naszą relację - powiedziała. Ciężar zszedł mi z serca. Czy mi ulżyło? Trochę tak.
Zayn przez kilka chwil wpatrywał się w zgaszony ekran telewizora.
- Nic nie powiesz? - spytałam nie pewnie.
- Masz kogoś? - opowiedział pytaniem na pytanie.
- Co? Nie - odpowiedziała zdziwiona - Dlaczego tak uważasz? - przygryzłam wargę, a drgawki pojawiły się ponownie.
- Pytam, bo nic innego nie przychodzi mi na myśl, dlaczego chciałabyś zerwać naszą relację.
- Ja już tak dłużej nie mogę. Myślałam, że będzie to prostsze, ale takie nie jest - poczułam żółć w gardle.
- Ale co będzie prostsze? - oparł się o oparcie i na mnie spojrzał.
- Udawanie - prychnął.
- Udawanie czego? Orgazmu? - spojrzał na moją twarz.
- Udawanie, że wszystko jest w porządku. Udawanie zwykłej przyjaźni z twoją dziewczyną Udawanie porządnej córki przed mamą i Yaserem. Mam dość. Chciałam ci wcześniej powiedzieć, ale się bałam.
- Czego? Czego się bałaś?
- Twojej reakcji - powiedziałam po chwili.
- Nie zgadzam się - nie potrafiłam odczytać teraz jego emocji.
- Co?
- Nie zgadzam się - powtórzył.
- Na co się nie zgadzasz? - tak bardzo mam ochotę płakać.
- Nie zgadzam się na zakończenie naszej relacji.
***
W końcu udało napisać mi się rozdział c: Nie mam pojęcia, kiedy pojawił się następny, a w następnym będzie się trochę działo.
Jeszcze raz dziękuję wam na ponad 94k wyświetleń
Rozdział sprawdzę później, gdyż muszę się jeszcze pouczyć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top