Rozdział 18

Na początku chciałabym podziękować wam, moim czytelnikom, za to, że to opowiadanie zdobyło pierwsze miejsce w kategorii losowych! Naprawdę nie wiecie ile daje mi to szczęścia. Mimo iż to opowiadanie nie jest jednym z najlepszych, to naprawdę cieszę się, że wam się podoba ❤️

Bella

- Co powiesz na imprezę? Dziś wieczorem? - spytała mnie Izabell, kiedy po udanych zakupach, udałyśmy się do kawiarni.

Wzruszyłam ramionami i spróbowałam swojego shake'a truskawkowego. Kocham truskawki.

- Zależy gdzie i o której.

- Niedaleko jest klub nocny 'Polarize'.

- Tak, wiem który to - przyznałam i poprawiłam okulary przeciwsłoneczne, które spadały mi z moich włosów.

- No i byśmy spotkały się przed klubem jakoś kolo dwudziestej drugiej - kiwnęłam głową i upiłam truskawkowego shake'a.

- A chcesz, żebyśmy poszły tylko my, czy..?

- Nie, nie. Jeśli ci to nie przeszkadza to Zayn i jego koledzy też tam będą. Jak chcesz, możesz kogoś ze sobą zabrać.

Słysząc imię 'Zayn' miałam powiedzieć, że nigdzie nie idę. Ale z drugiej strony chciałam iść. Nie mam pojęcia dlaczego, ale czuję, że coś się wydarzy. Nie wiem tylko, czy to coś dobrego, czy - złego.

- Maxie z przyjemnością do nas dołączy - uśmiechnęłam się sztucznie i sprawdziłam telefon.

- Świetnie! Um, a Maxie to twój chłopak? - spytała niepewnie.

Zaśmiałam się i spojrzałam na swoje paznokcie.

- Maxie to mój dobry przyjaciel. Jest dla mnie jak brat - wzruszyłam ramionami.

***

Siedziałyśmy z Izabell w kawiarni jeszcze przez jakieś pół godziny. W sumie, nie jest taka zła, jaka wydawała mi się na początku. Myślałam, że będzie miała charakter złej suki, a tu proszę. Okazuje się, że jest dość nieśmiała. Jak to mówią: 'nie ocenia się książki po okładce'. Trochę źle się czuję, że na początku naszej znajomości, naskoczyłam na nią, jakby mi coś zrobiła, a tak naprawdę, nic takiego nie zrobiła.

- O, Zayn już jest - powiedziała i wstała z ławki. - Napewno nie chcesz podwózki?

Kiwnęłam głową. Dziewczyna poprawiła w rękach torebki pełne dzisiejszych zdobyczy i uśmiechnęła się.

- Napewno - powiedziałam, kiedy zobaczyłam Zayna zmierzającego w naszą stronę ze zdziwionym wyrazem twarzy.

- Hej, kochanie - nie powiem, ale serce mnie zakuło. Mężczyzna pocałował Izabell w policzek i wziął od niej kilka torebek. - Cześć, Bell.

Kiwnęłam mu głową i przygryzłam wargę.

- Bella i jej przyjaciel, Maxie, idą z nami do klubu - Izabell się w końcu odezwała.

- Tak? To fajnie - no ja nie wiem czy tak fajnie. Zayn uśmiechnął się. - Podwieźć cię?

- Nie, nie - zaprzeczyłam i wstałam z ławki. - Przejdę się. Mieszkam niedaleko. Spacerek dobrze mi zrobi.

- Jak chcesz - powiedział. - Idziemy? - odezwał się do swojej dziewczyny.

- Jasne. To, do zobaczenia później, Bella - przytuliła mnie na pożegnanie. Znieruchomiałam, bo rzadko kiedy prawie nieznana ci osoba cię przytula. Z niewyjaśnionych mi przyczyn, oddałam jej przytulasa.

- Do zobaczenia - powiedziałam i odkleiłam się od niej.

Pomachałam jej, kiedy wsiadała do samochodu i ruszyłam w stronę domu.

***

- Wróciłam! - krzyknęłam i zatrzasnęłam drzwi. - Hej, Elvis.

Pogłaskałam psa po pysku, a on zaczął energicznie machać ogonem i wywijać jęzorem.

- Jak było? - Maxie stał oparty o ścianę i wycierał ręce w ścierkę. - Zrobiłem lasagne na pocieszenie.

Uśmiechnęłam się do niego i wstałam na równe nogi. Ściągnęłam buty i udałam się do sypialni, gdzie zostawiłam zakupy.

- Co kupiłaś, no i jak było? - usłyszałam głos Maxiego w drzwiach od sypialni.

- Kupiłam sukienkę i czarne, krótkie spodenki z wysokim stanem.

- No pięknie - skomentował.

- A było fajnie. Nawet nie jest taka zła. Źle się czuję z tym, że skreśliłam ją na samym początku - wyznałam. - Teraz możesz powiedzieć słynne: ' a nie mówiłem'.

- Nie powiem tego. Teraz czas na drugą część planu - zaklaskał w swoje dłonie i oblizał usta. - A teraz zapraszam panią na obiad, gdyż zimny będzie nie dobry.

- Jakiego planu? - podniosłam jedną brew do góry.

- Nieważnie. Później ci powiem - kiwnęłam głową.

- A i idziemy dzisiaj na imprezę - chłopak wzruszył ramionami.

- Dla mnie bomba.

***
Jeszcze raz chcę wam podziękować, za pierwsze miejsce w losowych. Naprawdę nie wiecie, ile
To dla mnie znaczy ❤️

Dobijemy do 10 komentarzy? ☺️

Kocham ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top