Rozdział 14
Bella
Następny dzień minął w bardzo spokojnej atmosferze. Większość czasu przesiedziałam w ogrodzie, leżąc na trawie. Za to Zayn siedział w cieniu i palił papierosa, za papierosem. W między czasie zjadłam niewiele, ale wystarczająco. Maxie nie dawał znaków życia. Nie wiem, może się na mnie obraził, ale przecież nic mu nie zrobiłam. Wracając, mama i ja rozmawiałyśmy ze sobą totalnie zapominając o tamtej sprawie. A Yaser zniknął gdzieś w swoim gabinecie, bo przecież już dzisiaj jedziemy na te mini wakacje.
Wstałam wcześnie rano aby móc się spakować i nie musieć tego robić wieczorem. Podreptałam do garderoby na boso w poszukiwaniu mojej podróżnej torby. Kiedy ją znalazłam, od razu wzięłam się za pakowanie. Spakowałam 2 zestawy bielizny, 1 parę dresów i 1 parę moich ulubionych czarnych rurek oraz 2 bluzki z 3/4 rękawem. Wraz z spakowaniem ostatniej rzeczy do torby, podreptałam z nią do swojego pokoju. W pokoju wrzuciłam do torby ładowarkę do telefonu, jakieś bransoletki i słuchawki. Pobiegłam jeszcze do łazienki po jakieś żele pod prysznic, szczoteczkę do zębów, szczotkę do włosów i pastę do zębów. Kiedy byłam już totalnie spakowana, zamknęłam torbę i odłożyłam ją na łóżko i zeszłam na dół do kuchni. Schodząc po schodach na dół, usłyszałam śmiech 3 osób, mianowicie Zayna, mamy i Yasera. To było dość dziwne.
- Hej wszystkim - powiedziałam kierując się w stronę lodówki.
- Dzień dobry. - powiedzieli razem popijając kawę, tak bo mnie nie raczyli zaprosić, ale przemilczałam to.
- Jedliście już śniadanie - zapytałam po chwili przyglądaniu się wnętrzu lodówki.
- Tak, kochanie. Zostawiliśmy ci chleb i nutellę - uśmiechnęła się do mnie rodzicielka.
- Och. Dziękuję.
Z tymi słowami, moje ręce dopadły chleb i nutelle. Usiadłam sobie przy stole obok Zayna. Zaczęłam robić sobie kanapki. Zrobiłam sobie 3 przepysznie wyglądające kanapki. Kiedy zjadłam, posprzątałam po sobie.
- Gotowa na dzisiejszy wyjazd - zapytał Yaser.
- Um..Tak - odpowiedziałam.
Zostawiłam ich w kuchni śmiejących się i rozmawiających pewnie o ślubie, który ma się odbyć za jakieś 2 i pół tygodnia. Wow..Ale to szybko minęło. No nic.. pokierowałam się do łazienki w celu skorzystania z toalety. Kiedy to zrobiłam, to pokierowałam się do ogrodu w celu przeleżenia znowu całego dnia na trawie ze słuchawkami w uszach. Tak mam dwie pary słuchawek..
Jak powiedziałam, tak zrobiłam, a mianowicie przeleżałam znowu cały dzień na trawie wsłuchując się w różnego rodzaju muzykę.
Późnym popołudniem, koło godziny 16 siedzieliśmy już w aucie, w drodze nad jezioro. Z tego co pamiętam jedzie się tak mniej więcej 3 godziny, więc ułożyłam się wygodnie. Oczywiście ja z Zayne siedzieliśmy na tyłach, a mama i Yaser z przodu. Jak zwykle mama władała radiem i przeskakiwała z kanału na kanał, czasami zatrzymując się na chwilę aby posłuchać jakieś piosenki. A kiedy już jakąś znalazła, to kazała nam wszystkim śpiewać. Śpiewaliśmy do naprawdę różnych piosenek. A kiedy były jakieś solówki, to oczywiście mama jak to mama śpiewała na całe auto. Czasami śpiewałam ja, Zayn albo Yaser. Z tego wynikło, że Zayn ma piękne i czyste brzmienie swojego głosu. Przy tym jak śpiewał czułam się dziwnie. Takie inne uczucie, czy coś podobnego.
Po trzech godzinach wspólnego śpiewania, w końcu dotarliśmy na miejsce. Nic, a nic się nie zmieniło od ostatniego razu. Piękny las wokół średnich rozmiarów jeziora, a z jednej strony stał sobie samotnie domek. Kilka metrów za domkiem znajdowała się nieduża górka, na której rosły 4 nieduże drzewka. Uśmiechnęłam się na same wspomnienia związane z tym magicznym miejscem.
- Dobra dzieciaki, wysiadamy! - krzyknęła uradowana mama i pocałowała Yasera w usta. Oboje z Zaynem skrzywiliśmy się na ten widok.
Wysiadłam z auta, delikatnie trzaskając drzwiami. Otworzyłam bagażnik i wyciągnęłam z niego swoją torbę i przewiesiłam ją sobie przez ramię. Pokierowałam się z stronę głównych drzwi, niedużego domku. Czekałam, aż mama przyjdzie i otworzy drzwi. Kiedy to zrobiła, od razu rozglądnęłam się po wnętrzu tego domku. Nic nie uległo zmianie.
- Dobrze. Teraz idźcie do tego pierwszego pokoju za rogiem.
Przestraszyłam się. Ja i Zayn w jednym pokoju. Nigdy w życiu.
- Um..Mamo..Będziemy razem w pokoju? - spytałam się.
- Tak..Jakiś problem, słońce? - zamarłam
- E..Nie..Nie ma problemu - uśmiechnęła się sztucznie. Pokierowałam się w kierunku, w którym wskazała mi mama. Wraz z otwarciem drzwi, poczułam ogromną ulgę. Przynajmniej nie będę musiała spać z nim w jednym łóżku.
Usłyszałam jak drzwi od pokoju się otwierają. Tylko nie panikuj...
-------------------------------
Hejka! ;3
Na wstępie od razu powiem, że bardzo wam dziękuję za ponad 200 gwiazdek! Jesteście niesamowici !!! ;P
A jak wam się podoba nowa okładka?? Sama robiłam ;-;
Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza lub gwiazdki ! ;*****
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top