Rozdział 10

Bella

- Przepraszamy za spóźnienie. Mieliśmy.. Małe opóźnienie - przyznała Izabell.

Przewróciłam oczami i spojrzałam na swoje paznokcie. Zayn usiadł obok mnie, a jego dziewczyna obok niego.

- Na co macie ochotę? - zapytała nas mama i wzięła do rąk menu.

- Zdam się na ciebie - oparłam się o siedzenie. Kiwnęła głową i spojrzała na Zayn'a i Izabell.

- Zjadłabym kurczaka w sosie carry, a ty Zee? - odwróciła głowę w jego stronę

- To samo.

Po złożeniu naszych zamówień u kelnera, nastała niezręczna cisza. Jednak szybko przerywa ją kelner nalewając każdemu po kieliszku białego wina. Podziękowałam dość pięknemu kelnerowi i upiłam łyka.

Rodzicielka spojrzała na mnie unosząc jedną brew do góry. Upiła łyk wina, aby ukryć przenikliwy uśmiech. Yaser rozmawiał o czymś z Izabell, a Zayn był wpatrzony we mnie.

Przez kolejne dziesięć minut rozmawialiśmy o różnych rzeczach, dopóki kelner nie przyniósł nam naszych dań. Tak, ten ładny kelner. Podał mi danie i uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech niejakiego Jacoba, gdyż tak miał napisana na plakietce.

- Smacznego - odezwała się rodzicielka, kiedy wszyscy mieli już swoje dania.

- Smacznego - wszyscy odpowiedzieliśmy chórem, jak w jakimś przedszkolu.

Czas na jedną z gorszych kolacji w dziejach ludzkości.

***

- Boże, nigdy więcej - powiedziałam, śmiejąc się i odstawiając kieliszek z winem.

- No weź - zaczęła rodzicielka. Widząc, że mam prawie pusty kieliszek zaczęła wzywać kelnera. - Kelner!

Zaśmiałam się i kiedy zobaczyłam, że to jest ten przystojny Jacob, od razu odmówiłam. Jeszcze sobie coś pomyśli.

Zayn, który siedział obok mnie, spojrzał na wyświetlacz telefonu.

- To my się już będziemy zbierać - wstał, a zaraz za nim Izabell.

- A gdzie to wy idziecie? - dopytywał Yaser.

- No, do tego klubu mojego przyjaciela. Idziesz, Bella?

Odwróciłam się w jego stronę i dopiłam swoje wino, wstając z miejsca. Całując rodzicielkę w policzek, podążyłam za Zayn'em

- Czym się tak dostaniemy? - zapytałam mężczyznę próbując dogonić go na swoich szpilkach.

Będą mnie rano nogi bolały.

- Taksówką. Jedziesz z nami, czy zamówić ci osobną?

- Osobną - wymamrotałam. Zayn rozmawiał przez telefon, a Bell stała obok niego. Cóż, a ja próbowałam złapać równowagę, którą traciłam przy każdym najdrobniejszym ruchu.

- Taksówka już jest - powiedział Zayn i pomógł mi do niej wsiąść. Ile ja tak stałam?

- Dzięki - wymamrotałam, kiedy podawał kierowcy adres klubu. Zapłacił za mnie i zatrzasnął drzwi taksówki.

***

Kilkanaście minut później zajechaliśmy pod klub. Wysiadłam z pojazdu i kiwnęłam głową do kierowcy. Ledwo zatrzasnęłam drzwi, a kierowca już odjechał.

- Sukinsyn - wymamrotałam i stanęłam pod banerem klubu.

Baner nosił nazwę 'Haven'. Ciekawe to niebo. Sekundę później zobaczyłam Zayn'a z Izabell, którzy szli w moim kierunku.

- Harry zaraz powinien być - powiedział Zayn i odpalił papierosa.

- Prosiłam, abyś tego nie robił - skarciła go jego dziewczyna. Przewróciłam oczami.

- Jezu, dziewczyno. Daj mu żyć - chyba po raz pierwszy odezwałam się jego dziewczyny.

Dziewczyna westchnęła i przewróciła oczami.

- Hej, Zayn - odezwał się wysoki chłopak.

Jego włosy pawie dosięgały ramion, a ubrany był w koszulę, której kilka guzików było odpiętych. Jego nogi opinały czarne spodnie z obtartymi kolanami.

Zayn przywitał się z chłopakiem, zwykłym przybiciem żółwika.

- Cześć, Harry.

- A te panie to kto taki? - uśmiechnął się do nas.

- To jest Izabell. Moja.. dziewczyna - czyżby się zawahał? - A to jest Bella. Moja.. Koleżanka.

Prychnęłam na jego słowa w myślach.

Pora działać i wyrwać kogoś na jedną noc.

- Drogi, Harry. Mogę się tak do ciebie zwracać? - powiedziałam i stanęłam naprzeciwko niego.

- Jasne - posłał mi flirciarki uśmiech. Przygryzłam swoją wargę.

- W takim razie, pozwolisz, że dzisiaj będziemy się bawić tylko we dwójkę - niech Zayn widzi co traci.

- Tylko we dwójkę - wyszeptał do mojego ucha, zakręcając sobie pasemko moich włosów na swoim palcu.

- Tak jakby my też tu jesteśmy - odezwał się wkurzony Zayn. Uśmiechnęłam się do siebie i pocałowała krótko usta Harry'ego.

- Chodźmy do środka - zaproponował Harry. - Może później pojedziemy do mnie?

- Z miłą chęcią zobaczę twoją sypialnię - powiedziałam i pociągnęłam mężczyznę za sobą do wnętrza klubu.

Zabawę czas zacząć.

***

#Hella czy #Zella?

Mile widziane gwiazdki i komentarze 😍

Kocham ❤️

Hejty lecom za trzy, dwa, jeden...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top