Rozdział 4

Bella

 - Kto cię przysłał? - zapytałam dobrze znaną mi osobę, która odkąd pamiętam pachniała kawą.

 - Twoja mama słońce. - wyczuwałam jak się uśmiecha. Z tego i ja się delikatnie uśmiechnęłam. 

 - A jeśli mogę wiedzieć po co cię przysłała wujku? 

 - Martwi się o ciebie. Z tego co wiem to wybiegłaś z domu tak nagle... 

 - Miałam ku temu powodu. - przerwałam wujkowi. Nie chciałam, żeby kontynuował. Joel, bo tak miał na imię mój wujek, mruknął za pewnie do siebie coś co było dla mnie niezrozumiałe.

 - Dobra, mała jest już późno, nie uważasz? - zapytał mnie.- Um... Nie wiem nawet, która jest godzina.- Jest godzina 21.25.

 - Wow. To już tak późno? Ile ja tu siedzę?

 - Może pojedziemy do mnie. Zrobię twoją ulubioną czekoladę w twoim ukochanym kubku. - na sam koniec uśmiechnął się tak, że chociaż było ciemno to można było zobaczyć duże dołeczki. Aż samemu chciało się uśmiechnąć na ten widok. 

 - Okey. - tylko to jedno słowo udało wyśliznąć się z moich malinowych ust. - Do zobaczenia tato i Jimmy. - mimowolnie moja twarz wykrzywiła się w pół uśmiechu. 

 - Chodź tu do mnie mała. - powiedział po chwili Joel i zarzucił na moje ramiona swoja skórzaną kurtkę.Szliśmy w ciszy kierując się w stronę wyjścia z cmentarza. Teraz mogłam się tylko zastanawiać czym przyjechał po mnie wujek. Po czarnej, skórzanej kurtce spodziewałam się tylko jednego...- Motor. - powiedziałam tak jakby do siebie.

 - Tak. Skąd wiedziałaś? - zaśmiał się pod koniec. 

 - Um... Po kurtce. Zawsze ją masz jak do nas przyjeżdżasz, więc sam wiesz.

 - Dobra. Trzymaj kask. - nałożyłam na głowę kask i usiadłam za wujkiem na motorze. Objęłam go w pasie kiedy ruszyliśmy z miejsca. Do domu Joela jechaliśmy niecałe 10 minut. Wraz z zaparkowaniem motoru przed garażem, wujek zszedł z motoru podając mi rękę abym ja też mogła zejść. Ściągnęłam kask i podałam go wujkowi. On za to dał mi klucze od domu i kazał iść go otworzyć. Kiedy drzwi się otworzyły pod wpływem mojego naciśnięcia na klamkę, od razu ściągnęłam kurtkę i powiesiłam ją na wieszaku po lewej stronie od drzwi. Weszłam do salonu uprzednio ściągając buty i zostawiając je tam. Od razu rozwaliłam się na chyba najwygodniejszej kanapie, będącej na ziemi. 

 - Widzę, że panienka już się zdążyła rozgościć.- Jak widzisz. Tak się tu rozgościłam, że nie mam siły z niej wstawać. - jęknęłam w dekoracyjną poduszkę.- Kochanie, jęki zostaw dla swojego chłopaka, jak on tam miał, chyba Cameron, prawda? - wyczuwałam jak on się śmieje, robiąc mi moją ulubioną czekoladę w moim ukochanym kubku. Ja natomiast posmutniałam na wspomnienie o imieniu mojego już BYŁEGO chłopaka, który był ze mną tylko i wyłącznie dla przyjemności. 

 - Um...ja...ja... - i tu zrobiłam krótką pauzę, żeby wziąć głęboki wdech - Cameron już nie jest moim chłopakiem. - wykrztusiłam to z siebie. 

 - Och. - tylko tyle dał radę powiedzieć - Cóż, dlaczego? Jeśli mogę wiedzieć. - zapytał. Nigdy przed wujkiem nie miałam tajemnic, ale ostatni raz z Joelem widziałam się jakiś miesiąc temu, kiedy to ja byłam jeszcze w szczęśliwym związku, a wujek w tym czasie balował w Sydney.

 - No, kiedy to ty balowałeś w Sydney, ja przyłapałam go jak pieprzył się z Jenną.

 - Proszę. - podał mi czekoladę i siadł obok mnie na kanapie - Zresztą nie przejmuj się takim lalusiem jak on. I tak go nie lubiłem. - zaśmialiśmy się razem na ten komentarz. 

 - Dzięki. - odpowiedziałam. Ułożyłam swoje usta w dzióbek, żeby się napić gorącej cieczy.

 - Dzwoniłem do Monic i powiedziałem jej, że jest już późno i żebyś wracała sama więc zostajesz u mnie na noc. Co ty na to?

 - Super. - odpowiedziałam w tym samym momencie, kiedy gorąca ciecz miała znaleźć się w mojej jamie ustnej. Niestety czekolada zdążyła poparzyć mnie w język. Pisnęłam cicho. Odłożyłam kubek na stolik przede mną i zaczęłam machać rękami przed swoją twarzą, myśląc, że to złagodzi ból. Wujek zaczął się ze mnie głośno śmiać.- Z czego się tak śmiejesz, co? Ciekawe jak ty byś się zachowywał gdybyś to ty się poparzył w język. - zrobiłam naburmuszoną minę. 

 - No już. Jesteś bardzo słodka, kiedy jesteś naburmuszona. - powiedział, a ja tylko prychnęłam na jego słowa.

 - Dobra to ja się idę teraz szybko wykąpać, a ty za ten czas masz nie wypić mi czekolady. - pogroziłam mu palcem.Po szybkim prysznicu w łazience, która była na górze ubrałam się w jedną z koszul, w których najczęściej tutaj spałam. Gdy schodziłam na dół zastałam wujka oglądającego jaki mecz. Oczywiście w jednej ręce trzymał piwo, a w drugiej czarnego pilota. 

 - Już jestem. Łazienka jest wolna. - usiadłam obok niego na wygodnej kanapie i wzięłam jeszcze ciepły kubek z czekoladą. 

 - Okey. - tylko tyle mi powiedział, gdyż był tak zafascynowany meczem, że prawie mnie nie zauważył mojej obecności. Wypiłam szybko czekoladę i udałam się na górę do swojego pokoju, w którym zawsze spałam, kiedy tu nocowałam. Byłam tak padnięta po tak długim dniu, że od razu odpłynęłam w krainę Morfeusza, śniąc o... Właśnie o czym?

 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 

 Hej,hej,hej!I tak jak obiecałam kolejny rozdział miał być w piątek, tak jest w piątek ;3Komentujcie, gwiazdkujcieee bo to motywuje ;33  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top