Rozdział 38
Bella
Usłyszałam natarczywy dzwonek, przez który pękała mi głowa. Co ja bredzę. Głowa mi właśnie wybuchała.
Podniosłam lekko głowę do góry i od razu tego pożałowałam.
- Kurwa mać - powiedziałam, kiedy głowa ponownie upadła mi na poduszki. Jednak tego pożałowałam, bo to nie były poduszki. Ponownie podniosłam głowę i spojrzałam na co przed chwilą upadła. Były to butelki, przez co trochę się zdziwiłam.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam, czyli kuchni.
- Ja pieprze - przetarłam twarz dłońmi, przez co niechcący zrzuciłam butelkę - cholera - mruknęłam.
Osoba, która ciągle dzwoniła chyba chciała mnie wkurwić. Westchnęłam, wstając od stołu i uważając na rozbite szkło.
Udałam się do korytarza, gdzie nieproszony gość nieustannie dobijał się do moim drzwi.
- No już idę! - krzyknęłam, ale po chwili tego pożałowałam, bo ból głowy dał o sobie znać.
Otworzyłam drzwi, w których znajdował się Maxie i jego piesek.
- Witaj! - chłopak krzyknął radośnie, ale widząc moją skwaszoną minę od razu się zamknął. Tylko Elvis zaczął szczekać i radośnie merdać ogonkiem. - Co tu się stało, kiedy mnie nie było?
Przeszedł obok mnie w głąb domu. Przewróciłam oczami i zamknęłam za nim drzwi. Piesek ciągle szczekał obok mnie.
- Elvis, proszę przestań. Głowa mi pęka - szczeniak zaczął jeszcze głośniej szczekać. - Przestań! - krzyknęłam, a pies natychmiastowo się zamknął i wyminął moją osobę, udając się za Maxiem.
Nagle poczułam przypływ mdłości. Jedną ręką zakryłam sobie usta, a drugą złapałam się za brzuch, który, tak jak głowa, zaczął mnie boleć.
Pobiegłam do toalety i zwróciłam wszystko co ostatnio jadłam.
- No. Wiedzę, że ładnie wczoraj zabalowałaś - oparłam się o zimne kafelki, spoglądając na Maxiego.
- Bardzo śmieszne - powiedziałam ironicznym tonem i przymknęłam lekko oczy.
- Uwierz, że bardzo śmieszne. Zayn chyba też zabalował, co? - zaśmiał się, a ja prychnęłam.
- Ostatnie co wczoraj pamiętam to to, że Zayn zostanie tatą dziecka Izabell, więc wątpię, aby i on się wczoraj upił do nieprzytomności - z bólem głowy i brzucha wstałam na równe nogi. Podeszłam do zlewu i umyłam zęby. Maxie ciągle mi się przypatrywałam z rozdziawioną buzią.
- Że co? - spytał ze zdziwieniem.
- Taką samą reakcję miałam ja, kiedy się o tym dowiedziałam - pokazałam na niego jego odbicie lustrzane szczoteczką do zębów.
- Wtf? Czekaj, czekaj - podszedł do mnie. - Zayn będzie ojcem dziecka, którego matką będzie Izabell?!
- Tak - powiedziałam po chwili i wyplułam pastę do zębów do zlewu. Wypłukałam usta i wytarłam twarz w ręcznik.
- Czyli Izabell jest w ciąży?
- Tak.
- Ja pierdole - podrapał się po karku. - To się narobiło.
Kiwnęłam głową i lekko się kołysząc na boki udałam się do kuchni. Pamiętając, że w kuchni jest rozwalona butelka po wódce, przeszłam bokiem, uważając na moje stopy. Otworzyłam jedną szafkę z lekami i wyciągnęłam z niej jakieś proszki na ból głowy i brzucha. Po chwili na blacie znalazły się jakieś cztery tabletki mocnych leków, ale jebać to. Spojrzałam na te tabletki i połknęłam, myśląc o tym, że ból głowy, jak i brzucha minie o wiele szybciej.
Nadal lekko się kiwając i uważając na szkła udałam się do salonu.
- Co ty wczoraj zrobiłaś, że się tak urządziłaś? - usłyszałam głos Maxiego nad sobą, kiedy ułożyłam się na kanapie.
- Nie wiem - przyznałam. Nie do końca pamiętam jakim cudem udało doprowadzić się do takiego stanu.
Ponownie poczułam ból brzucha, ale zignorowałam go.
Maxie westchnął nade mną.
- Posprzątam ten bałagan w kuchni i zrobię ci jakieś śniadanie - powiedział i wyszedł z salonu.
- Jesteś kochamy - krzyknęłam. - Elvis - zwróciłam się do pieska, który zaczął merdać ogonkiem. - Chodź tu do mnie - wyciągnęłam do niego ręce, a piesek wstał z podłogi i do mnie podbiegł.
Wzięłam i położyłam psa na swoim brzuchu. Polizał mnie po twarzy na co się uśmiechnęłam delikatnie. Podrapałam go po pyszczku i westchnęłam.
Choć na chwilę zapomniałam o Zaynie.
I jego dziecku.
Brzuch ponownie dał o sobie znać pewnie dla tego, że zbliża mi się okres. Przed kolejne pięć minut starałam się je ignorować, ale kiedy się nasilił nie wytrzymałam i pobiegłam do toalety ponownie zwrócić zawartość mojego żołądka.
***
Biedna Bella :c
Macie jakieś teorie spiskowe? 😂
Zostaw po sobie pamiątkę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top