Rozdział 36
Zapraszam na 'Born to die'.
Bella
Nie mogłam spać. Jaki powód? A mianowiczie - burza. Ponoć prze cały nasz pobyt tutaj miała być piękna pogoda. Nawed deszcz miał nie padać. Jak zwykle. Westchnęłam i nakryłam się cała kołdrą. Niestety, po chwili zrezygnowałam z tego pomysłu, gdyż zabrakło mi powietrza i zrobiło mi się gorąco.
Usłyszałam udrzenie pioruna. Gęsia skurka przeszla przez moje ciało. Przewróciłam się z jednoego boku na bok i zacisnęłam powieki.
Kolejne uderzenie. Westchnęłam i schowałam twarz w poduszke.
- Dlaczego nie śpisz? - podniosłam głowę i spojrzałam w ciemność. Nie do wiary, że stąd widać jego czekoladowe tęczówki.
- Nienawidzę burzy. Nie ma nic gorszego - przyznałam. Po co kłamać?
Usłyszałam jak jego łóżko skrzypi, a potem kolejne uderzenie pioruna. Spiełam się. Znowu.
Odsunął kołdrę, a podniosłam jedną brew do góry.
- Chodź tu do mnie - powiedział.
Wachałam się przez chwilę, ale kiedy kolejny raz usłyszałam znienawidzony dźwięk, bez zastanowienia podeszłam do jego łóżka i położyłam się na nim. Nie wiedziałam za bardzo jak mam sie zachować. Starałam się raczej nie naruszać jego przestrzeni osobistej. Nakryłam się kawałkiem kołdry, którą się ze mną podzielił.
Poczułam jak przyciąga moje ciało do swojego. Odwracam się do niego i nie patrząc na konsekwencje, przytuliłam się do jego boku. Jedną rękę położyłam na jego klatce piersiowej a drugą trzymam wzdłóż swojego ciała. Złączyłam razem nasze nogi.
Poczułam się jakoś bezpieczniej. Wszystko co złe, nagle zniknęło. Uśmiechnęłam się i bardziej przytuliłam do chłopaka.
Pocałował mnie w czoło, szepnął 'dobranoc', a potem usneliśmy w swoich ramionach.
***
Obudziłam się przez brak ciepla, jakie dawał mi w nocy mulat. Przeciągnęłam się i usiadłam na skraju łóżka. Zegarek pokazywał godzinę 7 rano. Wstałam na równe nogi i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej krótkie spodenki i zwykłą bluzkę. Przebrałam się z piżamy w naszykowane ciuchy i wyszłam z pokoju. Niestety nigdzie nie mogłam znaleźć Zayn'a. Będąc w kuchni, spojrzałam na okno. Okazało się, że chłopak jest na dworze. Uśmiechnęłam się do siebie.
Chyba mamy idealną chwilę, aby pogadać.
Wyszłam z domu i udałam się w jego stornę. Stał do mnie tyłem i palił papierosa. Stanełam obok niego.
- O czym tak myślisz?
Wzruszył ramionami i się zaciągnął.
- O wszystkim.
Kiwnęłam głową. Zatrzęsłam się z zimna. Zayn to zauwarył i ściągnął ze swoich ramion bluzę. Założył ja na moje ramiona.
- Dziękuję.- włożyłam do rękawów swoje ręce i zapiełam ją do połowy.
Kiwnął głową, wyrzucił niedopałek pod nogi i go zdeptał.
- Moglibyśmy pogadać? - przygryzłam dolną wargę.
- No dobra. Może chodźmy na tamtą górkę - wskazałam na nią palcem.
- Okej - skrzyżowałam ręce pod piersiami i ruszylismy w stronę wyznaczonego celu.
- To o czym chiałaś rozmawiać? - spytał po chwili ciszy.
Od czego tu zacząć? Nie przygotowałam się, fakt. Powiem mu to. Ale co? Boże, ogarnij się dziewczyno.
- Chciałam porozmawiać o nas i o tym co się ostatnio stało - widziałam jak się spina. Kiwnął głową abym kontynuowała. Nabrałam dużo powietrza do pluc i wypuściłam je - to co stało się pomiędzy nami, nigdy nie powinno się stać, ale nie załuję. Wiem, że wtedy, kiedy wygoniłam cie z pokoju, zachowałam się głupio, bo powinnam z tobą porozmawiać jak dorosły człowiek z dorosłym człowiekiem. Ale wtedy spanikowałam. To stało się tak nagle. A potem jeszcze ta nasza wspólna kapiel. Spanikowałam - stanęłam w miejscu. Zayn powtórzyl mój ruch, tylko stanął naprzeciw mnie.
- Spokojnie - zamknęłam na chwilę oczy i wzięłam kilka głebokich wdechow - spójrz na mnie - pokręciłam przecząco głową - ej - podniósł mój podbródek - otwórz oczy - niechętnie je otworzylam - ja tez się zachowałem dziecinnie. Jak taki trochę napalony szesnastolatek - oboje uśmiechnelismy się - po tym, jak mnie wyrzuciłaś z pokoju, poczułem się źle. Nie bardzo wiedzialem co mam robić. Ale kiedy położyłaś swoją rękę na moim udzie, wtedy na śniadaniu, wiedziałem, że muszę coś zrobić. Tylko nie wiedziałem za bardzo co.
Położył swoją rękę na moim policzku i pogłaskał go. Wtuliłam się w jego dłon, jednocześnie patrząc głęboko w jego oczy. Nasze twarze zbliżały się do siebie. Po chwili nasze usta złączyły się ze sobą. Zamknęłam oczy i oddalam sie chwili. Zayn drugą ręke położył na moim biodrze i przysunął mnie jeszcze bliżej siebie. Po chwili do naszych pocałunków doszły nasze języki.
Pierwszy raz całowaliśmy się tak inaczej. Nie wiem jak, ale napewno inaczej.
Kilka chwil później, zabrakło nam powietrza i musieliśmy się od siebie oderwać. Moje jak i jego usta, były napuchnięte od nadmiaru pocałunków. Zwilżyłam wargi i uśmiechnęłam się w stronę Zayn'a. Usiedliśmy na samym szczycie górki.
- Zayn?
- Tak?
- Chiałam ci coś o sobie powiedzieć. Coś o czym wie mało osób - spoglądnęłam na niego. Kiwnął glową abym kontynuowała.
***
4/7 Mam nadzieję, że się podoba.
Proszę skomentuj albo daj gwiazdkę, to bardzo motywuje! 😘
(Jpg jest moim testerem nowej aktualizajci 😍)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top