Rozdział 3
Bella
Wraz z wypowiedzianymi słowami mojej matki, zaczęliśmy jeść w ciszy, która wydawała mi się niezręczna. Jedynym dźwiękiem jaki było słychać to odgłos widelców i noży zahaczających o talerze. Po kilku minutach niezręcznej ciszy zaczęliśmy rozmawiać. Głównym tematem był Zayn, który odpowiadał krótko i zwięźle. Ja natomiast jadłam przysłuchując się rozmowie. W pewnym momencie moja rodzicielka spojrzała na Yasera, który przytaknął, prawie niezauważalnie głową.
- Więc drogie dzieci... Chcieliśmy wam coś bardzo ważnego ogłosić. - zaczął Yaser.
- Tylko nie mówcie, że mama jest w ciąży. - wtrąciłam się. Obok siebie usłyszałam ciche parsknięcie Zayna, czyli inaczej zwanego dupka. Za to moja matka miażdżyła mnie wzrokiem.
- Bella! Miałaś się zachować! - krzyknęła na mnie mama.
- No przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać przed skomentowaniem. - odpowiedziałam. - Proszę, kontynuuj.
- A więc ja i twoja mama - Monica... Bierzemy ślub. - wraz z wypowiedzianymi słowami wyplułam picie, które aktualnie piłam, z powrotem do szklanki. Mina Zayna nie była lepsza od mojej. On prawie wypluł makaron, który właśnie przeżuwał.
- Wow... A możemy wiedzieć kiedy? - zapytałam, bojąc się odpowiedzi.- Cóż... Datę mamy ustaloną na 1 sierpnia. - odpowiedziała ze spokojem w oczach.
Po krótkiej chwili, kiedy ja gratulowałam i oglądałam pierścionek zaręczynowy mojej mamy, Zayn ulotnił się z jadalni z taką samą szybkością jakby nagle stał się wampirem.
- Zayn... Zayn, Zayn...Zayn! - krzyczał za nim Yaser.
- Może ja po niego pójdę? - zaoferowałam.
- Możesz już iść do siebie. Kolacja skończona.
- Okey. - było jednym słowem które opuściło moje malinowe usta.Gdy znalazłam się na górze schodów zamiast do siebie do pokoju zapukałam do pokoju Zayna. Po sekundzie usłyszałam ciche i krótkie słowo 'proszę'. Zastałam go siedzącego na skraju łózka bez żadnej koszulki popijającego piwo, które nie wiem jakim cudem się tu znalazło. Brak koszulki umożliwiał mi oglądanie jego wysportowanego brzucha i przyglądaniu się tatuażom, które zdobiły jego ramiona i klatkę piersiową.
- Nieładnie postąpiłeś odchodząc od stołu, skąd wziąłeś to - wskazałam na butelkę, którą trzymał - piwo?
- Po pierwsze, co cię to obchodzi, a po drugie... Z mojej torby. - na koniec się uśmiechnął i wskazał na walizkę.- Aha - tylko tyle dało mi się powiedzieć.
- Dobra... To ci nie przeszkadzam. Zaczęłam się ewakuować z jego pokoju, kiedy miałam już rękę na klamce usłyszałam za sobą jego głos.
- Ciekawe, co ty byś zrobiła, gdybyś dowiedziała się, że twój ojciec ułożył sobie życie z inną kobietą i nie odzywałby się do ciebie, księżniczko - prychnął.W tym momencie coś we mnie pękło. Zgaduję, że było to moje małe i bardzo kruche serce. Łzy pomału zaczęły gromadzić mi się w kącikach oczu. To co przed chwilą powiedział, było złe.
- Po pierwsze, nie jestem księżniczką. Po drugie... Masz racje nie wiem co bym zrobiła, ale wiem, że to co powiedziałeś bardzo mnie uraziło i nie masz prawa tak mówić o moim ojcu. - wyszłam z jego pokoju trzaskając drzwiami. Od razu zaczęłam kierować się do wyjścia z domu. Nie dałam rady, rozpłakałam się.
- Kochanie, co się dzieje? - zaczęła mama - Księżniczko?
- Nie nazywaj mnie tak! - krzyknęłam na cały dom i po prostu wybiegłam. Tak, jak teraz stałam, tak wybiegłam.
Kiedy znalazłam się na dworze, zaczęło się ściemniać. Biegłam w dobrze znanym mi kierunku. Tata i Jimmy. Po kilku minutach biegu znalazłam się przed wielką bramą z napisem 'Cmentarz'. Szłam wydeptaną dróżką w jedno szczególne miejsce. Gdy weszłam w odpowiednie alejkę i już kroczyłam do jednego z wielu grobów. Kiedy stanęłam przed odpowiednim grobem to padłam na kolana i zaczęłam płakać. Łzy lały się z moich oczu jak z wodospadu. Po kilku długich chwilach w końcu przestałam płakać i zaczęłam starać się już normalnie łapać powietrze.
- Umm... Hej tato, cześć Jimmy. - zaczęłam gadać sama do siebie, w głębi mojego serca oni nadal żyją. - Chciałam wam powiedzieć, że mama wychodzi za mąż. Tak za Yasera. Ale ja nie o tym. Od kilku godzin w naszym domu jest chłopak imieniem Zayn i tak jest synem Yasera. Nie przepadam za nim. Powiedział coś co mnie zdenerwowało i dlatego tu jestem. - potarłam ręką kark. - Wracając do mamy i Yasera, to za miesiąc biorą ślub. Wiem, tak trochę jest on za szybko, jak dla mnie.Minęło może półgodziny kiedy poczułam, że ktoś siada na ławeczce obok...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, hej, hej.
Od razu przepraszam że dość długo nie było rozdziału. Chciałam go wczoraj napisać, ale cóż przyjechał kuzyn i tak jakoś wyszło. Zresztą jak mi się uda to następny rozdział będzie już jutro ;)Komentuje i gwiazdkujcie, bo to bardzo mnie motywuje.Do następnego! ;333I przepraszam za błędy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top