Rozdział 13. Przebojowa Osiemnastka

Około godziny szesnastej zaczęłam się ubierać na moją imprezę urodzinową. Zamknęłam się w pokoju i ubrałam kombinezon. Zrobiłam sobie delikatny makijaż i uczesałam włosy w warokocza. Ciemny dobieraniec spływał po moich plecach. Założyłam szpili i cieniutką kurtkę. Do torebki wzięłam telefon i portfel.

Wyszłam z domu i poszłam na salę gdzie miała być impreza. Usiadłam na krzesełku. Po piętnastu minutach zaczęli się schodzić goście. Rozejrzałam się i pomachałam Karolowi, który stał przy ścianie. Cała zabawa była świetna do czasu... W pewnym momencie poczułam, że nie mogę się ruszyć. Usiadłam na krześle i pokazałam dłonią żeby Karol szedł za mną. Wyszliśmy na dwór a ja spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem.

- Masz swój nóż wojskowy?- Zapytałam chłopaka. Po sekundzie w mojej dłoni leżał mały, ale ostry nóż. Odsunęłam się od chłopaka i wymierzyłam w niego narzędzie.

- Pora ginąć- Spojrzałam na niego i zrozumiałam. Ktoś sterował moim ciałem. Moja dłoń zacisnęła się na rączce noża. Całą swoją wolą wbiłam nóż w ziemię i upadłam na kolana.

- Kochanie?- Obok mnie znalazł się Karo z zatroskaną miną.

- Już okej...

- To był pewnie Gracjan- Spojrzałam na niego bez zrozumienia- Gracjan to wampir. Może zawładnąć twoim umysłem i kazać robić ci coś, czego nie chcesz- Wróciliśmy do środka i poczułam się trochę gorzej. Moja głowa pulsowała bólem. Nie przejęłam się tym i wypiłam piwo. Mimo iż była to moja imreza z okazji pełnoletniość to nie wypiłam dużo. Dwa piwa i kieliszek wódki. Usiadłam na ławce przed salą i spojrzałam w niebo.

Z mojego nosa poleciała krew. Wyjęłam telefon i włączyłam aparat. Spojrzałam na swoją twarz i wytarłam krew w chusteczkę. Poczułam się gorzej i siedziałam na ławce przez dłuższy czas. W pewnym momencie miałam wrażenie, że zemdleję. Odchyliłam głowę do tyłu i postanowiłam się skupić na czymś przyjemniejszym. Pomyślałam o moim chłopaku i od razu się uśmiechnęłam. Jak na zawołanie, obok mnie usiadł Karol obejmując mnie ramieniem.

- Wszystko okej bubu?

- Tak- Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Wytarłam nos i usiadłam na kolana chłopaka. Pogłaskałam jego policzek i dotknęłam blizny nad ustami. Tak w zasadzie nie przyglądałam się jego twarzy szczególnie. Średnie brązowe włosy wiecznie rozwiane we wszystkie strony świata. Zielone, ciepłe oczy, w których było pełno energii i miłości. Blizna nad ustami. Malutka ale nadal widoczna. Kilka piegów na jego twarzy wdaje mi się mocno urocze. Średnie usta idealne do całowania. Sylwetki i wzrostu może mu pozazdrościć większość mężczyzn. Karol ma przyjemne ręce, które tak często mnie trzymają czy przytulają.

Pomyślałam o tym, że mogła bym go stracić. Mojego ukochanego. Przytuliłam się do niego i wróciliśmy na salę.

- Skoro jeszcze się nie upiliśmy to zagramy w klucze! Wiecie jak w to się gra? Nie? No to wytłumaczę. Jedna osoba bierze klucze i je chowa. Reszta uczestników musi je znaleźć- Ciszę przerwał Damian. Najfajnieszy kolega Karola. Zaakceptował mnie od razu. Spojrzałam na niego z poirytowaniem ale zagraliśmy. Damian schował klucze a my ich szukaliśmy. Pierwszą turę wygrałam ja. Przedmiot był schowany na drzwiach do kuchni. Drugą turę wygrał Karol bo klucze były na żyrandolu. Ostatnią rundę znowu wygrałam ja. Ten idiota schował je pod stołem.

Imprezę skończyliśmy jakoś o czwartej nad ranem. Kiedy się położyłam do łóżka momentalnie zasnęłam otulona poczuciem bezpieczeństwa.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top