Rozdział 11. O Tym Jak Spędzać Czas
Pierwsze dwa tygodnie wakacji były spokojne. Trzynastego lipca obudziłam się czując promieniujący ból głowy. Poleżałam chwilę i zeszłam do kuchni. Wzięłam tabletkę i popiłam. Ubrałam się i uczesałam. Spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się. Wyszłam na dwór i usiadłam na ławce. Po chwili obok mnie usiadł Karol. Oparłam głowę o jego ramię i spojrzałam na niebo. W głowie zaczął mi się rodzić niecny plan na spędzanie czasu w wakacje. Kiedy miałam w głowie cały plan z mojego nosa poleciała kropla krwii. Pchnięta instynktem dotknęłam tego miejsca i zmarszczyłam brwi. Wzięłam chusteczkę i przytrzymałam przy nosie. Wstałam i pożegnałam się z Karolem. Musiałam iść i zrobić plan imprezy idealnej.
Kolejne dni mijały mi spokojnie. Tutaj spotkanie s chłopakiem, tam jakieś małe przygotowania. Do jakiej imprezy przygotowania? Do mojej osiemnastki. Moją pełnoletność miałam obchodzić siódmego sierpnia. Mój plan narazie wyglądał tak:
Zaprosić gości
Ogarnąć żarcie, picie i alko
Wybrać filmy i muzykę
Wynająć salę
Zrobić zakupy ubraniowe
Niby nic, ale jednak praktycznie wszytsko. Usiadłam ciężko na łóżku i zaczęłam przeglądać sukienki.
Pierwsza kreacja była krótką, czerwoną sukienką z czarną koronką. Druga była długa, czarna z rozcięciem na nodze. Trzecia propozycja to szary kombinezon, który prezentował się naprawdę przyjemnie. Nie wiedziałam co wybrać więc to zostawiłam. Zaczęłam przeglądsć instagrama. Widziałam dużo zdjęć z wakacji więc sama chciałam coś zrobić. Hm... Wyszłam na podwórko i usiadłam na hamaku. Zrobiłam zdjęcie u wstawiłam. Po chwili wzięłam głośnik i ubrałam buty sportowe. Włączyłam muzykę i zaczęłam sobie ćwiczyć kroki.
-Dwa w prawo, jeden w lewo. Trzy do przodu i dwa w prawo- Powtarzałam sobie wszystkie kroki. Musi być idealnie. Mój wzrok mimowolnie poleciał na drzewo. Pomyślałam, że jak skończę to poczytam. Jeszcze chwilę potańczyłam i zakończyłam próbę.
Po skończonym treningu usiadłam na drzewie i otworzyłam książkę. Tak sobie czytałam i spojrzałam na zegarek. Cholera już dwudziesta. Wróciłam do domu i usiadłam na podłodze. Doczytałam kilka rozdziałów i położyłam się spać.
Wstałam szybciej niż bym chciała, więc szybko się ogarnęłam i wyszłam z Karolem na miasto.
-Muszę sobie kupić sukienkę na osiemnastkę- zaczęłam kiedy przechodziliśmy obok sklepu.
-Masz jeszcze czas, ukochana- Zrobiło mi się cieplej na sercu przez to jak Karol mnie nazwał. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
Mimo słów mojego chłopaka weszliśmy do sklepu. Wybrałam sobie szary kombinezon, na który wcześniej patrzyłam. Buty miałam w domu. Makijaż zrobię w domu tak samo fryzura.
-Karooo- Zamarudziłam liżąc gałkę lodów.
-Co się stało?
-Pituuul- Wyciągnęłam do mojego lubego ręce. Chłopak usiadł przy mnie i mnie objął ramieniem. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Czego się boisz?- Zadałam nurtujące mnie pytanie.
-Najbardziej boję się błędów. Boję się, że powiem coś źle a ty stwierdzisz, że nie chcesz mnie znać. Boję się, że pewnego dnia obudzisz się przy mnie i pomyślisz jak głupia byłaś, wiążąc się ze mną. Boję się błędów Daguś- Spojrzałam na chłopaka i usiadłam mu na kolana. Cmoknęłam go lekko w usta i polizałam loda. Karol uśmiechnął się lekko i pocałował mnie czule w czoło.
W dzień mojej osiemnastki obudziłam się cała zestresowana. Jednak zanim zdążyłam cokolwiek zrobić w kącie mojego pokoju zobaczyłam ruch...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top