[1/3] ⓞⓓⓚⓤⓟⓘⓔⓝⓘⓔ [1/3]
Czuję na sobie jej wzrok, kiedy przypatruję się z uwagą każdemu detalowi ciała kobiety ze świadomością, że znam je doskonale. Tym razem nie jestem onieśmielona tym, iż patrzy na mój brak skrępowania. Ten jeden jedyny raz jest inny.
Jej skóra jest pomarszczona i odrobinę jaśniejsza, niż wtedy, gdy widziałam ją na szkolnych korytarzach.
Jej rysy twarzy są dojrzale zarysowane, jednak cudownie wyrzeźbiona linia szczęki wciąż nie uległa zmianie.
Jej włosy w większości są siwego koloru, ale wciąż można dostrzec brązowe przebłyski.
Jedyne, co nie zmieniło się w tej kobiecie to oczy. Wciąż są tak samo przyciągające uwagę, przeszywające na wskroś i sprawiające, że czuję przyjemne ciepło w miejscu serca.
- Lauren.
- Camila.
Jestem niesamowicie zaskoczona faktem, iż zna moje imię. Przecież minęło tyle długich lat... To nie jest możliwe. Nawet nie mam pewności, czy tamtego felernego dnia na korytarzu wiedziała jak się nazywam.
- Zna-znasz moje i-imię? - zająkuję się i zaczynam strzykać z nerwów palcami dłoni.
Kobieta uśmiecha się delikatnie, a następnie potakuje ruchem głowy.
- Rozpoznałaś mnie - sięga ręką do swoich włosów w bardzo znanym dla mnie tiku. - Jestem stara, jak możesz wiedzieć, że ja to ja?
- Uhm, po...po prostu widziałam...cię...i-i wiem, wiem jak... - zaczynam hiper-wentylować ze stresu. - Wi-widziałam jak żyjesz i...i po prostu wiem w jaki sposób...żyłaś przez ten czas.
- Mamy trochę do nadrobienia - robi krok w moją stronę, a ja automatycznie robię w tył. - Boisz się mnie?
- N-nie, j-ja nie wiem dlaczego to zro-zrobiłam - szepczę zaniepokojona nadchodzącą reakcją.
- Wiem, że moje słowo niewiele może dla ciebie znaczyć, ale obiecuję, że tym razem cię nie odrzucę.
Moje oczy rozszerzają się w szoku na te słowa.
- P-pamiętasz... - spuszczam w dół głowę, czując jak policzki zaczynają mnie piec od rumieńców.
- Pamiętam wszystko co z tobą związane.
***
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top