oo6. Thor Odinson [Marvel CU]

good morning!

imagif dla: DarcDevil 

Ważne wtrącenie: nie trzymam się tutaj żadnych ram czasowych i kanonicznych wydarzeń. Jest to raczej luźne odniesienie do jego postaci, do uniwersum. Nie czuję się na siłach osadzać czegoś po jakiejś konkretnej części.

1. Thor często cię odwiedzał, jako interesującą, ziemską znajomą. Nigdy wcześniej nie miał mimo wszystko okazji skosztować twojej kuchni. Pewnego dnia musiał jednak skryć się u ciebie na kilka dni z powodów, o jakich nie chciał ci powiedzieć. Wtedy pierwszy raz miał szansę spróbować twoich potraw.

- O mój Boże... - czułaś się zdenerwowana, jak na jakimś egzaminie kucharskim. Mężczyzna szybko przeżuwał to, co miał w buzi, skupiony na posiłku. - I jak, smakuje czy nie?

Blondyn uniósł głowę i spojrzał na ciebie z roztargnieniem.

- Hm?- Mruknął, gdy w końcu przełknął wzięty wcześniej kęs. - Co mówisz? Byłem zbyt zajęty delektowaniem się tym boskim posiłkiem!

Patrzyłaś się chwilę na jego zdeterminowaną twarz, po czym wybuchnęłaś śmiechem.

- Uznam to za tak... Jedz jedz, nie przeszkadzaj sobie!

---

2. Pojawiłaś się na jednym z wieczorów w gronie Avengers. Akurat wstałaś, by coś opowiedzieć. Cała zaaferowana gestykulowałaś rękami. Wszyscy cię obserwowali. Jednak tylko jedna osoba nie była skupiona na historii. Był nią Thor.

Zdecydowanie bardziej od twojej wciągającej opowieści skupiał się na twoich lśniących oczach i pewnej posturze. Nie mógł oderwać wzroku od twoich zgrabnych dłoni, wykonujących ruchy w powietrzu. A gdy tylko mu się to udało - od razu zatopił się w swoich myślach, cały czas przyglądając się twoich uśmiechniętym ustom.

---

3. Rozmawialiście na temat jego podróży do Asgardu. Mimo, iż bywał tam regularnie, ty dalej miewałaś napady tęsknoty. Tym razem zapowiedział, że nie będzie go wyjątkowo długo. Westchnęłaś, wiedząc, że będzie ci go brakować. Postanowiłaś jednak, że nie warto się załamywać, dopóki wróci.

- W końcu to nie tak, że ty i twój młot rozpłyniecie się w powietrzu i ukryjecie się bez śladu specjalnie przede mną. Za ciężko cię nie wypatrzeć, jesteś strasznie wysoki - zażartowałaś, uśmiechając się delikatnie.

Bóg piorunów, do tej pory poważny, uśmiechnął się, odwracając głowę. Po chwili jednak spojrzał na ciebie ponownie.

- Przed tobą nigdy nie chciał bym się ukryć - jego oczy iskrzyły radością. - Po co?

- No właśnie, po co? Dlatego pozwalam ci tam lecieć; bo wiem, że musisz. Ale musisz też do mnie wrócić, dobrze?

- Masz moje słowo.

---

4. Byłaś naprawdę zła. Wściekła wręcz. Ostatnio wszyscy Avengers zadziałali ci na nerwy, a tobie akurat dziś skończyła się cierpliwość. W furii krzyczałaś na wszystkich dookoła, znajdując im zadania i wyrzucając z siebie wszystkie irytacje, jakie spotykały cię w ich towarzystwie. Thor przyglądał się właśnie spokojnie, jak wrzeszczałaś na kulącego się w sobie Clinta.

- Jesteś... nieśmieszny i nieodpowiedzialny! Twoje dzisiejsze zachowanie przekracza wszystkie normy! Zresztą, w inne dni byłeś niewiele lepszy! - Załamał ci się głos. Po chwili jednak odwróciłaś się i ignorując ucieczkę łucznika, zwróciłaś się do Thora. - A ty!

- Ja? - Mężczyzna mężczyzna spojrzał zdziwionym wzrokiem. Nie pamiętał, by ostatnio coś przeskrobał więc sądził, że nie padnie ofiarą twoich pouczeń.

- Tak! Nie zachowujesz się wiele lepiej! - Rozpoczęłaś swoją tyradę, nie przejmując się przestraszonym wzrokiem Asgardczyka.

---

5. Po wspólnie spędzonej, upojnej nocy witał was poranek. Wychodziłaś właśnie spod kołdry, gdy zauważyłaś go, z konsternacją przyglądającemu się parze czarnych spodni. Po chwili rozpoznałaś element ubioru i zdałaś sobie sprawę, że założyć go pierwszy raz od kilku miesięcy.

- Coś nie tak? - Spytałaś, opierając się o ścianę i przyglądając blondynowi.

- Są dziwnie wąskie - mruknął. Zachichotałaś, widząc jego wzrok. - Zmalały?

- Nie wiem, czy zauważyłeś, ale przybrałeś ostatnio na wadze - oznajmiłaś, niby od niechcenia. - Cóż, nie jesteś już tak szczupły jak kiedyś...

Jego rozbity wzrok rozbawił cię do niemożliwości. Nie sądziłaś, że taka spekulacja tak szybko go załamie, doprawdy...
 Podeszłaś więc do niego, składając pocałunek na policzku.

- Ale za to mięśnie masz lepsze! Jak młody bóg! Chociaż w twoim przypadku to dość dosłowne...

---

6. Doszło między wami do kłótni. Tym razem racja była po twojej stronie. Mężczyzna uświadomił sobie to jednak zbyt późno. Nie wiedział też, jak się ze swojego błędu wytłumaczyć - milczał tylko, gdy chciałaś wyjaśnień, argumentów, albo przeprosin.

- Wiesz co? Przestaję, przestaję się o ciebie martwić, dbać o to, co się z tobą dzieje... koniec. Mam dość. - Oznajmiłaś, po czym opuściłaś pomieszczenie. Blondyn usłyszał, że wybuchłaś płaczem, gdy tylko zniknęłaś mu sprzed oczu. Rozchylił usta, a jego rysy rozluźniły się delikatnie z bezsilności.

Coś jednak nie pozwalało mu za tobą gonić. Był pełen żalu, że nie mogłaś zrozumieć pewnych rzeczy. W głębi serca wiedział jednak, że to tylko marna wymówka i tak naprawdę powinien prosić o wybaczenie.
Nie unosił głowy, uparcie patrząc się w jakiś wyznaczony punkt. Potem natychmiast wyruszył do Asgardu, gdzie wściekły na wszystko spędził prawie ziemski miesiąc, nim wrócił.

---

7. Znowu wystąpiła między wami napięta sytuacja, granicząca z zerwaniem kontaktów. Tym razem przyglądali jej się wszyscy Avengers. Pewnego dnia w czasie rozmowy Tony rzucił, że Asgardczyk i ty pewnie się już rozeszliście.

Bardzo rozzłościło to blondyna, który zaraz zaczął atakować słownie miliardera.

- Proponuję ci zajęcie się własnymi sprawami. Nie bądź taki pewny, bo nie raz jeszcze się zawiedziesz. Jedna sprzeczka niczego nie znaczy.

Wszyscy obecni spojrzeli się na niego zaskoczeni, ponieważ jego dobór słów był dość nietypowy. Po chwili sam bóg jakby złapał się na tym co powiedział, ponieważ odwrócił głowę i chrząknął, po czym odszedł szybkim krokiem w tylko sobie znanym kierunku.

- Ale on jest zakochany - mruknął jeden z superbohaterów, chociaż nikt nie skupiał się na tym, który. Wszyscy tylko kiwnęli głową na znak zgody z tymi słowami.

---

8.  Rozeszliście się. Twoja wyrozumiałość i cierpliwość, a także dobre serce mogły znieść wiele, ale nie wszystko. Oboje zawaliliście, więc pewnego dnia po prostu wyszłaś, zatrzaskując za sobą drzwi, chociaż dalej kochałaś boga piorunów. Można było pomyśleć, że skoro Asgardczyk nie odzywał się od tamtego czasu, to nie przejmował się tym zbytnio.
Jednakże, gdy był niebezpieczny atak obok twojego miejsca zamieszkania, jedyne co znaczyło coś dla mężczyzny to to, czy nic ci nie jest.

- Wspomniana przez ciebie kobieta jest bezpieczna - powiedział jakiś agent, wyświetlając dzielnicę miasta na ekranie.

- I tylko to mnie obchodzi - odrzekł bezuczuciowym tonem blondyn. On również dalej cię kochał, bez względu na to jak różne były wasze rzeczywistości. I choć wiedział, że nie mógł cię jeszcze odzyskać, to nie zamierzał przestać się o ciebie martwić.

---

9. Niebieskooki był pełen życia, wiedział o tym każdy kto miał z nim styczność. Zdarzały mu się jednak poważniejsze dni. Zresztą, nie zawsze sytuacja układała się po jego myśli.
Całe szczęście, zawsze umiałaś poprawić go humor, a na sam twój uśmiech robiło mu się lżej na sercu.
Właśnie rozmawialiście o czymś, gdy nagle powiedziałaś coś tak do bólu uroczego i zabawnego, że mężczyzna nie mógł się powstrzymać od śmiechu.

- I tu mnie masz [Imię] - odrzekł, nie mogąc się uspokoić. Kochał twoją swobodę i czasami beztroską naturę. Dzięki niej czuł się uwolniony od przytłaczających go czasami spraw.

---

10. Ktoś bardzo dobrze znany Avengersom zaatakował się i pochwycił, porywając. Mężczyzna natychmiast ruszył ci na pomoc. Bardzo szybko cię odnalazł i od razu miał cię odbić z rąk napastnika. Zawahał się jednak z atakiem, gdy ten ostrzegł, że zabije cię, gdy coś mu się stanie.

- Thor, ścigacie go tak długo, atakuj! - Wrzasnęłaś, ignorując bolesny uścisk wroga na podstawie twojej szyi. Płakałaś, przerażona całą sytuacją. 

Nie byłaś żadnym bogiem, superbohaterem, czy nawet agentem. Nie wiedziałaś, że znajdziesz się kiedyś w takiej sytuacji. Wiedziałaś jednak, że chcesz dla wszystkich jak najlepiej dla wszystkich, a zwłaszcza Thora.

Ten tylko pokręcił głowa, nieprzekonany.

- Masz przeżyć. Coś wymyślę! - Odkrzyknął. - Tylko pamiętaj, uratuje cię i masz przeżyć!


===========

ta-dam! po długiej nieobecności w tej pracy powracam!

powiem wam, że było to zaskakująco ciężkie zadanie. na przestrzeni kilku filmów dużo się w nim zmieniło i dużo cech, kiedyś oczywistych, stało się jego zupełnym przeciwieństwem. dodatkowym problemem było, że mimo namiętnego siedzenia w fandomie i oglądania filmów, są części, które wypieram siłą umysłu z kanonu, części, których dawno nie odświeżałam czy po prostu fakt, ze nie jestem najlepsza z osi czasowej.

 no i gifów też jest ograniczona ilość. widać, jak wiekowych już gifów używam.

anyway, takie rzeczy pozwoliły się skupić na samej relacji. i cóż, nie jestem dumna z tego rozdziału, który przy pozostałych wygląda nijako i słabo, ale można to uznać za wpadkę podczas powrotu.

a wy, jakie macie odczucia? chętnie się dowiem!

a tymczasem - do zobaczenia w przyszłości! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top