o12. Jeffrey Dean Morgan
good morning!
imagif dla: @istigatora
1. Dzisiejszej nocy w planach mieliście wyjście do restauracji. Ponieważ zarówno jego, jak i twoja praca była wymagająca, niezbyt często mieliście szansę na takie randkowanie. Dlatego też, gdy przyszło co do czego, postanowiłaś się wybrać tak, by wyglądać najlepiej jak tylko się dało.
Mężczyzna założył własnie swój ulubiony zegarek, gdy zawołałaś jego imię, po czym wyłoniłaś się zza drzwi sypialni.
- I jak? - Spytałaś, kręcąc się delikatnie wokół własnej osi.
Gdy aktor zobaczył cię, uśmiechnął się lekko. Wyglądałaś wspaniale. Sukienka w twoim ulubionym kolorze idealnie współgrała z biżuterią, w tym naszyjnikiem, który sam ci na ostatnią rocznicę podarował. Jaśniałaś, a makijaż tylko podkreślał twoje wspaniałe, [kolor] oczy.
- Najpiękniej na świecie - zmierzył cię wzrokiem zachwycony.
---
2. Aktor właśnie czekał na spotkanie z menadżerem, gdy do biura weszłaś ty. Stukając głośno obcasami, przemierzałaś korytarz w swojej ołówkowej spódnicy. Według Deana wyglądałaś wyjątkowo dobrze.
Tak dobrze, że nie mógł się powstrzymać i wodził za tobą wzrokiem.
Gdy pochyliłaś się obok biurka na drugim końcu pomieszczenia, mężczyzna specjalnie się wychylił, by dłużej cię podziwiać. Z zadowoleniem mógł stwierdzić, że jego partnerka ma się czym pochwalić. Nie, żeby przecież widział to już o poranku, gdy się ubierałaś...
---
3. Podczas wywiadu pytania zaczęły robić się luźne, jednak o zabarwieniu jednak prywatnym. Jeffrey opowiadał właśnie anegdotę z przeszłości, dotyczącą waszego związku.
- I, i zajechałeś na trawnik?! - Prowadzący śmiał się, przecierając oczy z łez radości, podczas gdy aktor miał spokojnie opowiadał historię, gestykulując rękoma. - Na jej zjeździe rodzinnym, wjechałeś teściowej na trawnik?!
- I nie da się ukryć, że zachwycona nie była - aktor zakręcił głową, po czym spojrzał na chwilę na dziennikarza, śmiejąc się na widok jego miny. - Chyba z tydzień ją przepraszałem! I teściową, i [Imię]...
- Cóż, na pewno dałeś się zapamiętać całej rodzinie!
---
4. Ostatnimi czasy nie czułaś się najlepiej. Miałaś problemy z bólem brzucha i głowy, a także traciłaś z dnia na dzień siły. Udałaś się więc zaniepokojona do lekarza. Niestety, wizyta wcale cię nie uspokoiła.
- Jestem poważnie chora, Jeff - oznajmiłaś roztrzęsionym głosem, siedząc przybita na kanapie, w ręce trzymając kurczowo kartkę z wynikami. W twoich tęczówkach widać było prawdziwe przerażenie, a ty sama wydawałaś się nagle krucha i słaba. - Ja... mogę umrzeć.
Mężczyzna stał przy oknie, w które przez dłuższą chwilę się wpatrywał, gdy w końcu odwrócił od niego wzrok, jego oczy były przeszklone. Czuł nagle, że ciężko mu wręcz oddychać, a w jego umyśle od tej informacji panował chaos.
- Nie - odrzekał w końcu, starając brzmieć pewnie. Jego głos jednak załamywał się. - Znajdziemy pomoc. Nie dam ci umrzeć. Znajdziemy lekarza, który się tobą zajmie.
- Tylko czy to coś da?
- Musi. Nie chcę wierzyć w nic innego.
---
5. Po długim dniu w pracy, opadłaś w końcu na kanapę w waszym salonie. Westchnęłaś z błogością, przeciągając się na miękkiej powierzchni. Gdy tak wypoczywałaś, do mieszkania wrócił Dean, we wspaniałym humorze. Widząc ciebie ledwie żywą postanowił rozruszać cię trochę i poprawić humor.
Włączył energiczną, popową piosenkę i zaprosił cię do tańca. Ty jednak odmówiłaś, więc mężczyzna na złość tobie podgłośnił jeszcze muzykę i zaczął naciskać.
- No dawaj [Imię]. Ile mam cię prosić?
- Najlepiej wcale bo zamierzam tu leże... - słowo zamarło ci w ustach, gdy podnosząc się na łokciach, spojrzałaś na bruneta. Po chwili roześmiałaś się.
Mężczyzna stał obok okna i z sugestywna miną bujał się w rytm muzyki. Wyglądał przy tym tak zabawnie, że natychmiast zapomniałaś o swoim wyczerpaniu, dając się ponieść.
- To jak? - Mężczyzna dopytał, ruszając zabawnie brwiami.
- No niech ci będzie - zachichotałaś, po czym wstałaś i podeszłaś do niego. - Trochę rozrywki nie zaszkodzi.
---
6. Aktor podwoził cię do biura, ponieważ zaspałaś. Twój szef zawsze był bardzo surowy, zawsze trzymałaś się swojej punktualności, a tymczasem w dzień prezentacji całkowicie się spóźniłaś, a gdy myślałaś, że nadrobisz czas łamiąc kilka przepisów drogowych, twój samochód nie odpalił. Zerwałaś więc Jeffreya z łóżka i zakładając ciemne okulary na jego podkrążone oczy, w płaczu przekonałaś go by cię odwiózł.
- On mnie zwolni, całkowita porażka - jęknęłaś, po czym spojrzałaś na zegarek na nadgarstku. - Oni już od 10 minut siedzą w sali konferencyjnej, a my nawet nie jesteśmy w połowie drogi.
Niemalże zaszlochałaś, przytłoczona uciekającymi ci sekundami. W końcu zdenerwowana zaczęłaś pstrykać długopisem, niemalże łamiąc go w rękach. Chciałaś w ten sposób rozładować napięcie i zdenerwowanie.
Na początku nawet nie słyszałaś, ani nie zauważałaś Morgana. Wzdrygnęłaś się, zdając sobie sprawę z jego obecności, dopiero gdy położył swoją dłoń na twoim udzie. Rozkojarzona, spojrzałaś w stronę mężczyzny.
- Spokojnie. Gdy wejdziesz tak zapłakana to tym bardziej nie zrobisz na nich dobrego wrażenia. - Jego niski, głęboki głos wracał ci cząstkę wewnętrznego spokoju dzięki swojemu stonowaniu. W końcu wkradł się w niego również i ciepły, pełen czułości ton. - Z resztą, jesteś tak wspaniała, że jak by cię zobaczyli nawet i bez prezentacji to by cię pokochali.
Zachichotałaś, rozjaśniając się odrobinkę.
- Co za bzdura - wydukałaś, ściskając swoją dłonią jego, która była szorstka i o wiele większa. - Ale dziękuję.
- Cała przyjemność po mojej stronie i uśmiechnął się radośnie, co odwzajemniłaś krzywo. Naprawdę, gdyby nie twój ukochany,. dawno byś już oszalała.
---
7. Byliście pokłóceni. Uznałaś jednak, ze nie możesz dłużej wytrzymywać tej cichej nienawiści i żalu unoszącego się w powietrzu. Postanowiłaś jakoś porozmawiać z mężczyzną.
- Jeffrey, spójrz na mnie, porozmawiajmy - stanęłaś na przeciw kanapy, na której siedział aktor i przeglądał coś na telefonie przed wyjściem z domu.
Mężczyzna spojrzał na ciebie powoli i niechętnie, zachowując swój swój niechętny wyraz twarzy. Po chwili jednak zobaczył jak smutna jesteś i jego rysy się poluźniły, a jego zakuło coś w sercu.
Po kilku sekundach cichy przegryzłaś wargę.
- Słuchaj, nie można być wiecznie skłóconym - zaczęłaś, bawiąc się swoimi palcami ze stresu. - Ale, słowa już zostały powiedziane i...
- Co masz na myśli - zaniepokojony brązowooki wyprostował się, odkładając telefon na bok. - Nie zamierzasz chyba skończyć naszego...
- Co? Nie - pokręciłaś głową, zdając sobie sprawę, jak twoje poprzednie słowa mogły zabrzmieć. - Chcę powiedzieć, że cię kocham. Nie widzę sensu dalej chować urazy.
Na twarz mężczyzny wstąpiła ulga, gdy zaprzeczyłaś jego obawom. Po chwili kiwnął głową na znak zgody z twoimi słowami i wyciągnął do ciebie rękę, by przyciągnąć cię i usadzić na kolana. Wtulił się w ciebie, pierwszy raz od kilku dni wdychając woń twoich perfum.
- Ja również przepraszam - mężczyzna zaczął. Ty jednak uśmiechnęłaś się delikatnie i pocałowałaś go, na znak, że nie ma o czym już rozmawiać.
---
8. Wasz związek przeżywał poważny kryzys. Tym razem, po nieporozumieniu, opuściłaś dom z małą walizką i zapowiedziałaś rozstanie. Aktor był początkowo wściekły.
Z biegiem dni jednak, gdy na powrót stał się w pewnym sensie, "samotnym mężczyzną" zaczął rozmyślać nad dynamika waszych kłótni i nad twoimi ostatnimi słowami.
Po chwili rozsiadł się wygodnie i zapalił papierosa.
Morgan rzucił palenie kilka dobrych lat temu, gdy jeszcze wasza znajomość nie była nawet w fazie przyjaźni. Zawsze mówiłaś, że za bardzo się o niego martwisz, byś mogła zobaczyć go kiedykolwiek palącego.
Uśmiechnął się gorzko sam do siebie; teraz byłaś na niego pewnie tak zła, że wcisnęłabyś w jego roztrzęsione ręce jeszcze cztery kolejne, jeśli dzięki temu miałby się udusić. Teraz jednak czuł, że musi to zrobić, że jeśli nie wypali tego papierosa, to robi cos jeszcze mniej logicznego i dobrego.
Jeffrey kochał cię, jednak nie był już pewny, czy miał jeszcze cokolwiek do powiedzenia. Zdał sobie sprawę, że gdyby nie jego napięcie i opryskliwość, pewnie teraz siedziałabyś w jego ramionach. Gdy kończyła się jedna kłótnia, swoim dziecięcym zachowaniem nadwyrężał twoją cierpliwość i zaczynał drugą.
Papieros w jego opinii skończył się zdecydowanie za szybko, jednak odpuścił sobie kolejnego. Westchnął, chowając twarz w dłoniach. Jak to wszystko naprawić? Gdzie znaleźć w waszym związku balans?
---
9. Był to z pozoru przeciętny wieczór w waszym domu. Jeffrey czytał gazetę, a do jego uszu co jakiś czas docierały odgłosy ciebie krzątającej się jeszcze po mieszkaniu. Po chwili zza ściany wychyliła się twoja głowa.
- Napijesz się ze mną lampkę wina przed snem? - Spytałaś, a w twoim głosie czuć było słodką, zachęcającą nutę.
Mężczyzna zastanawiał się chwilę, po czym spojrzał na twoją wesołą twarz.
- Jasne, czemu nie - usłyszał, że klasnęłaś w dłonie, a po sekundzie zniknęłaś mu z oczu. Powrócił więc do czytania.
Nie czytał jednak długo, bo już niedługo wróciłaś.
- Lampka wina - odparłaś, zaciągając delikatnie, jakbyś śpiewała. Gdy aktor jednak podniósł wzrok, nie spotkał cię w zwyczajowej koszulce. Miałaś na sobie satynowy szlafrok, puszczony luzem, by pokazywał twoją seksowną bieliznę.
Po chwili siadłaś na brzegu łóżka po jego stronie, jedne z kieliszków odstawiając na szafkę, a z drugiego upijając powoli łyka. Brązowooki zdjął okulary i odłożył czasopismo.'Po chwili podniósł się do pozycji siedzącej i ułożył swoje dłonie na twojej talii.
- Widzę, że na winie nie zamierza się ten wieczór skończyć - poczułaś, jak robi ci się gorąco pod wpływem jego znaczącego spojrzenia. Oblizałaś usta i odwróciłaś wzrok.
- Cóż... możliwe, że mam jeszcze kilka planów na jego przebieg.
---
10. Jeffrey został zaproszony do wieczornego show. Nie był tak jednak sam - został zaproszony tam wspólnie ze swoim wieloletnim współpracownikiem i przyjacielem, Normanem. Miało to na celu ujrzenie rożnych perspektyw na najnowszy, premierowy sezon obecnie emitowanego serialu, w którym brali udział.
Szybko jednak, po rozmowie na tematy filmowe, goście razem z prowadzącym zaczęli poruszać coraz to bardziej prywatne i zwyczajne tematy.
- Jeff, czy to prawda, że jedyną osobą o którą była kiedykolwiek zazdrosna [Imię], był Reedus? - Spytał prowadzący brązowookiego. powodując tym samym śmiech publiczności, jak i samą "ofiarę" twojej zazdrości.
- Nie mylisz się, to była według [imię] moja największa kochanka - Morgan uśmiechnął się delikatnie.
- [Imię] była trochę nieusatysfakcjonowana ile czasu ze sobą spędzamy. No i też, że swoją drogą, znam go od zawsze - Reedus zaczął opowiadać. W tym czasie W tym czasie Jeff otoczył go ramieniem, przyciągając do uścisku. - Cały czas miała "wiesz o nim wszystko, czego nigdy mi nie powie".
- Udało wam się wybrnąć z tego trójkąta? - Spytał z zaciekawieniem dziennikarz, gdy tylko udało mu się opanować rozbawienie.
- Nie do końca - pokręcił głową Jeffrey, na twarzy wymalowane mając teatralne ubolewanie. - Teraz Norman tak pogodził się z [Imię], że dogaduje się z nią bardziej niż ze mną. To ja jestem teraz tutaj zazdrosny!
---
11. Mężczyzna miał nie pojawiać się tej nocy w domu. Jego nagrywki były daleko i późnym popołudniem, więc oznajmił ci, że najprawdopodobniej prześpi się tę noc w pobliskim hotelu. Przytaknęłaś więc na znak zgody i ruszyłaś dalej w swój dzień.
Gdy wieczorem wróciłaś, dom był, jak się spodziewałaś, pusty. Nalałaś sobie więc gorącej wody do wanny, dodałaś płynu i ustawiłaś świeczkę zapachową. Postanowiłaś też nastawić swoją ulubioną muzykę. Urządziłaś sobie mały relaks wieczorny. Mimo, iż gdy Jeffrey też mogłaś się odprężyć to zawsze uznawałaś, że taka kąpiel w pustym mieszkaniu potrafi zrelaksować.
Po ponad godzinie spędzonej na zajmowaniu się swoim wyglądem i wygrzewaniu w pianie i gorącej wodzie, postanowiłaś w końcu wyjść. Spuściłaś więc wodę, oraz wysuszyłaś ciało ręcznikami. Włosy, by nie mieć z nimi problemu następnego ranka, podsuszyłaś delikatnie suszarką.
Uznając swoją wizytę za skończoną, wysunęłaś się z łazienki. W dłoni trzymałaś ręcznik, który zamierzałaś odłożyć gdzieś do wysuszenia.
Nie przewidziałaś tylko jednego - twojego partnera w korytarzu. Widząc kogoś innego w korytarzu, niemalże pisnęłaś. Po chwili jednak odetchnęłaś, rozpoznając w nim Morgana.
- Co ty tu robisz - mruknęłaś zdezorientowana, stojąc na przeciwko jego osoby. Aktor nie miał na sobie koszulki . Nie wiedziałaś, że była cała przemoczona, ponieważ na dworze padało, a jemu zacięła się szyba w aucie.
On tymczasem zmierzył cię wzrokiem i rozbawiony uśmiechnął się znacząco.
- Oh, my - zaczął zabawnym tonem. - Cóż za miły widok.
Przez chwilę patrzyłaś na niego z niezrozumieniem. W końcu spojrzałaś w dół i natychmiast zrozumiałaś. Wyszłaś naga, ponieważ przed kąpielą nawet nie odwiedziłaś okolic sypialni po ubrania na zmianę. Zaczerwieniona, odruchowo zakryłaś się ręcznikiem.
- Nieważne - wywróciłaś oczami, ignorując jego śmiech.
- Ja bym to uznał za priorytetowe - mężczyzna wydusił w końcu, jednak nim zdążył cokolwiek dodać, na jego twarzy wylądował mokry materiał, którym w niego rzuciłaś.
---
12. To był początek waszej znajomości. Były nagrywki do serialu - miały one jednak miejsce w innym kraju. Wszyscy, zarówno pracownicy, jak i aktorzy, mieli wynajęte pokoje w jednym hotelu. Także ty, niedawno zatrudniona.
Własnie mijałaś aktora, który po wyszedł ze swojego mieszkania i oparł się jeszcze na chwilę, doczytać fragment książki przed zejściem na dół. Twój stukot obcasów nie umknął jednak jego uwadze, jak można byłoby sądzić - gdy tylko podniósł wzrok i rozpoznał w przechodniu ciebie, oderwał się od książki i uśmiechnął.
- No proszę, moja ulubiona sąsiadka - wyszczerzył się, zdejmując okulary. To zachichotałaś.
- Przecież przechodzę tędy tylko dlatego, że winda nie dojeżdża na moje piętro i muszę wysiadać tutaj - odrzekłaś, uspokajając śmiech. Twoje słowa były prawdziwe; winda dojeżdżała zaledwie na czwarte piętro, więc by dostać się do swojego piętra, musiałaś wjechać windą na piętro aktora, przejść wzdłuż korytarzem i wspiąć się jeszcze kawałek schodami.
- Naprawdę? A mam wrażenie, że widuję panią częściej niż kogokolwiek za drzwiami obok. - Ponownie wywołał na twojej twarzy uśmiech rozbawienia. - Albo po prostu ciężko na panią nie spojrzeć, gdy się panią mija.
Zarumieniłaś się na porozumiewawcze mrugnięcie okiem aktora. Nie mogłaś mu odmówić charyzmy.
---
13. Aktor był razem ze swoimi współpracownikami na wywiadzie. Był to jednak już panel któryś z kolei, więc gdy jego współpracownicy wypowiadali się, on siedział sobie spokojnie i próbował jakkolwiek odpocząć, pozbierać myśli.
Nagle jednak gdzieś w potoku słów wybrzmiało twoje imię.
Brązowooki odwrócił głowę w stronę rozmawiających, nagle wyrwany z rozmyślań.
- Co? - Spytał zdezorientowany. Zignorował chichot kilku osób, które rozbawiła jego natychmiastowa reakcja na imię swojej ukochanej.
---
14. Twoja mama nie najlepiej się czuła po ostatnio przebytej. Wróciłaś więc na chwilę do swojego domu rodzinnego, by doglądać jej stanu zdrowia. Ponieważ jednak mieszkała dość daleko, nie miałaś zbytniej szansy spotykać się z nim w tym okresie. Głównie do siebie dzwoniliście. Własnie podczas ostatniej z takich rozmów oznajmiłaś mu, że twoja rodzicielka zaczyna już czuć i zachowywać się normalnie. Zaczęłaś śmiać się, że odzyskała też zwyczajową werwę.
- To znaczy, że niedługo będziesz wracać? - Aktor spytał cię. Ty zgodziłaś się. - Kiedy?
- Dzisiaj się już spakuję. Zobaczę, czy uda mi się znaleźć odpowiedni bilet na pociąg - zaczęłaś się zastanawiać. Żeby nie brać żadnego auta, wyjątkowo pojechałaś pociągiem. Teraz więc musiałaś tym samym sposobem wrócić.
Przez chwilę po drugiej stronie słuchawki było cicho. Po chwili jednak Morgan ponownie się odezwał.
- Spakuj się, ale nie rezerwuj sobie na jutro żadnego miejsca w pociągu - uniosłaś ze zdziwieniem brwi, ale zgodziłaś się. - Na razie spędź ten dzień miło z mamą. Pozdrów ją ode mnie.
***
Następnego dnia wstałaś bardzo wcześnie i przygotowałaś sobie śniadanie. Z biegiem dnia jednak zaczęłaś zastanawiać się, o co mogło chodzić twojemu partnerowi, gdy powiedział, byś nie rezerwowała biletu.
Nagle, około godziny dwunastej usłyszałaś dziwnie znajomy klakson przed domem. Wyszłaś więc na werandę zaciekawiona. Widząc gościa, zakryłaś usta zdziwiona. Po chwili jednak zabrałaś rękę i uśmiechnęłaś się szeroko.
O maskę dobrze znanego ci samochodu opierał się Morgan. Widząc twoją radosną minę, sam się roześmiał.
- Przyjechałem cię odebrać. Wrócimy do domu razem - odrzekł, gdy zeszłaś ze schodów i podeszłaś do niego.
- Nie mam nic przeciwko temu - mruknęłaś, przytulając go mocno. Byłaś pod wrażeniem, że Jeffreyowi chciało się jechać godziny by tylko cię zgarnąć. - Tęskniłam.
- I mi to mówisz - mężczyzna zachichotał, a ty przewróciłaś oczami.
======
gotowe! powrót po długim czasie, ale zawsze to coś, czyż nie? powolutku idziemy do przodu.
opinie? podobało się, czy może niezbyt?
czekam! a tymczasem,
bye!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top