Rozdział 27

Na swoim ciele poczułem czyjeś ręce. Położyłem swoją rękę na tą czyjąś rękę. Od razu splotliśmy palce. Zdecydowałem się odwrócić i wtedy zobaczyłem swoją dziewczynę.
- Dzisiaj założyłeś bieliznę? - powiedziała zjeżdżając dłonią do mojego przyrodzenia.
- Uhm.. - lekko się skrzywiłem kiedy zsunęła mi gumkę od bokserek.
Wyskoczyłem spod kołdry jak z garnka jakiegoś i pognałem do łazienki. Wsunąłem na siebie ubrania i wyszedłem.
- Ładny miś, dla mnie..? - spytała patrząc na mnie. Miałem jej powiedzieć że mam go dla Mark'a, ale zdecydowałem że powiem co innego.
- Dostałem tego misia.. - powiedziałem szybko zabierając go od niej. Nie chciałem aby zapach jej perfum przesiąkł na misia, chciałem wręcz aby mój zapach unosił się na nim.
- A od kogo? - powiedziała podchodząc.
- Wiesz, muszę jeszcze po drodze zajść po kogoś i chciałbym z nim na osobności pogadać, więc lepiej będzie, jak pójdziesz po Maddison, i pójdziecie razem do szkoły. - Powiedziałem szybko oddychając.
- No dobrze.. ale później po lekcjach idziemy do ciebie. - powiedziała i mnie cmoknęła w policzek.
- Uh.. no dobrze. - powiedziałem.
Jeśli znowu będzie chciała się kochać, to ją wywale z pokoju. Naprawdę, ostatnio ciągle na to naciska, a mi się nid uśmiecha z nią robić tego codziennie, a co dopiero w tygodniu. No nie powiem jest świetna, ale ostatnio coraz bardziej tego chce, a ja nie mam ochoty. Coraz bardziej zastanawiam się nad zerwaniem z nią. Moja uczucia wygasają z każdą sekundą przebywania z nią zbyt blisko.
- Jay.. - powiedział papa.
- Tak?
- Wszystko w porządku? Dobra powiem od razu. Nie podoba mi się ona, w sensie takim że codziennie cię nachodzi i nie wiem co tu robicie ale słychać jęki. Prosiłbym cię abyś troszeczkę...
- Przystopował? Obiecuje że się to skończy...
- Czujesz coś do Mark'a prawda..? - spytał.
- Nie wiem.. ale coś na pewno mnie z nim łączy... - powiedziałem.
Chwyciłem za pluszaka i wsadziłem go do plecaka, ale wpierw psiknąłem kilka razy na niego swoimi perfumami. Pachniał jak ja w stu procentach.
Ubrałem się i wyszedłem. Po drodze myślałem co mu powiem przed daniem pluszaka. lekko sie bałem ale w końcu zdecydowałem że wejdę przytulę i będzie po sprawie.
Kiedy drzwi się otworzyły w drzwiach stanął wujek Jake, patrzył na mnie z grozą, a później wpuścił do mieszkania.
- Jest Mark? - spytałem.
- J-jestem.. - powiedział z trudnością.
Na buzi miał potężne rumieńce i w dodatku był rozpalony. Poprosił mnie do swojego pokoju więc poszedłem.
- Wszystko w porządku? - spytałem.
- N.. mh.. nie.. - powiedział ledwo sapiąc.
- Co się dzieje? - spytałem.
- Ah...- jęknął i opadł na mnie. Po chwili usłyszałem rozpinanie rozporka, i spojrzałem na jego spodnie.
- M..
- P-pomóż... - wysapał dotykając się.
- Uhm.. o-.. okej...

***

Obudziło mnie trzaśnięcie drzwiami, i wtedy zdałem sobie sprawę że to wszystko był sen, ald nie do końca bo nie byłem w swoim pokoju, i w dodatku rozebrany do naga. Z łazienki po chwili wyszedł Mark, w ręczniku.
- N-.. nie w-wspom..minajmy o tym o-..ok..? - zająknął się.
- Oh... - powiedziałem zdając sobię sprawę że to nie był sen, i to się wydarzyło naprawde.
- Idę się ubrać... - powiedział i chwycił za ciuchy, i powrócił do łazienki z powrotem. Próbowałem sobie cokolwiek przypomnieć, ale pamiętam tylko jęki i te uczucie, nawet przyjemne.
- Możesz teraz ty iść się ogarnąć.. - powiedział rzucając mi jakieś ciuchy.
- M..mark.. - wydukałem podchodząc do niego.
- Tak?
- Wszystko w porządku? Co się tu stało? - spytałem.
- Jay... ja... wiem że masz dziewczyne ale.. - łzy zebrały się mu w oczach. Podszedłem do mnie i przytulił się.
- P..potrzebowałem pomocy...
- Czy ty...
- Tak... przepraszam... lepiej bedzie jak wiecej sie do siebie nie odezwiemy... - powiedział oddalając się.

**Pov. Mark**

Wyszedłem z pokoju pociągając nosem. Zacząłem płakać, i to tak dość mocno. Wiedziałem że Jay nie będzie chciał ze mną być, a co dopiero mnie kochać. Jestem obleśną omegą, która żyje z litości innych rówieśników...
Wstałem z podłogi i poszedłem do taty. Zapukałem w drzwi, i wtedy kazano mi wejść. Tata siedział jak zwykle przy swoim biurku.
- T-.. tato... - powiedziałem i wtedy tata się odwrócił...

***

Bedzie druha trylogia bodajrze, zwiazana z Markiem i Jasonem. Mam nadzieje ze tamta tez wam sje spodoba, bedzie sie duzo dzialo. Milego wieczorka/dnia

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top