Rozdział 26

**Pov. Mark**

Obudziłem się w domu na kanapie. Średnio pamiętam czemu tu się znalazłem, ale na fotelu spał Jason. W pierwszej chwili chciałem uciekać do pokoju, bo kto wie co tutaj się działo wczoraj. Ale z każdą, następną, sekundą, widziałem, po ruchach jego ciała, że wcale taki nie jest. Że to życie szkolne go trochę zmieniło. Podniosłem się po cichu do siadu i podparłem się na łokciu, przyglądając się Jason'owi. Oddychał powoli i głeboko. Nagle się zaśmiał i otworzył oczy.
- Myślisz że jestem taki głupi i ślepy żeby nie wiedzieć o tym że mi się przyglądasz ofermo? - powiedział z nutką kpiny w głosie.
- Mh.. - mruknąłem i wstałem z kanapy. Chwiejąc się poszedłem do siebie, zostawiając tą świnie, ze samym sobą. Niech przemyśli co zrobił, źle. Nie jestem jakąś tam ofermą, może i dla niego jestem nikim, ale ja bynajmniej mam kochającą rodzinę, i się nie wstydzę, że mój tata to gej, w przeciwie!stwie do Jason'a. Nic nie jest w tym złego, tylko on w tym nie widzi światełka w tunelu.
Kiedy byłem już u siebie w pokoju, spokojnie się rozebrałem i poszedłem pid prysznic. Włączyłem ciepłą wodę, i pozwoliłem jej, aby,spływała po moim zimnym ciele. Na początku pdzeszły mnie lekki ciarki, a potem już było idealnie, mając na myśli że było dobrze.
Wyszedłem, i od razu zawinąłem się wręcznik. Wyszedłem z łazienki za potrzebą, znalezienia bielizny, i wtedy natknąłem się na Jasona...

**Pov. Jason**

Czułem jak Mark się na mnie patrzył. Jak mnie po cichu obserwował. Jak prześwietlał każdy kawałek mojego ciała.
- Myślisz że jestem taki głupi i ślepy żeby nie wiedzieć o tym że mi się przyglądasz ofermo? - powiedziałem z nutką kpiny w głosie, chociaż nie chciałem z nią mówić.
- Mh.. - mruknął i wstał z kanapy. Chwiejąc się poszedł najprawdopodobniej do siebie, zostawiając mnie, samym ze samym sobą.
Po co miałbym się nudzić sam, w domu tej pchły, jak mogę go trochę pownerwiać.
Kiedy usłyszałem że jakieś drzwi się zamykają, ja ruszyłem natomiast do jego pokoju. Będzie lekki przypał jeśli okaże się że wyjdzie w pomieszczenia za białymi drzwiami, gdzie żekomo ma być jego szafa, która jednak okaże się być łazienką, większą od mojej.
Kiedy sięgałem do jednej z szuflad ręką, drzwi o których wspomniałem wcześniej się otworzyły, a w nich stanął w samym ręczniku Mark. Spoglądał na mnie inaczej niż zwykle, więc postanowiłem się wycofać ale było zbyt późno. Nie mogłem oderwać wzroku od jego umięśnionego brzucha, i od jego klatki piersiowej, jak krople wody spływając po nim, robiąc z niego jeszcze bardziej, jak to mówią „hot" chłopaka. Kiedy się zorientowałem że Mark podszedł było o wiele, ale to o wiele, wiele za późno na wycofanie się. Chyba że...
Cóż raz się żyje. Bynajmniej może tak krótko nie pożyję.
Wziąłem lekki zamach prawą nogą, i kopnąłem go prosto w krocze. W jednej chwili się skulił przy mnie, zaciskając mi pięść na bluzie, obok mojej szyi.
- Mhah..! - sapnął z bólu. - W-wyjdz.. - powiedział łapiąc hausty (?) powietrza.
- M.. - nie zdążyłem nawet spokojnie zacząć, a już stałem ze drzwiami. Dalej słyszałem jego sapanie, i jęki z bólu.
Może to nie było wobec niego fer (?) zagranie, ale nie mogłem się uwolnić. Nie wiedziałem że Mark, jest taki gorący, kiedy wychodzi spod prysznica. Dobra nie będę kombinował tylko idę coś zrobię na przeprosiny... nie chce by mnie znienawidził za to do końca szkoły. Nie darowałby mi tego.

***

Uj#b@ł#m się po same łokcie, ale zrobiłem jajecznice, a do tego pomidorek, plus kawałek kiełbaski. Wlałem jeszcze do szklanki soku pomarańczowego i ruszyłem na górę, trzymają w lewej ręce szklanke z sokiem, w prawej ręce trzymając talerz z jedzieniem, a w zębach nosłem sztućce. Prawym łokciem otworzyłem drzwi. Mark leżał skulony na łóżku i nic się nie odzywał, więc zamknąłem drzwi i położyłem wszystko na jego biurko w najciemniejszym kącie tego pomieszczenia.
- Mark..
- Idź do diabła.. - wysycza ledwo poruszając szcęką.
- Zjesz coś..? - spytałem.
- M-... może... - powiedział. - Jesteś bardzo delikatny... - wypomniał.
- Zrobiłem ci kolacje... - powiedziałem na co chłopak się skulił.
- Strasznie boli... - powiedział zaciskając lewą rękę na poduszce.
- Przepraszam.. - powiedziałem. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego to zrobiłem ale... wsunąłem się pod kołdrę i przyciągnąłem Mark'a do siebie i wtuliłem się w jego plecy.
- C-.. co ty r... -robisz..? - powiedział napinając wszystkie swoje mięśnie. Dokładnie czułem jego mięśnie na brzuchu.
- Przepraszam Cię... - powiedziałem.
Mark już się nie odezwał. Po kilku minutach leżenia jego mięśnie się rozluźniły. Po prostu zasnął. Pocałowałen jego policzek, i poszedłem do biurka zjeść już zimną jajecznicę. Była nawet smaczna, ale było w niej pełno skorupek od jajek, więc, na moje szczęście że on tego nie jadł.
Z brudnymi naczyniami zszedłem do kuchni na dół, i w łożyłem je do zlewu. Kiedy się odwróciłem na widoku miałem Wujka Michaela, i Jake'a. Patrzyli się na mnie. Wujek Michael się mi opzyglądał z zarzenowaniem, i wtedy dostrzegłem gest, przez który też czułem zarzenowanie.
- Ah!! - jeknąłem i pobiegłem do pokoju Mark'a.
- Co ci..? - powiedział Mark.
- Uh... obudziłem cie? - spytałem, a chłopak zaprzeczył.
- Myślę że powinieneś...
- Nic nie powinienem.. - powiedziałem patrząc na Mark'a.
- Będzie kepiej jak pójdziesz do siebie... - powiedział i zakopał się w kołdrze po same uszy.
Najwyraźniej nie czuł się komfortowo z moją obecnością. Nie dziwię mu się, w końcu znęcałem się nad min przez pół jego życia.. tak jak mój ojciec nad jego...
Poszedłem jedną z najkrótszych uliczek i doszedłem do sklepu na rogu, z pluszowymi zabawkami. Na tabliczce przeczytałem że za sekundę dosłownie zamykają, więc szybko wszedłem i przywitałem się grzecznie z ekspedientką, która ledwo co się na nogach trzymała.
- Czy mogłaby pani mi doradzić..? - spytałem lekko drapiąc się oi karku.
- Jasne! - powiedziała przeciągliwie ziewając. - Dla kogo ma być miś, duży, mały? A może pomiędzy? - zaczęła zadawać pytania.
- Dla chłopaka.. - powiedziałem. - Takiego średniego misia bym prosił.. - wymruczałem na co ekspedientka tylko kichnęła i ziewnęła.
- Taki miś, idealny na przeprosiny..- dziewczyna ziewnęła, po czym wręczyła mi misia wychylając się przez ladę.
- Może odprowadzić panią do domu? - zapytałem, no bo w sumie to już ciemno było, i nie bardzo mi było iść samemu, a co dopiero dać jej iść samej, dużo rabusiów się pewnie kręci w tej okolicy. Dziewczyna się lekko przeciągnęła a nastapnie wystawiła paragon na którym była reklamacja wrazie czego. Kilka minut później byliśmy w drodze do jej domu, a dokładniej do bloku w krórym również mieszkałem. Dziewczyna okazała się być moją sąsiadką.
Kiedy ją odprowadzałem pod same drzwi, poxałowała mnie w usta. No nie powiem podobało mi się, ale nie chciałem wchodzić w bliższe relacje. Czułem się źle z drugiej strony po tym pocałunku.
Jakieś uczucie mnie zatrzymywało, ale nie wiem przed czym.
Kiedy byłem już w domu, poszedłem do pokoju i od razu skierowałem się do łazienki, a przed tem delikatnie połorzyłem pluszaka na swojej poduszce.
Zrzuciłem z siebie ciuchy i poszedłem od razu pod prysznic. Stanął pod strumieniem ciepłej wody i pierwsze co przyszło mi na myśl, to Mark... cały czas o nim myślałem.
Woda w pewnym momencie zaczęła robić coraz bardziej zimna, i wtedy zdecydowałem się wyjść spod prysznica z kabiny. Chwyciłem ręcznik i owinąłem się nim w pasie. Lekko westchnąłem patrząć w lustro. Poczułem że moje policzki mnie pieką, od razu na nie spojrzałem i wtedy ujrzałem rumieńce. Ochlapałem zimną wodą twarz i nagle rumieńce zniknęły.
Wróciłem do pokoju i zrzuciłem z siebie ręcznik, i nałożyłem na siebie bokserki. Nigdy nie wiadomo kiedy twój zboczony ojciec (Alex) wpadnie ci do pokoju i zciągnie z ciebie kołdrę. Często się zdarzało że ojciec mnie odkrył, i leżałem nago, ale z czasem zacząłem zakładać bieliznę częściej, i mniej mnie widział.
- Dobranoc Mark...
~ Dobranoc Jay...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top