Rozdział 23

Tydzień po tamtym ferajny dniu Mark, wrócił do domu. Lekarze mówili że Mark jest zdrowy jak ryba, ale ja sądzę że coś się z nim stało.

Kiedy poszedł do łazienki stwierdziłem że zobaczę kto do niego tak namiętnie pisze. Kiedy zobaczyłem numer od razu wiedziałem z kim pisze.
- Tato? - powiedział kiedy mnie zobaczył u siebie w pokoju.
- Czy ty wiesz kto to jest?! - krzyknąłem.
- Tak wiem. To jest mój ojciec o którym nie chciałeś mi mówić! - warknął.
- Nie wiesz co on zrobił... - wyjąkałem. - nie wiesz, jak bardzo m~
- Wiem wszystko! Wiem dlaczego nie chciałeś mi o nim powiedzieć! Zdradziłeś go, a on teraz cierpi przez ciebie! - podniósł ponownie na mnie głos.
Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Xavier kłócił się dalej z Mark'iem, a ja jakbym miał stopery w uszach, nic nie słyszałem oprócz upierdliwego piszczenia  które narastało z każdą sekundą. Zjechałem po ścianie, na panele w pokoju młodego, czując że cały świat wiruje wokół mnie, i patrzyłem przed siebie jak przez mgłę.
Nagle poczułem uderzenie gorąca i duszności. Film mi się urwał od razu... I nic do cholery nie pamiętam, nie mam zielonego pojęcia co się ze mną działo...

Pov. Xavier

Usłyszałem krzyki z pokoju młodego. Kiedy wszedłem na piętro ujrzałem Miko, kiedy zaczął opierać się o ścianę i łapać hausty (?) powietrza. Podszedłem do Mark'a.
- Nie wspominaj o nim nigdy więcej rozumiesz? - powiedziałem. - Michael cierpi z tego powodu że go z tobą nie ma. Miko nic nie zrobił, starał się ciebie chronić... - powiedziałem odwracając się do Miacheala.
Majaczył coś pod nosem i ledwo co oddychał.jedyne co zrozumiałem to słowo „Luke".
Potem już było słychać karetkę, i czuć zapach zdezynfekowanego korytarza szpitalnego.



[POPRAWIONE]

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top