Rozdział 21 - 12 lat później

- Mark! - warknąłem aby chłopak się ruszył z łóżka. Odsunąłem roletę i wtedy usłyszałem jęk.

- Mark, bo będziesz spał na podwórku dzisiaj! - warknąłem na co chłopak poderwał się z łóżka i w samych bokserkach pobiegł do łazienki. Kwadrans później siedział w kuchni przy wyspie kuchennej i kończył jeść śniadanie.

- Podwiozę cię do szkoły, muszę jechać do firmy, mają nowego pomocnika, muszę sprawdzić kto to jest. później po ciebie przyjadę z Xavier'em po ciebie po szkole. - powiedziałem stanowczo i spojrzałem na jego minę. - wszystko w porządku..? - od pewnego czasu widzę że on czegoś mi nie mówi.

  Jeśli to coś w szkole, dopilnuję by to załatwiono do końca.

  Chłopak pokręcił głową i pognał do wyjścia. Jednak muszę jechać sam do firmy. Ciekawe kogo mi znowu znaleźli? Miejmy nadzieję że to będzie asystent... a nie kolejna dzi*ka która za wszelką cenę będzie chciała wskoczyć mi do łóżka.

  Wziąłem marynarkę i poszedłem do samochodu. Zapaliłem go i ruszyłem pod firmę.

  ***Mark***

  Tata zaproponował mi kolejne wyjście w tym tygodniu z wujkiem. Nie chciałem mówić, że nie chcę, bo lubię spędzać czas z ojcem i wujkiem, ale już mam trochę w szkole na głowie więc... Chłopaki z drużyny wiedzą że mój ojciec to gej, i dlatego znęcają się nade mną...

  Wszedłem właśnie do budynku, w którym znajdowała się szkoła. Na starcie się ktoś na mnie rzucił i już wiedziałem co się dzieje. Jason zaczął okładać mnie pięściami po całym ciele.

- S-stop... - wysyczałem ale on nie przestawał. Wiedziałem że to się nie skończy na wybitym zębie czy na rozciętym łuku brwiowym...

- Jason! - krzyknął ktoś, a wtedy od razu poczułem ulgę.

- Mark?! - usłyszałem głos mojego ojca. Co on tu do cholery robi?!

- Zadzwońcie po karetkę! - krzyknął ktoś i nagle zebrała się wokół mnie jakaś grupa ludzi których nawet nie znam z widzenia.

  Potem widziałem już tylko ciemność i nic więcej...



[POPRAWIONE]

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top