Rozdział 11
Rudo włosa namówiła mnie do pójścia na krótki spacer po parku. Zgodziłem się bo od dawna nie byłem w naszym parku.
Usiedliśmy w cieniu pod wielkim rozłożystym dębem.
- Jestem Clare, a ty? - spytała.
- Michael, ale mów mi Miko. - mruknąłem i spojrzałem na jej dłonie.
Były poobdrapywane na kostkach. Miałem lekką rozkminę ale dałem sobie spokój.
- Co robisz jutro? - spytała.
- Raczej nic szczególnego, a ty? - spytałem.
- Ja też nic, pomyślałam że może chciałbyś się lepiej poznać, i wyciągnąć z domu na kawę albo herbatę? - powiedziała dość zachęcająco.
- Mm... no okej, ale jeszcze pomyślę. - powiedziałem.
Wymieniliśmy się numerami telefonów i poszedłem odprowadzić Clare pod same drzwi jej chaty.
- To pomyśl o tym spotkaniu się, okej? - spytała a ja pokiwałem głową.
Na koniec jeszcze mnie pocałowała w policzek i do kieszeni od bluzy włożyła jakieś zawiniątko.
Wzruszyłem rękoma i poszedłem do siebie do domu.
Nikt się nie pytał mnie o to co robiłem, i gdzie byłem.
Poszedłem do pokoju i tam włączyłem sobie obojętnie jaki film. Po pierwszym filmie nie odczuwałem takiego zmęczenia więc włączyłem drugi.
Spojrzałem na telefon i na wiadomości.
Piętnaście nieodebranych połączeń od Luke'a i kilka wiadomości.
Podłączyłem padający telefon do ładowania. Nie miałem ochoty na nic. Chciałem spędzić czas trochę sam, przemyśleć kilka ważnych rzeczy przed końcem roku szkolnego.
Usłyszałem ciche pukanie do drzwi od mojego pokoju.
Wstałem z łóżka i poszedłem do drzwi. A kiedy otworzyłem moim oczom ukazał się Luke.
- Czego chcesz? - spytałem.
- Możesz być bardziej łagodny? - powiedział i spojrzał na mnie ze szklistymi oczami.
- No dobra... co jest? - powiedziałem a Luke się przybliżył.
- Kto to był... ta dziewczyna w parku... - powiedział pociągając nosem. - Przyjmij chociaż przeprosiny... - powiedział i podniósł głowę.
Dopiero wtedy zobaczyłem jego podbite oko, rozwalona wargę i łuk brwiowy, a na dodatek czerwony policzek.
- Opatrzę ci ranę. - powiedziałem i wpuścił go do pokoju.
- Co oglądasz..?
- To jest teraz mało ważne. - przerwałem mu.
Kazałem mu usiąść na klapie od sedesu.
- Nie ruszaj się to będzie mniej bolało. - powiedziałem i podniosłem jego głowę za podbródek do góry.
Przyłożyłem wacik od siostry z wodą utlenioną, do rozwalonego łuku brwiowego.
- Ała... - zasyczał Luke i mnie odepchnął.
Wspomnienia są w stanie w każdej chwili powrócić, zły ruch albo źle dobrane słowa mogą rozdrapać stare rany.
- Miko? - powiedział wyciągając w moja stronę rękę.
Wstałem z podłogi w łazience i powróciłem do chłopaka.
- Nie chciałem cię odepchnąć... naprawdę...
- Utkaj się... - powiedziałem wsadzając mu między usta opatrunek.
- Mghrm - spojrzał na mnie niebieskimi oczami.
- Dla twojego dobra, i dla mojego. Żebyś mnie nie ugryzł przypadkiem. - mruknąłem mu do ucha i powróciłem do swojej pracy.
- To w końcu mi powiesz z kim się pobiłeś? - spytałem.
- Nie wiem... - powiedział a ja wzruszyłem ramionami.
- Z mojej strony to wszystko... - powiedziałem otwierając drzwi.
- Miko... czemu nie może być jak dawniej..? - powiedział i położył mi rękę na policzku.
Złapałem z jego nadgarstek i obróciłem ja na plecy. Przycisnąłem chłopaka swoim ciałem do ściany.
- N-nigdy w-więcej... - powiedziałem i wyrzuciłem go ze swojego pokoju. - Ugh! - walnąłem pięścią w ścianę.
Z ściany zleciała fotografia ze mną i z moją siostrą.
To zły znak...
Wyszedłem zły pokoju i poszedłem do mojej siostry. Spojrzałem przez uchylone drzwi do jej pokoju. Siedziała na łóżku, do okoła niej było pełno zużytych chusteczek higienicznych.
- Wszystko okej? - powiedziałem i wszedłem do pokoju.
- Powiedzmy... - siostra wyciągnęła rękę w moja stronę z bandażem.
Zdałem sobie sprawę dopiero wtedy kiedy wyciągnąłem po nie rękę. Miałem rozwalona rękę, albo raczej dłoń.
- Jeszcze trochę to się przebijesz na wylot. - zaśmiała się.
- Pierwszy raz widzę jak się śmiejesz - uśmiechnąłem się. - Uśmiechaj się częściej bo robisz to pięknie. -dodałem i usiadłem obok swojej siostry.
- Widziałam Luke'a. Wszystko w porządku? - spytała.
- Nie wiem czy w porządku... On chce być znów ze mną ale... ja nie czuję tego co on do mnie teraz. Te uczucie zniknęło zaraz po tym kiedy poznałem dziewczynę. - powiedziałem.
- Myślę że powinieneś zapomnieć o Luke'u i wziąść się za te dziewczynę, uważam, że gdybym była na jej miejscu, brałam się za ciebie. - poradziła mi i się uśmiechnęła.
- Dzięki Mia. - powiedziałem i przytuliłem ja do siebie. - rozstałaś się z chłopakiem? - zapytałem.
- No jak widać - zaśmiała się. - Leć już do siebie. Sen dobrze Ci zrobi, i przestań oglądać tego wiedźmina. - zaśmiała się Mia, a ja zrobiłem zaskoczona minę.
Poszedłem do łazienki. Sprzątnąłem apteczkę i skorzystałem z toalety. Rzuciłem ubrania z siebie w kąt niewielkiego pomieszczenia, wskoczyłem pod prysznic i włączyłem zimna wodę aby się obudzić.
- Michael szykuj się! - usłyszałem lekko zachrypnięty głos Marco, swojego brata.
- Dobra! - warknąłem.
Wyszedłem spod prysznica i udałem się w ręczniku, od pasa w dół do pokoju.
Wszedłem do pokoju jak gdyby, nigdy, nic a wtem prawie zszedłem na zawał.
- Clare! - pisnąłem i poprawiłem ręcznik.
- O jezu Miko! - pisnęła zaraz po mnie rudo włosa dziewczyna.
- Gdybyś mogła wyjść na sekundę?- powiedziałem a dziewczyna zakrywając oczy dłonią wyszła po omacku z pomieszczenia w którym się znajdowałem.
- O mały włos nie spadłeś. - powiedziałem śmiejąc się do siebie samego.
Ubrałem się szybko, ubierając - jak zwykle- ciemne ciuchy.
- Już jestem - powiedziałem. - Nie wspominajmy o tym, proszę. - Powiedziałem i zszedłem z Clare na dół do jadalni.
Zwinąłem kanapki z blatu kuchennego i udałem się do rudo włosej.
- Wszystko w porządku? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła... - powiedziałem urywając po chwili.
- Pierwszy raz widziałam chłopaka, pół nagiego, a do tego jeszcze, od pasa w dół w samym ręczniku - mruknęła i spojrzała na moją rozpiętą bluzę. - zapnij się, bo na dworze wieje. - dziewczyna poradziła sama zapinając swoją skórzaną kurtkę, pod samą szyję.
- Um... dobra rada - powiedziałem is ruszyłem aby otworzyć przed nią drzwi.
Kiedy już otworzyłem drzwi przede mną i przed Clare ukazał się, wysoki, ciemno, włosy chłopak. Miał krzywy uśmiech przez rozwalony łuk brwiowy i rozwaloną wargę - to był Luke.
- Co ty tutaj robisz? - spytałem a rudo włosa, patrzyła na chłopaka z nienawiścią.
- Czy ja się nie jasno wyraziłam?! - warknęła dziewczyna. - Miałeś się do mnie nie odzywać, nie dzwonić nie pisać, a nawet... nie pokazywać na oczy! Zraniłeś mnie najbardziej z tych wszystkich przyjaciół których miałam w zeszłym roku! Zniszczyłeś mi życie..! - krzyknęła rudo włosa i po chwili wtulając się w mój tors, łkała.
Spojrzałem zszokowany na Luke'a, a potem na rudo włosa dziewczynę.
Nie odezwałem się ani słowem do Luke'a ani do Clare. Nie chciałem pogarsza swojej sytuacji. W drodze do szkoły, opowiedziała mi co-nie-co, co się wydarzyło rok temu pomiędzy nią a Luke'em.
- Clare... czy on ciebie..? - bałem się zapytać. Wiele razy dostawałem po mor*zie za byle gó*wno.
- Tak... - powiedziała i pociągnęła nosem. - A wiesz dlaczego..? - pokiwałem głową na nie. - Bo byłam ta je**ną Omegą! - krzyknęła i odwrócił się do mnie przodem.
Jej oczy aż się jarzyny na jaskrawy błękitny kolor.
Już rozumiałem... Luke chciał mnie zdominować... chciał mnie najwyraźniej w świecie wykorzystać.
- Ej to ty jesteś ten Michael?! - krzyknął jakiś młodziak w moja stronę.
- A co?
- Nie wiedziałem że się sprzedajesz za grube pieniądze... - powiedział i pokazał stronę internetową.
Kiedy zobaczyłem swoje pół nagie zdjęcie w internecie... coś we mnie pękło. Moje oczy powoli stawały się mętne, w oczach wzbierały mi się łzy.
Podszedłem do Luke'a i przygwoździłem go do metalowych szafek.
- To twoja wina! Chciałeś mnie wykorzystać! - wrzasnąłem a chłopak tylko się zaśmiał.
- Dopiero teraz to ogarnąłeś? - zaśmiał się i spłonął mi w twarz.
Rozpłakałem się. Nie miałem siły na nic. Xavier nagle pojawił się z ni kąd.
- A ja uważałem cie za kogoś godnego zaufania... - powiedział i podniósł mnie łkającego z kolan.
Luke dalej stał i się śmiał. Wyrwałem się z rąk Xaviera i pognałem w stronę Luke'a.
- Nienawidzę Cię! - wykrzyczałem mu w twarz.
Zalałem się jeszcze bardziej łzami. Clare podeszła do mnie i pogładziła mój policzek. Chwyciła moja dłoń i splotła nasze palce razem, po chwili ciągnęła mnie za sobą.
To był zbyt długi i męczący dzień...
[POPRAWIONY]
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top