Rozdział 8
Per.Rzeszy
Minęło pare dni. Usa się obudził, bał się strasznie. Nie chciał nikogo widzieć poza mną...na widok jakiej kolwiek alfy zaczynał się trząść. Bał się że znów mu coś zrobią. Musimy za niedługo przenieść Usa do mnie na jakiś czas..eh...mam przeczucie że coś złego się stanie. Po południu pojechałem z Usa do domu. Zaprowadziłem Usa do pokoju. Okryłem go kocem a potem zrobiłem mu herbatę. Zostawiłem go samego. Sam usiadłem na kanapie i zacząłem oglądać telewizję. Nie było w niej nic ciekawego. Usłyszałem jak ktoś dzwoni do drzwi. Byłem lekko zdziwiony. Podeszłem i stworzyłem je. Bardzo się zdziwiłem
N:Hej tato *przytulił go odrazu*
C.n:Witaj synu *zaczał go czochrać po głowie* Nic sie nie zmieniłeś, nadal jesteś huherko
P:Witaj wnuczku. A raczej wnuczko bo przecież jesteś omegą jako jedyny *Zaśmiał się i sie uśmiechnął do niego* pamiętaj że to tylko żary
Japierdole co to za zlot rodziny akurat teraz?! Jaja sobie robicie? Ja mam usa który boi sie alf a na chate mi wbiły 3 alfy....no proszę was czy może być gorzej?
Rz:Co wy tu robicie? I czemu nic mi nie powiedziliście że przyjedziecie?
N:Hm? Czekaj to nie powiedziałem ci o tym?
Rz:Nie
P:Przyjechaliśmy na urodziny I.r
Rz:...Eee...**kurwa!!**...zamierzacie tu spać?..
C.n: oczywiście synu, a co sobie myślałeś? Będziemy tu tydzień, więc będziemy mieć czas aby poprawić twoją forme.
Japierdoleee...ciekawe co sie dzieje u zsrr...
Per. Zsrr
Upada na ziemię, daje rękę na swój policzek i go masuje.
Zs:Ojcze...naprawdę nie było to żadnej omegi poza moją córką...
I.r:Kłamiesz dobrze czuje. Jeśli znów złamałeś zasade to cie chyba powiesze bo mam już tego dość, masz sie pozbyć tego zapachu przed przyjęciem bo innaczej pożałujesz.
Zs:*Milczy*
Źle to wszystko widzę....musiał by sie zdarzyć cud aby wyjść z tego cało...jest naprawdę wściekły na mnie...oby tylko Rosji sie nie oberwało.
I.r:Wybrałem żonę dla Rosji. Ona i jej rodzice będą na moich urodzinach. W tedy wszystko ustalimy. Jeśli odmówi. To go chyba zabije a potem ciebie.
Zs:Ojcze...czy nie możemy poczekać z tym ślubem?...Rosja jest jeszcze młody...
I.r:*dał mu kolejnego liścia* o to chodzi. Trzeba szybko go orzenić aby nie patrzył na omegi. Aby po prostu nie skończył tak ja ty! Mam dość ide do pokoju a ty masz to ogarnąć!
I.r poszedł do swojego pokoju. Mam przejebane...nie chce znów patrzeć na śmierć osoby z którą sie połączyłem. Tym bardziej nie chcę patrzeć na śmierć Usa...Bo od razu przypomina mi się moja pierwsza miłość...eh...czas to ogarnąć bo innaczej naprawdę mi coś zrobi...raz mi zrobił...
//Time Skip//
Per. Rzeszy
Eh...dziś są urodziny I.r muszę na nie iść z cała moją rodziną...na szczęście poza Niemcem nikt nie wie że mam parę. Usa czuł sie źle wiedząć że w domu są 3 alfy. Ale jakoś dałem radę go uspokoić i zaradzić temu. Wszyscy mają zakaz wchodzić do pokoju Usa. Oczywiście po za mną. Zadbałem o Usa dałem mu wszystko co potrzeba poczym wyruszyłem z rodziną do podumu Zsrr. Dotarliśmy pod drzwi domu Zsrr. Zadzwoniłem niechętnie, widziałem że dziadek jest bardzo szczęśliwy nie wiedziałem dlaczego. Otworzył nam Zsrr. Wsiedliśmy do środka. Zobaczyłem pana I.r. jakie on ma długie włosy. Zerknąłem na dziadka zaczął sie dziwnie uśmiechać. Podeszliśmy do I.r. gdy zobaczył dziadka zdrygnął się, był wystraszony? Zastanawiam sie dlaczego?
I.r:Witajcie, miło mi was wszystkich widzieć, poza jedną osobą *zerknął na Prusy*
Rz:Dzień dobry. Jest nam miło że mogliśmy się pojawić na tak ważnej Uroczystości
Nie wiem co gadam. Musze być elegancki i ukryć że jestem omegą. Jestem ciekawy dlaczego między nimu jest takie napięcie.
P:I.p możemy chwile pogadać na sposobności? Chyba nie masz nic przeciwko? *uśmiechnął się*
I.r:*chwile milczał* Nie mam... choć ze mną
Mój dziadek i I.r poszli gdzieś. Ja postanowiłem się zapoznać z gośćmi. Dziwne było to że Zsrr też zniknął.
Per. ZSRR
Postanowiłem śledzić mojego ojca. Było widać że ma coś do ukrycia. Może w końcu bede miałam jakiegoś haka na niego i dzięki temu będę mógł sie obronić. I.r i Prusy wszedli do mojego biura dobrze że mam tam kamery i podsłuch zaczołem ich oglądać.
P:Dawno się nie widzieliśmy I.r *dał rękę na jego policzek*
I.r:*szybko ją odtrącił* co tu robisz i jak mnie znalazłeś?
P: sam mnie zaprosiłeś. To ja przejołem firme....więc wiesz. *złapał ręce I.r i dał je nad jego głowę. Zaczął trzymać jego ręce jedną rękąn drugą za to dał na przyjaciela I.r i zaczął go masować*
I.r:*Zaczął cicho piszczeć* Przestań, czemu to robisz?!. *Zaczął sie szarpać*
P:Ty wiesz dla czego. *Odsłonił szyje I.r, zdiął z niej plaster przypominający skórę. Gdy zdioł go było widać znak, zaczął go lizać w tamtym miejscu, I.r Zaczął piszczeć* przecież w końcu jesteś moją omegą. Sam mnie zaciągnołeś do łóżka.
I.r:*szarpie się i lecą mu łzy* Wiesz że to niemożliwe! Jest pewna tradycja w mojej rodzinie. Gdyby nie to że jestem jedynym dzieckiem mojego ojca to już dawno by mnie zabił!. *Zaczął jęczeć, Prusy zdjął mu spodnie i zaczął go rozciągać, I.r wpadł w jego ręce. Dał ręce za jego szyję mocno sie go trzymał*
P:Nie musisz przestrzegać tych durnych zasad *rozciąga go* kiedy ostatni raz sie bawiłeś?
I.r:*milczy*
P:powiesz *złapał go mocno za przyjaciela*
I.r:*pisnął słodko* Ostatni raz bawiłem sie z tobą....
P:Niby taki straszy dla innych a tak naprawdę, jesteś bojącym sie pieskiem *złapał go i rzucił na ziemie*
I.r:Proszę cie przestań...Nikt nie może się dowiedzieć że jestem omegą. Strace w tedy mój status..:*patrzy na niego ze łzami w oczach* ile mam ci zapłacić abyś znikną z mojego życia?
P:*zaśmiał się, poczym klęknął obok niego i dał rękę na jego policzek* Ja nie chcę pieniędzy
I.r:To co chcesz? Wyszytko zrobię aby ukryć mój sekret..
P:Wszystko? *uśmiechnął się szyderczo* W takim razie oficjalnie będziemy razem ale jako para alf ale swojej i mojej rodzinie musisz powiedzieć że jesteś omegą.
I.r:*kręci głową na nie* Nie....nie mogę powiedzieć tego Zsrr...nienawidzi mnie i uzna za hipokryte....on nie może wiedzieć że w czystej lini jest taka omega jak ja...
P:Albo to albo przy wszystkich pokaże że jesteś omegą. Wybieraj. Co cie przejmuje czysty ród skoro sam go spaprałeś. Teraz to nie ma sensu. Twój syn powinien być z tym kogo naprawdę kocha.
I.r:*odwrócił głowe w przeciwną stronę* mój ojciec nadal żyje...on czesto wie rzeczy o których ja nie wiem...jeśli coś pojdzie nie tak to ja mój syn i wnuki zaginiemy....eh...dobrze...zgadzam się na tą umowę...lepiej wyjdzie jak te pare osób będzie widzieć niż wszyscy....
P:*Uśmiechnął się* Jakoś sobie poradzimy z twoim ojcem, a jak narazie sie zabawmy się
I.r:*przęłkną śline był lekko wystraszony* Proszę cie tylko delikatnie...
Prusy zaczął rozbierać I.r, zawisł nad nim i zaczął go lizać, ręką robił mu dobrze. I.r słodko jęczał
Mam dość nie mam zamiaru tego oglądać. Szybko wyszedłem i poszedłem do Rzeszy
Rz:Wyszytko okej? Wyglądasz um źle? Coś sie stało?
Zsrr:Wyszytko okej po prostu jestem troszkę zdenerwowany obecnością ojca.
Rz:mam nadzieję że nasz sekret się nie wyda...
Zsrr:Spokojnie wszytko będzie dobrze.
Rz:Tak w ogóle widziałeś mojego ojca? Gdzieś go zgubiłem
Zsrr:Nie widziałem ale mogę sprawdzić na kamerach czy gdzieś go nie ma
Rz:Będę ci za to wdzięczny, nie chcę aby narobił bałaganu...tak jak to zrobił na moich 18 urodzinach złe wpomnienia
Zsrr:*zaczał przeglądać kamery, załamał się, poczym pokazał Rzeczy gdzie jest jego ojciec i co robi*
Rz:*załamał się poczym szybko zakrył twarz* wyłącz to, już bym chyba wolał nie wiedzieć. I to jeszcze w kuchni z kucharzem....nie..proszę niech chociaż mój syn robi coś normalnego
N:Hm? Co mówisz tato? A co mam niby robić?
Rz:Dziękuję że nie jesteś jak mój ojciec i dziadek.
N.:Hm? Co zrobili?
Rz:Nie ważne...Synku tak z ciekawości masz kogoś na oku?
N:*zrobił skrzywioną mine* Nie i czemu miał bym mieć? Na razie nikogo sensownego nie spotkałem
Rz:Pytam tylko z ciekawości.
N:W ogóle gdzie jest dziadek?
Rz:Nie chcesz wiedzieć i pod żadnym pozorem nie właś do kuchni rozumiesz?
N:Tak **teraz wiem co robi dziadek, czemu im w głowie tylko zabawa?**
//Leki Time skipp//
Gdy wszyscy wrócili zasiedli przy stole. Ogólnie cała impreza udała się. Tylko nie dla I.r. był cały czas spiety i Prusy go pilnował. I.r odwołał zaręczyny Rosji. Po paru godzinach wszyscy się rozeszli poza rodzina I.r i Prus
Per. I.r
Ja nie chcę im tego mówić....on miał się nigdy do mnie nie dostać...to jest kleska dla mojej rodziny...oni mnie znienawidzą Zsrr i Rosja...jak bym wiedział nie wysłał bym mu zaproszenia...poczułem jak Prusy objął mnie ręką i przyciągnął do siebie. Wszyscy sie na nas spojrzeli wszyscy byli zdziwieni poza Zsrr.
P:Mamy wam coś do ogłoszenia, prawda I.r?
Ja nie chcę....
I.r:Tak
Rz:O co chodzi dziadku?
P:oficjalnie jestem z I.r i dodatkowo I.r ma wam coś do przekazania
Na minach wszystkich oprócz Zsrr było wielkie zdziwienie i nie dowierzenie w szczególności u Rosji.
C.n:Ciekawe ciekawe
Rz:co?
R:wy żartujecie?
P:Nie, I.r powiedz to co masz do powiedzenia
I.r:*mówi tak cicho że nikt go nie słyszy*
R:co mówisz dziadku? Mów głośniej
I.r:*mamrocze coś* Jestem....*mamrocze*
P:*westchnął* Ty nigdy tego nie powiesz. *dał rękę na jego szyję i zdjął plaster* I.r jest omegą i jest moją parą
Wszyscy onemieli poza Zsrr. Mrugali i nie mogli uwierzć. Nie wiedzieli co Po wiedzieć. Spojrzałem na Zsrr załamany. Pewnie mnie nienawidzi...zaczęły mi lecieć łzy...nigdy nikt nie widział mnie w takim stanie..Spojrzałem w dół nie mogłem na nich dłużej patrzeć. Po chwili poczułem jak ktoś mnie przytula. Usłyszałem głos Zsrr....zdziwiłem się co powiedział.
Zs:Nie mart się tato...Nie jestem na Ciebie zły *wtulił go w siebie i zaczął głaskać*
Po tych słowach zaczołem ryczeć. Wtuliłem się mocniej w mojego syna.
//Per. Rzeszy//
Chce do domu nie wiem co tu się odpierdala...niech mi ojciec do domu przyniesie kolejną omege do domu która mam się zająć to chyba zaczne chodzić w sukienka i zapuszcze włosy. Ogólnie skończyło sie wszystko dobrze Zsrr i I.r wyjaśnili sobie wszystko. Zsrr powiedział że jesteśmy parą..
C.n:Nie wierzę własnym uszą mój synek w końcu znalazł sobie pare *podniusł Rzesze do góry*
Rz:Tato postaw mnie
C.n:Nie *uśmiechnął się, poczym go postawił, zaczął się z nim droczyć*
P:Widzisz nie tylko ty masz sekret do ukrycia, mój wnuk jest omegą i bardzo dobrze sobie radzi
I.r:*zaniemówił, spojrzał na Zsrr* od kiedy i jak?
Zsrr:Um....*zaczął się śmiać niezręcznie* No...*opowiedział ich cała historie i o Rosji też powiedział*
I.r:*miał smutną mine było widać że szkoda mu Usa, westchnął* Wszyscy mogą się tu wprowadzić...i Tak przez niego nie mogę sie z tąd ruszyć...jest tu tyle pomieszczeń że możemy wydzielić strefę dla omegą gdzie podłe alfy nie mają wstepu*mówiąc to patrzył na Prusy*
P:Dobra niech ci będzie. Ale pozanią nie masz życia
I.r:*załamał się*
Zostało postanowione że w ciągu tygodnia przeprowadzimy się do domu Zsrr...Eh nie chcę...Zsrr nie da mi żyć. Pogadaliśmy jeszcze pare godzin, I.r powiedział co stosował aby nie mieć ruji i nie mieć problemów zdrowotnych. Zsrr spojrzał sie wściekły na mnie i zakazał mi próbować. Na wieczór poszliśmy do domu z rodziną. Zająłem się Usa, poprosił mnie abym z nim dziś spał bo sie strasznie boi. Dzisiejsze nocy spałem z Usa. Nie wiedziałem że będzie to wielki błąd....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top