Rozdział 7
Per. Rzeszy
Obudziły mnie krzyki na korytarzu. Napewno słyszałem Zsrr. Odrazu się podniosłem jak usłyszałem łomot. Założyłem szlafrok bo przecież cała noc ruchałem się z Zsrr. Wyjrzałem za drzwi. Zobaczyłem Zsrr krzyczącego na Rosje, Zsrr był bardzo wściekły. Rosji leciała krew z nosa, miał też sine oko. Zsrr mnie zobaczył.
Rz:Co tu się dzieję? Czemu na niego krzyczeć i go bijesz? Co się tu stało? *patrzy zdziwiony*
Zs:ugh...*Był wkurzony, jedną ręką masuje sobie oczy* No pochwal się, co genialnego zrobiłeś. Teraz to dziadek cie wydziedziczy a mnie powiesi! Miałeś trzymać się jednej jebanej zasady! Czy to aż tak dużo!?
R:*milczy, odwrócił głowę i patrzy w ziemię*
Jest tylko jedna zasada o którą był by tak wściekły. Pewnie Rosja się połączył z kimś w pare po pijaku. Ugh...nienawidzę tej rodziny.
Rz:Kim jest ten biedak który jest z tobą w parze?
Zs:Z kąd wiedziałeś? *zdziwił się* przecież nie powiedziałem co zrobił
Rz:Tylko o jedną rzecz byś się tak wkurwił. *westchnął* Więc?
R:*mamrocze coś*
Zs:*westchnął ciężko* Usa...
Rz:Co?! *złapał Rosję za ubranie i zaczął nim trząść* Nie mogłeś sobie wybrać kogoś bardziej niewartościowego?! Kogoś kto nie ma ambiji? Mogę se wziąć jaką dziwke z burdla. To chociaż nie było by za kim płakać jak by twój dziadek go zabił! Jesteście najbardziej beznadziejną rodziną!
Nagle poczułem jak Zsrr mnie łapie. Myślałem że zrobi mi krzywde. A on mnie przytulił. Doznałem szoku. Szkoda mi Usa i to bardzo...to młody dzieciak i ma stracić życie przez nich...mi jest ciężko a co dopiero będzie z nim...Rosja jest gorszy od Zsrr.
Zs:Rzesza uspokój sie. Chyba już zrozumiał
I kto to mówi, przecież sam przed chwilą na niego krzyczałeś. Te tempe alfy..
Zs:Słuchaj idz do Usa jest w pokoju Rosji. Przyda mu się wsparcie innej Omegi...po za tym jego stan jest ciężki. Aktualnie zajmuje się nim lekarz...
Rz:Co? *zdziwił się* Ugh...Czy wy wszyscy jesteście bezmyślnymi zwierzętami?
Zr i Rosja:* Milczą oboje odwrócił głowy*
Rz:Czyli tak *westchnął* wy się zastanówcie co zrobicie z tym faktem. Napewno nie dam się zabić i nie dam zabić Usa bo wasza durna tradycja zabrania łaczenia się z omegami *idzie do Usa*
Japierdole. Czemu nie urodziłem się Betą życie by było łatwiejsze. Biedy Usa...będzie miał gorzej niż ja...on ma większą szanse że zaszedł w ciążę po tym...Widziałem jak z pokoju Rosji wychodzi lekarz odrazu podszedłem do niego.
Rz:Co z Usa?
L:Jego stan jest ciężki, stracił sporo krwi, aktualnie jest podawana mu krew. Na 99% zaszedł w ciążę ale tego dowiemy się za jakiś czas. Będzie potrzebował dużego wsparcia, jest mocno pogryziony, jest też obity na twarzy. Na szczęście obrażenia na twarzy nie są takie mocne. Przepisałem mu pare leków proszę *Podał Rzeczy recepte* To wszystko z mojej strony. Dowidzenia
Rz:Dowidzenia..
To są naprawdę zwierzęta. Wszedłem do pokoju. Zobaczyłem Usa który miał obandażowaną szyje, dostawał krew i kroplówke. Biedny Usa...to nawet ja nie byłem tak pocharatany jak on...Usiadałem obok niego i zaczołem go głaskać po głowie. Los nas chyba nienawidzi...Usłyszałem znów łomot na korytarzu...eh...zwierzęta znów się kłócą. Ciekawe czy dojdą do jakiegoś porozumienia. Po pół godzinie lub godzinie wszedł Zsrr.
Zsrr:I jak z Usa?
Rz:Jak widzisz kiepsko, twój syn niezłe go pocharatał. Wlaśnie a gdzie on tak w ogóle jest?
Zsrr:Za kare poszedł sprzątać garaż, a potem ma posegregować papiery
Rz:Doszliście do jakiegoś wniosku?
Zsrr:No...um...ciężko. Bo nie ważne co zrobimy to mój ojciec sie skapnie.
Rz:To może na czas jak twój ojciec tu będzie ja z Usa będziemy siedzieć u mnie. A jak pojedzie pomyślimy dalej. Nie pozwolę zabić siebie i Usa bo macie jakieś dziwne zasady.
Zsrr:Eh...nic leprzego na ten moment nie wymyślę.
Rz:Czy Rosja ma choć trochę wyrzuty sumienia za to co zrobił?
Zsrr:Ma, jest mu napewno głupio że tak się to skąńczyło. Chciał mnieć własną omege do zabawy, nie chciał go ugryść
Rz:*prychnął* Omega do zabawy ugh...To mógł iść do burdla
Zsrr:Ma zakaz, nie wpuszczą go. Są opłaceni aby napewno Rosja nie miał styczności z omegami. Nie chciałem aby skąńczył jak ja. Widziałem kilka naście śmierci osób które były ze mną połączone...
Rz:*Weschął* Niech Rosja będzie odpowiedzialny teraz i zajmie się Usa.
Zsrr:Mam nadzieje że tak się stanie.
To będzie ciężki czas. Za niecały tydzień przyjeżdża ojciec Zsrr...Mam nadzieje że nikt się nie dowie że jestem Omegą w dodatku połączoną z Zsrr...Jeszcze ten biedny Usa...
Per.Niemca
Ciekawe jak układa się tacie. Może jednak było by lepiej jak bym został?
Ide teraz do pana I.r. Ma dla mnie jakieś zadanie. Z jednej strony praca jest lżejsza a z drugiej zostawiłem ojca samego w zupełnie nowej sytuacji..Zapukałem do drzwi, usłyszałem że mogę wejść. Wszedłem powoli do środka.
N:Dzień dobry panie I.r *stanąłem przed biurkiem* Co mogę dla pana zrobić?
I.r:Dzień dobry *dał liste na stół* Zadzwonisz do tych osób i zaprosisz ich na moje urodziny. To są szefowie znanych firm lub bardzo wpływowi ludzie
Wziąłem liste i ją przejrzałem. Był tam mój ojciec, firma która niedawno przejął mój pra dziadek. A tagrze Dziadek który jest szefem w wojsku. Czyli spotkanie rodzine będziemy mieć w domu. Bo przecież zatrzymają się u mojego ojca. Ja też będę musiał. Znając życie dziadek będzie dokuczał mojemu tacie. Na liście było też pare innych znanych osób.
N:Jak wyjdę zacznę dzwonić do wszystkich i potwierdzać że będą.
I.r:Dobrze, odwołaj moje spotkania które mam po godzinie 18. Musze zadzwonić do syna i wszystko omówić. Proszę zajmij się Włochami bo znów się pobił z klientem. Durna omega, tylko dlatego że jest dobry jeszcze go nie zwolnilem. Przekaż mu żeby przestał się bić też z Polską. Mam dość ich rywalizacji o klientów.
N:Dobrze *Ruszyłem do swojego biura*
Szczerze ja też mam dość. Tym bardziej że za główny cel objęli sobie mnie. Założyli się o to który z nich jako pierszy zaciąganie mnie do łóżka. Ja mam swoje zasady, nie pójdę do łóżka z kimś po prostu dla przyjemności. Ja chcę być w związku i w tedy z kimś pójść do łóżka a nie tak jak jest to robione tutaj. W biurowcu są specialne pokoje i pracownicy. Zabawa z nim ma sprawić że Alfy są bardziej efektywne. Jestem przeciw czemuś takiemu. Niektórzy mają domy i rodziny a nadal korzystają z tych usług. Na szczęście ta lista nie jest bóg wie jak długa. Na sam koniec zadzownie do taty. Po godzinie udało mi się wszystkich obdzwonić tylko do taty nie dzwoniłem. Pra dziadek dziwnie się ucieszył, gdy dowiedział się kogo są to urodziny. Pod żadnym pozorem miałem mu nie mówić że to on będzie. Nie wiem co on planuje nie będę w to wnikać. Dziadek też się zgodził, w tle słyszałem okrzyki ekscytacji że mój Dziadek gdzieś jedzie i nie będę go tydzień. Do taty zadzownie jak wrócę do domu. A teraz pora zająć się Włochami eh...Niechętnie poszłem do biurowego burdla. Oczywiście Włochy siedział w rogu, miał zakrwiaiony nos plus trzymał lód przy policzku. Eh...Jedna z dwóch problematycznych osób. Niechętnie do niego podszedłem.
N:Cześć włochy. Choć do mojego biura zajmę się tobą, plus musimy pogadać
W:Cześć Niemcy, zajmiesz w inny sposób? *mówi zalotnie, wstaje*
N:*Dał mu w łeb* Nie jełopie, zajme się twoimi ranami a teraz choć *idzie znów do biura*
W:Ała to bolało *idzie za nim*
N:Bo miało, może w końcu się czegoś nauczysz *wchodzi do biura*
W:*wszedł za nim i zamknął drzwi na klucz*
N:Hm? Dlaczego zamknąłeś dzwi na klucz? *Szuka apteczki*
W:Aby nikt nam nie przeszkadzał *usiadł na krześle*
N:Niby w czym? Ja cie tylko opatrze, a potem dostaniesz opierdol za te ciągłe bujki *podchodzi do niego z apteczką*
W:A nie możemy się trochę pobawić? To cie rozluźni jesteś taki spięty
Zaczołem czuć dziwny zapach. Temu hujowi zaczeła sie ruja, trochę sie uotporniłem po tym jak poczułem ruje mojego ojca. Teraz na takie okazje mam w kieszeni lek. Szybko wziąłem lek z kieszeni i dałem Włochą. W tedy zobaczyłem że on sobie wstrzykną lek na wywołanie ruji co za huj.
N:*złapał go mocno za rękę * Pogieło cie do reszty? Opanujcie się wreszcie żaden z was mnie nie przeleci rozumiesz to
W:To boli puść...jeden szybki numerek nikomu nie zaszkodzi. Nawet tobie. Czemu się tak opierasz? inne alfy nie mają żadnego problemu.
N:Ja jestem inny i mam swoje zasady. Nie będę się zniżał do poziomu innych alf. Więc dajcie sobie spokój z tym zakładem bo żaden z was mnie nie przeleci mam nadzieję że tyle razy to powiedziałem że wpadło to do tego pustego łba.
W:A kto może z tobą spać? Hm?
N:Osobą z którą bym chodził. Nie będę spać z randomowymi osobami
W:Czyli jeśli bym był twoim chłopakiem to bym mógł z tobą spać?
N:*puścił go* Tak i Nie
W:Jak to tak i nie? Dlaczego nie?
N:Bo nigdy się z tobą nie umowie, chyba by świnie musiały zacząć latać abym się z tobą umówił
W:Hm....
N:Nawet o tym nie myśl, przestań się bić z klientami i Polską bo I.r się strasznie wkurza i w końcu cie wywali.
W:*westchnął* Dobra dobra. A jak będę lepiek pracował będę miał większe szanse u ciebie?
N:Może, a teraz idz już. Ja wracam do hotelu. Musze zadzwonić do taty jeszcze.
W:Eh *niechętnie wyszedł z pokoju*
Co za facet...nie mam dziś siły chyba wrócę do domu i po prostu pójdę spać a do taty zadzwonię z rana. To był męczący dzień. Ciekawe co tam sie dzieje u taty, oby wszystko było dobrze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top