Rozdział 3
//Per. Rzeszy
Obudziłem się wcześnie rano, normalnie wstaje godzine przed pracą. Czeka mnie dziś ciężki dzień, będę musiał znosić tego huja przez cały dzień pracy ugh...na sama myśl o nim chce mi się żygać. Ogarnołem się zrobiłam sobie śniadanie, poczym ruszyłem powoli do pracy. Pewnie Niemiec wstanie za godzine. Szedłem może z godzine w sumie nie wiem, za bardzo myślałem nad tym jak mam przeżyć dzisiejszy dzień. Wszedłem przez bramy zoo, przeglądałem się chwilę aby sprawdzić ile zmieniło się przez noc. Na szczęście nic się nie zmieniło, poza moim biurem...no cóż pora się tam uda. Idąc do niego widziałem nowe twarze, czułem że to alfy nie podoba mi się to. Po ich twarzach stwierdzam że dla nich omegi są nikim. Stanołem przed biurem, niechętnie złapałem za klamke i zajrzałem do środka. NO JAPIERDOLE.
Zsrr:*siedzi wygodnie za drogim i nowym biurkiem, które jest ustawione na samym środku* witaj wspólniku
Rzesza:Gdzie jest kurwa moje biurko?!
Zsrr:Nie drzyj ryja, stoi tam gdzie powino *pokazał kąt w rogu, biurko stało za otwartym drzwami*
Rzesza:Nie pozwalaj sobie, ma ono stać obok twojego, a nie kurwa w rogu gdzie go w ogóle nie widać *warknął*
Zsrr:ugh...Dobra, nie mam dziś siły aby z tobą walczyć
Po chwili zawołał on pracowników którzy przestawili moje biurko. Nie pozwole sobie aby traktował mnie jak śmiecia. Usiadłem za biurkiem i zacząłem wyjmować dokumenty.
Zsrr:Niestety że jesteśmy "wspólnikami" to muszę ci powiedzieć jakie zmiany wprowadzam. Pewnie zauważyłeś nowych pracowników
Rzesza:Zauważyłem i nie przypadli mi do gustu
Zsrr:Nie ochodzi mnie to, oni zostają. W dodatku oni będą chodzić na widoku będą reprezentować zoo a także odprowadzać wycieczki *zaczął coś jeszcze mówić związanego tylko z alfami*
Rzesza:Ej,a gdzie są omegi? 80% pracowników tutaj to omegi, czemu nagle alfy maja wszytko robić?
Zsrr:Bo są leprze? Alfy są bardziej efektywne, a omegi są słabe i żałosne. *zaśmiał się* nie umieją zawalczyć o swoje ich miejsce powino być w burdlach a nie tu. Ale cóż umowa to umowa. Ale za to będą pracować w najmiej widocznych miejsach aby zwiedzająncy ich nie widzieli
Rzesza:*wkurzył się i stanął* nie ma mowy! Albo będzie po równo albo w cale i te alfy zostaną zwolnione. Omegi które tu pracują są bardzo dobre nawet leprze od alf, bo są bardziej czułe od nich. Lepiej oprowadzają dzieciaki. Więc nie pozwole ci ich wyrzucić w kąt tak jak chciałeś zrobić to zemną
Zsrr:*warknął niezadowolony, coś mamrotał pod nosem* nie sądziłem że będziesz aż tak upierdliwy, jesteś alfą więc czemu zależy ci tak na tych głupich omegach? Ale dobra niech ci będzie to pół na pół, bo przecież nie odpuścisz tych głupich omeg. Za te omegi chcę zmienić wystrój zoo
Rzesza:*jest niezadowlony i zły* Zależy bo są bardziej ludzkie od ciebie. A na jaki wystrój chcesz zmienić zoo?
Zsrr:*przewraca oczami jak Rzesza mówi o omegach* w stylu japońskim na ten rok, co roku będzie inny wystrój
Rzesza:Dobra, na to mogę przestać. *usiadł z powrotem*
Po tej rozmowie nastała cisza, ja zajołem się swoją robota on swoją. W miare spokojnie mijał dzień. Przyszło pare omeg wziąść zwolnienia, wtedy ten huj był bardzo niezadowolony. Za dużo nie gadaliśmy wymieniliśmy się tylko informacjami i dokumentami. Siedzieliśmy do późnia, była już 23 postanowiłem że pójdę do łazienki a potem zacznę się pakować. Gdy wróciłem to Zsrr siedział na swoim biurku z drwiąncym uśmiechem patrzył się na mnie, zamknąłem drzwi i zapytałem się.
Rzesza:O co ci chodzi?
Zsrr:Mi? O nic
Rzesza:To co tak siedsisz i szczerzysz te zęby? **poczułem że robimi się gorąnco, to zły znak**
Zsrr:Tak jakoś, nie moge?
Rzesza:*westchnął* możesz
KURWA NIE NIE, TYLKO KURWA NIE TO. Podszedłem do torby i zacząłem szukać w niej strzykawki z lekiem. Znów zaczęła mi się ryja, czułem że Jeśli się nie pośpiesze to ten huj się dowie że jestem omegą
Zsrr:Tego szukasz? *trzyma w ręce lek Rzeszy*
Dowiedział się, dla mnie to katastrofa. Próbowałem mu to zabrać. Nie udało mi się odepchnął mnie i upadłem na ziemie. Tam ten zamknął drzwi na klucz w tym czasie. Zajebiście zostane zgwałcony przez komucha...zaraz....ale ja nie mam obroży...nie nie...nie mogę o tym myśleć, przecież on nie jest głupi
Zsrr:To wiele wyjaśnia dlaczego tak lubisz omegi *zaśmiał się* nigdy bym się nie spodziewał że jesteś omegą. Czyli nie jesteś ojcem Niemca tylko matką
Rzesza:Zamknij się! Oddawaj mi lek!
Zsrr:Nie ma nic za darmo
Rzesza:Co chcesz?
Czułem że jest coraz gorzej, dłużej nie wytrzymam.
Zsrr:Oddasz mi całe zoo a ja nikomu nie powiem że jesteś omegą. Jeśli odmówisz zwolnie twojego syna
Rzesza:Ty huju!
Zsrr:Myśl szybko masz mało czasu
Rzesza:Nie zgadzam...się...
Zacząłem ciężko oddychać, zaczeła się moja ruja....zapach był bardzo intensywny żadna alfa się mu nie oprze. Nikt nie jest wstanie utrzymać kontroli nawet ten huj. Widziałem jak lekarstwo upada na ziemię. Ostatnie co pamiętam to dobierająncego się do mnie Zsrr...
//Poranek//
Obudziłem się strasznie obolały. Wszystko mnie bolało. Zacząłem się powoli rozglądać. To nie był mój pokój. Byłam w wielkiej sypalni na dużym łóżku. Gdzie ja kurwa jestem?
Zsrr:Spiąnca królewna się obudziła *stanął przed łóżkiem*
Rzesza:*warknął* Gdzie jestem i co ty do holery robie?
Zsrr:hm? Nic nie pamiętasz z wczoraj?
Po tych słowach przypomniało mi się część rzeczy...to wyjaśnia czemu jestem obolały. Uświadomiłem sobie coś wszystko. Szybko wziąłem ręką na kark, próbowałem wyczyć czy mnie ugryźł....
Zsrr:*westchnął niezadowolony* Niestety zostaliśmy w "parą", dlatego też budzisz się tu a nie w biurze
Rzesza:*jest załamany* jak mogłeś! Aktualnie zniszczyłeś mi życie! *zaczęły mu lecieć łzy* tyle lat ciężkiej pracy poszło na marne...
Zsrr:*pierwszy raz poczuł empatie, zrobił się lekko smutny. Czuł że to jego wina. Po chwili westchnął* Przepraszam, nie sądziłem że będziesz mieć aż tak mocną ruje, moja odporność na zapach omeg w ruju jest ponad przeciętna. Więc sądziłam że na spokojnie to wytrzyma.
Rzesza:Jesteś idiotą! *złapał się za głowę* co ja mam teraz zrobić? Co powiedzieć Niemcu...przecież on mnie znienawidzi...*mówi cicho*
Zsrr:*zdziwił się* To Niemiec nie wie że jesteś omegą?
Rzesza:Nie, nikt nie widział. Tylko ostanio jeden pracownik się dowiedział. Tak naprawdę nie miałem ruji od 20 lat...Ostanią ruje miałem w tedy gdy mnie zgwałcono. Potem urodził się Niemiec od tam tej pory faszerowałem się lekami aby nie mieć ruji i aby Niemiec się nie dowiedział że jestem omegą...
Zsrr:*zrobiło mu się żal Rzeszy, westchnął* coś spróbuje wymyślić, ale Niemcowi musisz powiedzieć i nie możesz już faszerować się lekami
Rzesza:*Bardzo niechętnie kiwną głową na zgodę*
Zsrr:Zadzwonię po niego, przez jakiś czas zostaniesz tutaj.
Rzesza:Dlaczego?
Zsrr:Bo twoja ruja może wrócić, skoro ciągle ją blokowałeś to teraz może sie zacząć w każdej chwili
Rzesza:mhm...doszedłeś we mnie? Jeśli tak...
Zsrr:*westchnął* doszedłem dlatego chcę abyś został na razie tu. Miejmy nadzieję że przez to że brałeś leki tak długo to osłabiła się twoja płodność i nie zaszłeś w ciążę.
Rzesza:Miejmy nadzieje....bo w tedy wszyscy się dowiedzą...
Zsrr:*westchnął* Zwolniłem tam te alfy, zostają tylko ci pracownicy których ty zatrudniłeś
Zdziwiłem się. Zrobił się inny, serio aż tak bardzo zmieniło go połączenie nas w pare? Nie rozumiem go. Myślę czy się nie zabić...moje życie się skończyło, trzeba sobie kupić pistolet.
Rzesza:Dziękuję *ziewnołem*
Zsrr:Zdrzemnj się jeszcze, ja zadzwonię do Niemca.
Rzesza:Dobra
Położyłem się wygodnie, po chwili usnąłem.
//Per Zsrr//
Nie wierzę w to co robie...wyszedłem z pokoju poczym oparłem się o drzwi. Czemu nagle czuje z nim tak dużą więź emocjonalną? Nawet jak raz zdarzyło mu się połączyć w pare to nie czułem takiej więzi. W tedy z łatwością się go pozbyłem. Co sobie pomysli mój ojciec jak zobaczy że związałem się z omegą? Nie był bym w stanie go zabić nie wiem czemu. Czuje też że pewnie strasznie bym cierpiał po jego śmierci. Ale przecież nie uda mi się ukryć faktu przed ojcem że to omega. Niestety mój ojciec preferuje czysty ród. Czyli same alfy, i tak jest niezadowolony z mojej córki która jest omegą, ale jest bardzo kochana. Muszę zadzonić do tego Niemca. Mam nadzieję że nie jest w ciąży, a najlepiej jak by był już bezpłodny.
//per Rzeszy//
Niemiec:Tato *próbuje obudzić Rzesze*
Niechętnie się ubudziłem, poczym usiadłem. Pierwsze co zobaczyłem to zmartwionego syna
Niemcy:obudziłeś sie w końcu
Rzesza:Witaj synku...
Niemcy:Tato...czemu mi nie powiedziałeś że jesteś omegą? Przecież bym to zrozumiał..
Rzesza:Bałem się....nie chciałam być uważany ża nieudacznika....chciałem żebyś był dumny że masz tate alfe który dobrze sobie radzi...
Niemcy:Ale ja jestem dumny, naprawdę nie musiałeś ukrywać tego faktu...wyszło by lepiej jak byś mi powiedział...
Rzesza:*westchnął* wyszło ja wyszło...
Niemcy:*przytula go* pomogę ci, nie martw się będzie dobrze. Pan Zsrr pomoże, jemu też nie jest łatwo. Widziałem jaki jest zmartwiony
Rzesza:mhm....*ziewa* chce iść dalej spać....wszytko boli
Niemcy:No dobrze tato, dokąnczymy rozmowę jak będziesz się lepiej czuł. A teraz idź spać dobranoc
Rzesza:Dobranoc
Położyłem się z powrotem i wróciłem do spania. Następne kilka dni będą ciężkie...Muszę zebrać siły i pogodzić się z nową rzeczywistością....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top