|7|

Jak dotarliśmy do departamentu tajemnic to Harry musiał znaleźć coś co widział we śnie, a także chciał odnaleźć Syriusza Blacka. Tylko jak chcieliśmy już wracać to ktoś nam przeszkodził a tą osobą był ojciec Dracona, który okazał się być śmiercożercą.
-Gdzie jest Syriusz?- zapytał się go.
-Pewnie chciałeś zauważyć różnicę między snem, a rzeczywistością. Widziałeś tylko to co Czarny Pan chciał żebyś to zobaczył, a teraz daj mi przepowiednie.- powiedział Lucjusz Malfoy.
-Zniszcze kiedy komuś coś zrobisz- odpowiedział Harry.

Jak tak powiedział to usłyszeliśmy dziwny śmiech, a to Bellatrix Lestrange wraz z moją matką.
Moja mama nazywała się Dorcas Meadows, ale mój tata naszczęście zamienił te nazwisko matki na jego i wtedy była na nas zła. Jak taty nie było to mnie matka wtedy torturowała i mówiła mi, że mam nic nie mówić tacie. Jak mi się udało przekazać taką informację tacie to z nią się zerwał i wziął wtedy mnie do swojego domu. Miałam wtedy 9 lat. Jak matka w tedy się pokazywała się nam nawet nie była razem z nami w święta to usłyszałam od taty, że służy Czarnemu Panu.

-Potrafi się bawić, mały Potter- powiedziała Bellatrix.
-Bellatrix Lestrange-powiedział Neville.
-Neville Longbottom. Jak tam rodzice??- zapytała się Lestrange.
-Przestań mu to przypominać Lestrange. Oh! Witaj córko, ale urosłaś. Mam nadzieję, że trafiłaś do Slyttherinu- powiedziała najpierw do niej, a potem mówiła do mnie matka.
-Trafiłam do Gryffindoru i tym żyje mam tam przyjaciół. Nawet nie mów do mnie córko, bo moją matką już nią nie jesteś. Moja matka by mnie tak nie torturowała jak miałam wtedy 9 lat i by nie była u boku Voldermorta- odpowiedziałam jej.
-Śmiesz wymawiać jego imię plugawy mieszańcu- wracając się do mnie tak Bellatrix Lestrange.
-Mam nadzieję, że to cię nauczy smarkulo i dobrze, że nie jesteś już moją córką, bo bym z tobą nie dała  rady jak teraz twój ojciec- odpowiedziała mi moja matka.
-Przestań tak wrócić się do mojego taty- powiedziałam to ze złością i wyciągnęłam wtedy różdżkę, ale naszczęście Harry mnie powstrzymał.
-Radzę żebyśmy się wszyscy opanowali zgoda. Chcemy tylko dostać przepowiednie- powiedział Lucjusz.
-Dlaczego Voldemort chciał, aby wpadła w moje ręce- zapytał się Harry Lucjusza.
-Przepowiednie może dotknąć ta osoba, która ją dotyczy. Więc miałeś szczęście Potter. Nie zastanawiałeś ci nigdy dlaczego masz blizne na czole lub nie mógł cię zabić jak byłeś niemowlęciem
- odpowiedział Lucjusz
-Czekałem 14 lat-powiedział Harry.
-To wiem- odpowiedział mu Lucjusz Malfoy.
-Ale mogę czekać na to dłużej. Już!!!- powiedzial Harry.

Jak to Harry powiedział to wszyscy rzuciliśmy zaklęcia to śmierciożerców tam, gdzie nie mogliśmy przejść dalej.
Po tym jak nam się to udało to widzieliśmy dziwny łuk jakby przypominał jakiś portal.

-Słyszycie?? Rozumiecie te szepty??- zapytał nas Harry.
-Ja kompletnie nic nie słyszę. Wynośmy sie stąd- powiedziała Hermiona.
-Ja je słyszę- odpowiedziała Luna
-Ja tak samo- odpowiedziałam też.
-Harry to tylko kamienny łuk. Proszę Cię Harry- odpowiedziała mu Hermiona.
-Wstańcie za mną- powiedział do nas Harry.

Jak Harry to powiedział po nas byli śmiercożercy każdego wzięli ja musiałam niestety być z matką.
Po tym jak Harry nie chciał dać tej przepowiedni to przybył Syriusz Black wraz Zakonem. I zaczęła się walka.

Był już tam mój tata zobaczył jak walczę z matką to przybiegł do mnie żeby mi pomóc

-Drętwota-powiedział mój tata.
-Tata- powiedziałam i go przytuliłam. Chciałam mu pomóc, ale tata mi odpowiedział.
-Liv idź do swoich przyjaciół tam będziesz bezpieczna- powiedział tata
-Nie chce ci pomóc- odpowiedziałam mu
-No proszę proszę. Kogo moje oczy widzą Remus Lupin we własnej osobie. Chciałeś pomóc swojej córce, ale to już jest za późno- odpowiedziała do nas moja matka.
-Witaj Dorcas. Widzę, że trzymasz dobrą formę jak na taki wiek.- odpowiedział do niej tata.
-Bardzo zabawne Lupin. Wolę patrzeć na was jak giniecie. Więc Avada.- powiedziała do nas, ale nie udało jej tego zaklęcia użyć bo ktoś to przerwał, a była to naszczęście Tonks
-Och Tonks. Jak miło cię widzieć również. Widać że chcesz żeby im pomóc, ale wtedy jak przybędzie na to czas już im nie pomożesz. Drętwota.
-Expelliarmus- powiedziałam zaklęcie, ale to się nie udało, bo od niej się odbiło.
-Co tak słabo Olivia. Nie wiesz jak się rzuca zaklęcie. A masz Crucio- odpowiedziała i chciałam to odbić, ale nie udało się i trafiło we mnie.
-Liv- powiedział tata i Tonks.
-Wyleczę ją, a ty spraw żeby ona wam nigdy nie przeszkadzała.- zwróciła szybko Tonks do mojego taty.
Tata szybko wstał lecz już jej nie było.
Później Bellatrix Lestrange wzięła wtedy zaklęcie Avada Kedawra i Syriusz dostał, to zaklęcie i zginął. Harry pobiegł za Bellatrix Lestrange i słyszałam, że przybył Dumbledor i stoczył walkę Voldemortem.

Po tym całej akcji, ktora odbyła sie w apartamencie tajemnic trafiłam do Skrzydła Szpitalnego. Obudziłam się i widziałam tylko Harrego, który spał na krześle. Zapewne czekał aż sie obudzę.

-Harry??? Co ty tutaj robisz???- zapytałam się go.
-Oh Liv. Obudziłaś się wreszcie.- powiedział Harry.
-Powiedz Harry tak szczerze ile spałam??- zapytałam się jeszcze raz Harrego.
-Więc żeby cię nie wystraszyć. To spałaś prawie 2 tygodnie od tatmtego wydarzenia gdzie bylismy w apartamencie tajemnic.- odpowiedział Harry.
-Cooo??? 2 tygodnie aż??? Dlaczego???- powiedziałam niedowierzaniem do Harrego.
-Bo twoja matka wypowiedziała zaklęcie Crucio, aż 4 razy. Tonks próbowała pomóc ci żebyś przeżyła, ale nie dała rady. Poprosiła wtedy kogoś  Zakonu  żeby ciebie wziąć do Skrzydła Szpitalnego.
-Dobra, ale teraz muszę już iść. Muszę się przewietrzyć.- odpowiedziałam mu.

Jak szłam do zatrzymał mnie tym momencie Harry i chciał jeszcze coś dodać od siebie. 

-Liv, zaczekaj- powiedział Harry do mnie, gdzie zatrzymał trzymając moją  jedną rękę.
- Tak, Harry??- zapytałam się.
-Chciałem się zapytać czy wszystko w porządku i czy rana się już wyleczyła. Chciałem też cię przeprosić za to co tam wyszło i jak dla ciebie czasami nie byłem miły.
Syriusz przed tym mi powiedział, że jesteś moją jedyną kuzynką i twój tata to mój wujek. Chciałem też powiedzieć, że będę Cię bronił jak George wiem, że jesteście razem, ale jesteś moją już kuzynką i nie pozwolę  żeby ci jakaś krzywda u ciebie była. Jeszcze raz przepraszam- powiedział do mnie Harry.
Jak dowiedział się, że chodzę z Georgem to się troszkę zarumieniłam.
-Harry wiem, że teraz będzie ci smutno braku Syriusza, ale nie wyniń siebie za co, co wtedy tam czułam i nie przepraszaj mnie co było minęło.
Ale ci to wybaczam. Mam nadzieję, że będziemy mieli dobre warunki co do siebie. Też chciałabym żeby było już po wszystkim i mam nadzieję, że będziesz do mnie wysyłał listy- odpowiedziałam mu.
Także się uśmiechnęłam do niego i przytuliłam. Teraz jesteśmy tylko my jako nierozłączna nas rodzina.

-Co tak sami. No już szybko- odpowiedziała do nas Hermiona.
My popatrzyliśmy na siebie uśmiechem i dołączyliśmy do nich.
-O czym rozmawialiście jak byliście sami??- zapytał nas Ron.
-A nic tak szczególnego dowiecie się swoim czasie- odpowiedziałam mu.
I ruszyliśmy do pociągu. Harry nam jeszcze wyjaśnił co powiedział mu Dumbledor i powiedział nam jeszcze, że musimy czuwać i dobrze się uczyć zaklęć, bo być może czeka na nas coś okropnego.

Jak dotarliśmy już wszyscy do naszych domów to na mnie czekał George.

-Masz chwilę??- powiedział George do mnie.
-Tak jasne, a o co chodzi??- zapytałam się go.
-Chodźmy się przejdź do ogródka- powiedział George.

Jak szliśmy do ogrodu to troszeczkę słońce już zachodziło. Widzieliśmy ławkę więc tam usiądzieliśmy.

-Ładny widok. Nieprawdaż- powiedziałam do George, kiedy kładłam się na jego ramieniu.
-Tak ładny, ale ty jesteś jeszcze piękniejsze- powiedział wtedy George, a ja się zarumieniłam.
-Wiesz co mam na myśli- trochę smutna sie zrobiłam jak powiedziałam do George.
-Tak, a co myślisz??- zapytał się George.
-Bo wiesz, Harry jest moim kuzynem i jest mi smutno co się wtedy tam wydarzyło.
-Spotkałaś tam swoją matkę??- zapytał mnie George, a ja kiwnełam głową na tak.
-Jest mi źle tym, że myślę sobie że to przeze mnie umarł wuj.
-Nie mów tak. Zapewne tak nie jest uwierz siebie.- powiedział George do mnie jak wstał.
-A tak przy okazji, dlaczego przyszliśmy akurat tutaj??- zapytałam się go.
-No bo wiesz- powiedział gdy zaczął klękać i zaczął grzebać w kieszeni.
-Czy wyjdziesz za mnie??? Wiem, że jesteś od de mnie młodsza ale będzie za późno wtedy jak będzie się źle dziać i chciałem też pytać wcześniej, o to ciebie ale byli tam wszyscy i dlatego chciałem żeby to tutaj robić. Więc jak zgadzasz się???- powiedział George

Ja nie niedowierzaniem miałam pustkę w głowie co mam powiedzieć, ale odpowiedziałam mu szybko.

-Tak!!!- odpowiedziałam mu i wtedy zaczął mnie całować. Przestaliśmy się całować jak zabrakło nam tchu i ruszyliśmy do domu, ale nas zatrzymali nasza rodzina.

-Więc,  młoda damo jeśli mogę spytać.  Co robiliście sami w ogrodzie???- zapytał nas tata.
-Daj im zabrać oddech. Nie widzisz jak wyglądają.- uspokoiła nas mama bliźniaków.
-No więc George. Co chcecie nam powiedzieć.- powiedział Pan Weasley.
-No bo George mi się oświadczył- odpowiedziałam im.

Myślałam, że nie wyjdzie to na dobre ale się myliłam. Byli wtedy  szczęśliwi i nam pogratulowali. Tata dodał.
-Trzeba urządzić przecież Wesele- powiedział tata.
-Czy tyś zwariował Remus. Przecież Olivia jest jeszcze za to, za młoda!!!
Jeszcze przecież ma być ślub Billiego- powiedziała troszkę zdenerwowana Pani Weasley.

-A co mi tam przecież nikomu nie zaszkodzi, że będą dwa wesela.- powiedział tata do wszystkich.

-Ale, tato co gośćmi przecież nie zdążymy wszystkiego od tak zrobić.- powiedziałam do taty.

-Ale przecież nie muszą być wszyscy. Wystarczy tylko twoi przyjaciele i nasi z Zakonu- powiedział tata.

No w sumie tata miał rację bo Billiego może być duże wesele i ślub a moje to tylko dla przyjaciół.

Następnego dnia wszyscy szykowali się na nasz ślub i wesele był oczywiście u państwa Weasleyów żeby mógł każdy trafił.
Wesele było świetne tak samo jak atmosfera jaka tam była. Mieliśmy także dobrą pogodę nie padało i nie którzy mogli iść się powietrzyć patrząc na gwiazdy. Bo zakończeniu naszego wesela musiałam też trochę pomóc mamie i Pani  Weasley posprzątać.
Teraz czas na odpoczynek.
George zobaczył mnie, że siedzę na kanapie przy kominku to wziął mnie na barana i przeniósł mnie do naszego już pokoju i wtedy mieliśmy już czas tylko dla siebie.

*Już kolejny rozdział* Nie przemyśleliście, o tym że będzie tak szybko ich ślub co??*Mam nadzieję że się spodobał taki rozdział*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top