Rozdział 6
- A może by tak... Pomyśleć jak on? - zaproponował Null.
- Co masz na myśli? - spytała Dona.
- No wiesz... Pomyśleć jak on. Co on lubi robić, lub jakie biomy czy coś...
- W sumie to by się zgadzało... - odparł Herobrine. - Kiedyś gdy go ,, przygarnąłem ", fascynowały go dżungle, bagda, góry i biomy zimowe.
- To już mamy jakiś punkt zaczepienia! - odezwała się w końcu Kasia xd
Hm...
Biomy zimowe...
Nikt nie zauważył, jak postanowiłam się zmienić w królowe śniegu. Pewnie by na zawał zeszli... XDDD
- No więc rozdzielamy się czy nie?! - zniecierpliwiona tą sytuacją nie pojęłam, że widząc mnie nie zszokowali się tym faktem xD
- Nie możemy. Musimy trzymać się razem. Inaczej Brineary nas szybciej wykończy... - powiedział Dread.
- No to leciemy w góry! - Jezu Dona, ty nie masz skrzydeł! Ale RedBull ci nie pomoże xDDDD
- Swoją drogą Larissa szuka go na własną ręke. Nie wiem czy nie podsłuchała mojej rozmowy z Carify w Netherze.
- No to pięknie. - zmartwił się Null.
Ruszyłam się z miejsca i powiadomiłam wszystkich w myślach tu zebranych, że ja idę. Reszte nocy zmarnowaliśmy na eksplorowaniu gór - jednak po Ent'cie ani śladu.
- Co mieliśmy kolejne do zwiedzenia? - spytał wyczerpany brat. - Bagna?
- Tak, bagna. - potwierdziła Dona - Oby tam był. Martwię się.
- A co jeśli jego ojciec już go dopadł?! - Gabrysia włączyła tryb ,, napad paniki ".
- Nonsens. Tak szybko by go nie odnalazł. - spojżał na mnie Dread. - I co z tym jajem? - spytał w myślach.
- No, już go odebrałam. Pewnie haker wziął go i odłożył na miejsce, jednak nie ożywił-zrobi to ze mną. - odpowiedziałam tym samym sposobem, gdy do głowy wpadła mi pewna myśl. Nie w teraźniejszości napisania tego, tylko gdy dotarliśmy na bagna.
- Mam pomysł! - wydarłam się, co przykuło uwage moich kompanów.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top