Rozdział 30/Dla beki xd
Oczami Niko:
- Lisa..... - zawołał melodyjnym prawie, że głosem.
- Tak? - odezwała się z sali treningowej.
- Jak idzie trenowanie?
- Całkiem dobrze.
- Miło słyszeć. Mam pytanie. Lubisz jeńców?
- Jeńców? A pod jakim względem?
- Każdym... - usiadłam na jednym z bruków i obserwowałam sytuacje.
Szkoda, że popcornu nima...[*]
- No... Niezbyt. Trzeba im dać jeść, pić i inne rzeczy. Ja tam nie lubię tego. - zrobiła kwaśną mine.
- Aha... Okey... - odsunął się, po czym po chwili z szybkością błyskawicy odwrócił i PRZYWALIŁ LISIE ^^ - WIĘC JAKIM JE****M PRAWEM ZNĘCASZ SIĘ NAD MOIM JĘCEM?!
OMG, ALE UBAW!!! XDDD
- A-Ale...
- ŻADNYCH "ALE". Dałem wyraźny zakaz zbliżania się do dziewczyny. A TY GO ZIGNOROWAŁAŚ! - i znowu jej przywalił, tylko w głowe. - Jedynie Niko ma prawo się nią zajmować.
- Ygh. - jęknęła Lisa. - Ona j-jest cienka. Powinna czasem ją uderzyć, a nie głaskać po głowie... - warknęła.
- Ty mała gnido... - wysyczałam niskim tonem.
- DOSYĆ. Nie masz prawa się zbliżać do drzwi celi dziewczyny. W przeciwnym razie wyrwę ci wnętrzności na twoich oczach. ZROZUMIANO?! - oooooooj, on się na serio wku*w*ł...
Na to czarnowłosa pośpiesznie kiwała głową. Zły ojciec odszedł, a ja poszłam do więźnia zmienić jej opatrunki.
Oczami Olfix:
- Nosz ja*******e... - burknęłam wściekła. - Em, DREAD?! - zawołałam.
- Jeżeli masz zamiar mi pomóc w dekoracjach to...
- Masz stare ciasto?
- ...
- Można było się tego spodziewać. - wróciłam do pieczenia ciast. Eh, przynajmniej rzucę w niego tym świerzym ;-;
- Ty wiesz, że w postaci hakera możesz zrobić WSZYSTKO? - pojawił się haker przyglądając się jak nieogarniam niczego.
- O nie nie nie... W kure się nie zamienię! - zaprzeczyłam.
- O esu, możesz "wyczarować" przecież... - zrobił facepalma.
- No to ty wyczaruj bo ja tego nie ogarniam! - tupnęłam nóżką xD - Liczyłam, że znajdę stare ciasto, ale...
- Czemu się uwzięłaś na Encie.
Uśmiechnęłam się szyderczo.
- W uro rzucił starym ciastem w morde. Ciebie jeszcze nie było.
- AAAAA..... - boshe, on mnie rozwala swoją głupotą. - Ej, słyszałem to!
O ku***... On przecież w myślach czyta.
- Powiedzmy, że o tym zapomniałeś. - zrobiłam głupią mine, po czym westchnęłam. - Jeszcze te głupie balony z wodą i... Eh, dobra. Wezmę tą hakerke okay? Tylko się odwal i pomagaj, a nie rozpraszaj Null'a.
- Z KĄD WIESZ?!
( Padam jak to czytam xDDD )
- Em, hello? Jesteśmy bliźniakami! A teraz wypad please.
W odpowiedzi poprostu zniknął.
- Abra kadabra xD - zaśmiałam się zamieniając w hakerke...
Jedyny problem był taki, że czwarta osobowość jest cała we krwi.
A ja nie mogę przecież jej zmyć, bo mnie poparzy!
Chyba, że...
- LARISSA! CHODŹ NO TU!
- Larissa wyszła! - krzyknęła Gabrysia odwijając Kasie z papieru jak cukierka.
Okay, NIE WNIKAM.
- Hakeeeeerze najdoższy! - zawołałam z nadzieją. - Chciałbyś mi może pom...
- Ku*** to mam pomagać czy się odwalić?! - krzyknął zdenerwowany.
- No sorry... - spuściłam głowe. - No, ale lepiej masz pomagać!
Oboje parsknęliśmy śmiechem.
- Już, tylko poczekaj, zaraz to ogarnę. Jedynie ciasto będzie świerze...
- Szkoda... - :'C
- A ty pomóż Kairze, sama sobie nie poradzi.
- Kto to Kaira? - spytał Dread.
*umysłowy facepalm*
To on nie zna wcześniejszego jej imienia?!
- Nikt ważny, BIERZ SIĘ ZA TE DEKORACJE, ZARAZ PRZECIEŻ ENT Z LARISSĄ PRZYJDZIE! - wydarł się haker.
- Jak to?! Spadam, nara! - rzuciłam telerportując się do matki. No i była obok Dreada. - Serio?
- Tak, serio. - zaśmiał się Lord.
- Kasia do jasnej czemu jesteś w papierze owinięta?! - zdziwiła się Carify.
- Lepiej nie pytać... - mruknęła Gabrysia.
- Dobra, nieważne. Już, Adbiel idzie! - zajżała przez okno.
- HAKER DAWAJ TO CIASTO! - krzyknęłam, na co mi je rzucił do rąk. - Dzięki, a teraz bay! - po czym się przetelerportowałam do Larissy.
O mało nie zostałam wykryta przez Enta.
- Co ty... - niedokończyła rudowłosa.
- NIESPODZIANKA!!! - usłyszałam krzyk kompanów.
I uwaga: Pierwsze zdanie jakie Entity wypowiedział to:
- O ku***.
No i atmoswera już nie taka wesoła. Raczej wszyscy byli zdziwieni, a niektórzy chcieli wybuchnąć śmiechem. ( czytaj: Raczej wszyscy byli zdziwieni, tylko ja o mały włos nie wybuchłam śmiechem )
Jednak drugie jego zdanie poprawiło atmoswere.;
- Nie spodziewałem się tego... Ale dzięki.
Coś tam jeszcze gadali, ale ja jak zwykle musiałam powiedzieć Larissie, że to ja xD
- Larissa, to ja. - zaśmiałam się.
- Ale... Ty... - zatkało ją - To która to jest twoja forma?!
- Czwarta. - po czym zmieniłam ją na człeka xd - Oh braciszku... - schowałam za plecy TO WSPANIAŁE CIASTO, KTÓRE MIAŁO WYLĄDOWAĆ NA JEGO MORDZIE.
Rzuciłam i...
Zrobił unik.
I na Errora.
Mam przerą**ne.
- Mhm... Masz przekichane. - stwierdził Ent biorąc kawałek ciasta z jego mordy xD - No, ale tort dobry...
Szybko schowałam się za Entem gdy ciasto upadło na ziemie. Ten widok mi się przypomniał, jak nawet Herobrine nie miał z nim szans, a co dopiero ja...
Zeszłam na zawał gdy nagle spojżał na mnie swoimi czerwonymi ślepiami.
- Um... H-Hej... - pomachałam mu w takiej żesz niezręcznej sytuacji.
NA SERIO?
- Masz szczęście, że tu jest Entity_303... - odpowiedział mieszanym, echowym głosem, który mnie już dawno zabił.
No ale mam szczęście B) xD
- Izi kolego... Celowała we mnie, nie trafiła. - zaśmiał się Ent razem z Errorem.
- Niewłaściwy czas i pora... - odpowiedział.
Nie wiem czy to usłyszał w myślach, czy ich czytaniu, ale pomyślałam;
- TY GŁUPIA IDIOTYCZNA DE**LNA ISTOTO TO, ŻE ENTITY_303 CHCIAŁ MNIE ZABIĆ STARYM CIASTEM W MOJE URODZINY TO ZNACZY, ŻE JA TEŻ MOGĘ TO ZROBIĆ I TO JESZCZE W JEGO URODZINY, WIĘC SIĘ ZAMNIJ!!!
Padłam ... XDDD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top