Rozdział 26
Oczami Olfix:
Wtf?! Czy ten świat ( miałam napisać swait nwm czemu xdd ) do reszty zwariował?
Tzn; nie, no ok. Zastrzel się dla osoby, która chce cię zabić.
Brineary podniósł swoją włócznie do góry.
I jakby tu coś rąbnęło to właśnie piorun na Enta. Nie zrobił DUREŃ żadnego uniku, co poskutkowało, że padł na ziemie.
Przed tym coś matka krzyknęła, ale nie wiedziałam co. Ponieważ myślałam o tym durniu zwanym moim bratem i...
Em...
Null z czerwonymi oczyma? Nie... Null jest obok mnie. No to ten "ktoś", czarna sylwetka z czerwonymi oczyma podobna do Null'a stała za Entem, a z dłoni emitowały piksele zamiast dymu.
Dobra, Kasia boi się płaszcza, to ja wody i tego gościa. To jest normalniejsze od płaszczofobi.
Niebieskifiolet - Ola przeprasza xD
- Kim jesteś?! - wrzasnął Brineary. O, w końcu kogoś usłyszałam, jak fajnie^^
Był przerażony, no. Nie to, co Niko. Bo gościu stał obok leżącego Enta, czyli blisko niebieskowłosej. Po pewnym czasie Null dołączył do gościa.
Dobra, mam dwuch braci de**li.
- Null co ty odwalasz?! - wrzasnęłam.
- Bronię brata... - odpowiedział spokojnym głosem. Spojżał na gościa, gościu na Null'a, kiwneli głowami i otoczyli ciemnością Brineary'a.
Wycofuję, chyba mam dwuch braci de**li.
A CO JEŚLI TO TEN ASUKI, LUB GOLDLORD LUB NIKONUMBER TWO ( Z 16 ROZDZIAŁU XDDDDD ) ?! XD
- Ola, chodź! - zawołał Null.
Westchnęłam ociężale. Mam Asukifobie.
...
//Najwyżej go zabijesz\\
Z uśmieszkiem podeszłam do dwujki zamieniając się w czarną materie.
Oczami Niko:
- Niko... Kochanie... - zaczęła powoli czczerwonooka. W niej było coś dziwnie znajomego /- ryzykuję;
- T-ty jesteś moją... Matką?... - wydukałam.
- Tak... - przytuliła się do mnie /- wow? - Tak się cieszę, że żyjesz... - zadrżał jej głos. - 18 lat temu... Trzymałam cię na rękach martwą... Zmarłaś z niewiadomych przyczyn... - wtuliłam się w nią.
- Dona miała racje... - wyszeptałam do siebie, po czym mnie olśniło. - Uh, m-muszę udawać, że nic się nie działo! Inaczej możecie stracić Done.
Na to matka kiwnęła głową.
- Mam nadzieję, że podążasz własną ścieżką. - oznajmiła. Uśmiechnęłam się lekko.
Nagle nie wiem jak...
A, dobra.
Brineary przetelerportował ( jakie długie słowo^^ ) nas do cave'a. Padł, za to ja z L.Hill opatrzyłyśmy go.
- Lisa...? - popatrzyłam na jej włosy wychodząc z pokoju ojca. Chyba. - Wpadłaś w ogień czy co?
- Chyba nie zapomniałaś o tamtym idiotko?! - warknęła popychając mnie.
Pokiwałam głową zirytowana.
- Ta d****** Entity'ego, szma*a jest naszym więźniem! - została wyprowadzona z równowagi. - A ty jej jeszcze...
- Nawet więźniowie zasługują na szacunek jak w normalnym mieście kretynie! - wrzasnęłam. - Miej chociaż godność, bo tak się nie zachowują prawdziwe władczynie natury! Ku*** jeszcze raz ją pobijesz, a zadźgam cię tym twoim kilofem! - dałam jej z liścia. Była w szoku. Pobiegłam do celi Dony.
Miała ubrudzone ubranie, gdzie niegdzie też spalone. Jak ona mogła...
Szybko zajęłam się ranną dziewczyną. Była przytomna, czułam to. Tylko nie miała siły otworzyć oczu.
- Dziękuję... - gdy skończyłam prace wyszłam z celi kierując się w strone mojej "miejscówki".
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top