Rozdział 20
Oczami Niko:
- Oh witaj Adbielu... - odezwał się ojciec do stojącego tyłem przeciwnika. Szkoda, że nie mogę lewitować jak oni... Ale trudno. - Cóż za miła "niespodzianka"... - uśmiechnął się wrednie.
- Czegi chcesz? - burknął odwracając się do nas.
- Zapłacisz mi za to co zrobiłeś z moją włócznią. - warknął.
- Ah, tą włócznią? Wybacz staruszku. Stara była. Rozpadła mi się w rękach.
Widać, że to go wkurzyło. Wku**iło - idealne stwierdzenie.
- Zginiesz tu i teraz! Niko! - wrzasnął. Zawołał przy tym ostatnim.
Szybko wkroczyłam do akcji. Przez krótką chwile "prezentowałam" swoje ciosy wojenne. Później dołączył Brineary. Dał mu niezły wycisk.
- Halo, ja też tu jestem! Daj mi się pobawić, dawno nie zabijałam! - pomyślałam szybko podbiegając do 303.
NOSZ K**** PRAWIE OBERWAŁ! -.-
- Słonko, wykończ go. - odezwał się ojciec. Uśmiechnęłam się pod nosem.
Nareszcie...
- Oh, serio? - wtrącił zirytowany brat. - Niko serio? Będziesz wypełniać rozkazy tego nieudacznika?
- Ten "nieudacznik" jest moim ojciem... - warknęłam.
- Naszym. Złotko naszym.
JAK ON ŚMIE MNIE TAK NAZYWAĆ?!
- To nie zmienia faktu, że mnie kocha! - oburzona zacisnęłam palce na trzech ostrzach broni. Moja krew skapywała ze szklanek błyskawicy.
- Kocha cię... - parsknął śmiechem. - A potem porzuci! Tak jak to było ze mną! Po za tym. Chcesz ciągle wypełniać puste polecenia i odwalać czarną robote za niego? Aż tak jesteś w niego zaślepiona? - postukał się w czoło. - Jesteś naprawde pusta po tym wskrzeszeniu. Chodź. Matka ci wytłumaczy co i jak. - na wspomnienie Brineary rzucił się na niego z pięściami.
Za to ja zamarłam. Oczywiście - nikt nie będzie mnie przenosić na drugą strone, nie będe wypełniać prośby byłego brata, a właśnie, że BĘDE wykonywać czarną robote za ojca.
Ale matka...?
I teraz patrzcie co robi autorka zamiast pisać rozdziałów.
Co autorka robi:
Uwalnia galaretki ze szklanek
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top