Rozdział 12

- Em... - wszystkie przeraziłyśmy się nie na żarty. Znaczy...

To normalne, że w miejscu, w którym śpisz ktoś się chowa... A to raczej NIE BYŁO możliwe, ponieważ w taki, a nie inny sposób duże budynki osadników są tak zbudowane... Tak jakoś...

Ta sama osoba ( chyba, że to w ogóle osoba ) zaczęła się psychicznie śmiać. My - wszystkie cztery - nadal się nerwowo rozglądałyśmy po pomieszczeniu. W końcu zadecydowałam.

- Chyba lepiej będzie jak... Pójdziemy...

Nie no, wcześniej na to nie mogłam przecież wpaść xD

Od razu podbiegłyśmy do drzwi-a właściwie ja byłam pierwsza-no i ten... Jakby tu powiedzieć...

Z impetem rąbnęłam o deske.

Potem drzwi się otworzyły, stał w nich DreadLord. Złapałam się za bolącą głowe wstając.

- Szlak kapturzańcu! - krzyknęłam oburzona.

Nieee.... Nie powiedziałam tego... To durne przezwisko doprowadzało mnie do śmiechu w mojej psychice....

NIEEEEEEE...... NIE MÓWCIE, ŻE TO POWTÓRZYŁAM......

- Kto normalny staje cały czas przy drzwiach? - spytał poirytowany.

- Kto normalny z impetem otwiera drzwi?!

- Zamknąć, ZAMKNĄĆ SIĘ! Nie chcę kolejnych kłótni! Co z wami nie tak?! - wydarł się Herobrine.

Uuuuu.....

Chyba...

Popadł...

W furie...

- Dobra, możemy się ruszyć w końcu? Jak znam Enta, a dobrze go znam, to zaraz pójdzie sobie. Znowu... - powiedziała Dona machając rękoma z bezradności.

- Ah no tak, zapomniałam przez ten obcy śmiech. - uśmiechnęła się szyderczo Kasia - Ludzie, ja chcę SPAĆ!

- Narazie to nie jest możliwe, mamy trop od Ender Mana, więc musimy się spieszyć. - odparł Null.

Nie uwierzycie co dalej robiliśmy.

Szliśmy.

Nawet nie zwróciłam uwagi, że cały czas gdzieś idziemy, potem odpoczywamy, i tak w KÓŁKO!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top