Rozdział 1
Wszystko przybrało swoje barwy.
Znów jestem w Minecraftcie?! O.o
Nie no, w tamtym wymiarze raczej nie było portalu Endu.
A może...
Nie! Co ja pieprzę?! xD Nie ma i koniec! Jestem w Minecraftcie! :D
Tylko jedno pytanie miałam w głowie...
...
- Gdzie jest moja kosa?! - wypiszczałam.
Nagle przede mną, jak gdyby NIGDY NIC stanął...
Ender Man.
A co wy sobie myśleliście? Sleender Man? Haker? Jeff?
O nie... Gdyby tu był Jeff wskoczyłabym do wody... Chyba wiecie o co mi chodzi XDDDDDD
Podał mi jak najzwyczajniej w świecie list. Była na nim pieczątka trupiej, czarnej czaszki.
- No, to mam problem... - pomyślałam.
A uwieżcie taki, że nie chciało mi się z nim gadać.
- Haker, prześlij komu kolwiek, że przyjdę za... Tydzień. - rozkazałam, po czym wskoczyłam do portalu. Ostatnie co słyszałam to ,, Ma się rozumieć. "
Znalazłam się przed...
Świątynią?
- Witaj Olfix. - usłyszałam głos... DreadLorda.
No to pięknie.
- Mam nadzieję, że nie masz mi za złe za tamto... - odwróciłam się, i jak się nie myliłam-przede mną stał władca Netheru.
Ha, ciekawe... Władca Netheru i Władczyni Endu na cHerbatce... ( orto zrobione specjalnie xd )
- Właściwie to też powinienem zadać to pytanie. - uśmiechnął się głupio.
- Czy ty zrobiłeś tą świątynie czy Ender Many? - spytałam na jednym wdechu.
- Wybacz pani. - odezwał się jeden z nich.
- Nie, żadnych pretensji nie mam, spokojnie. - uśmiechnęłam się. - Budujcie tu co wam się podoba.
- Czemu cię nie było jakiś... Tydzień? - spytał podejżliwie.
- Ah, to dłuuugaaa... I porąbana historia. - machnęłam niedbale ręką. - Dobra, do rzeczy. Co tu cię sprowadza?
- Nic ważnego, tylko...
- Gadaj bo nie dożyjesz spotkania z Hakerem. - na tą wiadomość haker się zjawił. - No weź! Wszystko popsułeś!
- Też cię lubię. - zaśmiał się. Nie no... Co to za zmówienie xDDD
- ,, Ludzie " go zabili... Ender Dragona... A jajo zabrali... - spuścił głowe Dread.
- Co?! - zszokowana tą wiadomością moje oczy się rozjarzyły. Przypominam, że w Endzie mogę przebywać tylko w formie Queen of End. - Ale byłeś przy tym?!
- Nie. - przerwał nam haker by dopomóc zakłopotanemu ,, koledze ". - To nic takiego. Znajdzie się jajo w mniej niż minute, zabije się sprawcę, i gites majones.
- Ja nawet nie wiem co to majones!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top