Rozdział 4
Dobra, biorę się!
A, inaczej nie umiem tego opisywać, więc... Zamiane w czarną materie, ucinania sobie palca xD
Dokładnie nakierowałam dłoń nad lalkę. Wzięło dwie krople, jak było napisane przez sługów.
- Ale jak zrobić ten kod hakerski... - słysząc to zapytanie z moich ust, Gabi strzelił facepalma. Standard. - HAKER! - pomyślałam skupiając się, jak nigdy.
- Czego ku***... - usłyszałam burknięcie hakera.
- Wiesz może jak stworzyć kod hakerski do nadprzyrodzonych mocy?
Chwilę musiało potrwać, zanim odpowiedział. Trochę mnie to zaniepokoiło.
- A po co ci...? - spytał podejżliwie. Ku***, już po mnie.
- Em... - mruknęłam, co przykłuło uwagę Endererkom.
- Daj spokój, nie interesuje mnie co ty tam tworzysz.
Co...
- ALE Z KĄD, JA NIC NIE TWORZĘ! - wydarłam się na głos. W*lić, że Ender Many widzą we mnie właśnie wcieloną wariatkę po zażyciach narkotyków, co widzi postacie z Legend of Zelda. I Jeffa. Brr...
- Napewno...? - momentalnie poczułam szarpięcie za ramię. Odwróciłam się powoli z niewinnym uśmieszkiem, tym samym chowając Natashe za plecy.
- DZIEŃ DOBRY HAKERZE! HA HA HA! - mówiłam, że już po mnie? Gorzej być nie może, nie kto inny jak mój towarzysz postanowił mnie odwiedzić. Heh...
- Jesteś na tyle głupia, żeby tworzyć sztuczną inteligencję z braku doświadczenia? Ani braku wiedzy o niczym innym, tylko o cho**rnym "veseloście", wygłupach?! - zatkało mnie. - Ale spokojnie... Damy radę z ekipą przeciwko twojej "córce"... - zirytowany podał mi jakiśtam...
KOD!
- Dzięki? - uśmiechnęłam się lekko. Trochę niezręczna sytuacja, ale cóż... MAM KOD!
I zniknął mi z oczu, pozostawiając po sobie zielono czarne pixele.
- Wszystko dobrze? - spytał Gabi.
- Uhm... - kiwnęłam lekko głową. Chciałam się odwrócić, kiedy nagle usłyszałam kroki.
Tia, haker chce mnie znów odwiedzi...
NULL?!
- CO JEST?! - wrzasnęłam zaskoczona.
- Cześć siostra! - oznajmił radosnym tonem brat.
Super, narpierw haker, teraz Null... Czy on mu wygadał?
- Ale co ty tu robisz?! - nawet nie chciało mi się znów zbierać na udawany uśmiech.
- Nie ważne, chodź ze mną. Chcę ci coś pokazać.
- A-Ale...
- Nie ma "ale", chodź! - powiedział zrezygnowany. - A, no i nie obchodzi mnie co ty tam sobie tworzysz...
- CO?! ALE JA... ZNACZY!..., Ku***... - nie wiedziałam co narpierw powiedzieć. A MIAŁ SIĘ NIKT NIE DOWIEDZIEĆ, BRAWO OLFIX!
- Już mówiłem. Nie obchodzi mnie co ty tam tworzysz. Chodź.
Westchnęłam ociężale. No bo co teraz? I tak się ojciec o tym dowie.
Ale co jak się NIE DOWIE, HMM? B)
Warto spróbować... Przekupić go czymś... Na przykład cukierkami xD
- Co..., już nie siedzisz w kanionie, hm? - zmieniłam temat bardziej pewna sytuacji.
- Nie. - krótko, i na temat. - Dziś po prostu odwiedzam bliskich. A mam nawet wyjątkowe wieści, więc tym bardziej.
- Jakie znowu wieści? - ło ja... Ja ich tam zostawiłam, moich pospolitych "braci". Olać, skoro po części wyczytują mi informacje z mózgu, na pewno sobie pójdą.
ENDER MANY, IDŹCIE SOBIE! XD
- Przekonasz się zaraz. - i się przetelerportowaliśmy, a raczej to Null nas przetelerportował do...
- Serio... - mruknęłam nie co przestraszona. To był leśny dwór.
BYŁO JUŻ PUZYNO! B)
- O, co za miła niespodzianka! - oznajmił Herobrine idąc do nas.
A ta mów pacież, TIA...
- Bardzo miła... - uśmiechnęłam się sztucznie do Wiadera.
- Chodźcie, muszę wam coś powiedzieć. - i tym akcentem, Null mnie uratował. Zeszliśmy do kolejnych podziem.
- No więc, co was sprowadza? - zapytał szatyn.
No właśnie...
- W sumie to Null mnie tu ściągnął. - oznajmiłam. - Bracie, wyjaśniaj.
- Już wam wyjaśniam. Niedawno byłem u DreadLorda w podziemiach. Poinformował mnie, że zaobserwował coś ciekawego w kodach gry. A mianowicie to. - po chwili gestem ręki otworzył panel z kodami graczy. Zatrzymał się na krwistoczerwonym kolorze jednego z kodów. Dokładnie jak kolor oczu Enta... Chwila.
- Czy to... - zaczęłam niepewnie.
- Kod Enta? - dokończył Herobrine.
- Uhm. - przytaknął z uśmiechem brat. - On przeżył. I gdzieś tam żyje. Tylko nie wiem gdzie. Jest za daleko by się do niego przetelerportować. Być może nawet gdzieś przy granicach mapy.
Nie wytrzymałam, poprostu MUSIAŁAM wydać z siebie pisk radości.
Jakie fajne daje poczucie bycia pesymistką. Czyli ENT JEDNAK ŻYJE!
- Powiemy o tym Donie? - haha, znów ten pesymist...
- Nie, lepiej by nie wiedziała. Zresztą mam już pomysł gdyby się on znalazł.
- Niby jaki? - Vader nieogar xD W sumie to ja też, więc lepiej się zamknąć.
- Aa, tego nie powiem. - to mi przypomina...
To "Aa".
Tekst z...
PUZYNO!
Było już PUZYNO!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top