Rozdział 13

Obudziłam si...

Co?

Zerwałam się z łóżka...

Nie.

To nie może być

sen.

- ENTITY! - wrzeszczałam biegając po Leśnym Dworze. - ERROR? 404? 303! - przeszukiwałam wszystkie pomieszczenia.

Godzina 09:00

- ENTITY!!! - wydarłam się zrezygnowana. Już po chwili wybiegł zza korytarza.

- CO SIĘ DZIEJE?! - krzyknął wściekły, trochę zaspany i zdenerwowany.

- ENT! - rzuciłam się na niego z przytulasem. - Myślałam, że to był sen, i nadal nie żyjesz! - zaczęłam płakać ze szczęścia.

JEZU, CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE... Pierwszy raz tak mam.

Ale na serio. Bardzo tęskniłam za bratem.

- Em... - podrapał się po karku zdziwiony. - Masz gorączkę? Co ci jest?

- NIC, KURNA, POPROSTU SIĘ WYSTRASZYŁAM, ŻE TO BYŁ SEN. - zabiłam go wzrokiem.

Stara ja wróciła B)

- Okey?

- Num. - odkleiłam się od czerwonookiego. - Muszę lecieć! - i... się przetelerportowałam do Natashy. Rozmawiała z Larissą w pokoju.

- No, błagam cię, powiedz... - mruknęła rudowłosa w stronę małej, nie zwracając uwagę na moją obecność.

- Ty też? - podniosłam prawą brew. Siostra aż spadła z łóżka. - WIEM, TEŻ SIĘ CIESZĘ, ŻE JESTEM. A teraz... - zwróciłam się do Natashy. - Gadaj. O co chodziło z tym Kiffem, co?

- Ile razy mam wam tłumaczyć, że nic! - założyła ręcę na wysokości klatki piersiowej. - Nie znam żadnego Kiffa, i...

- A jak dam ci cukierki, to powiesz o co chodzi? - wtrąciła zielonooka.

- Co to cukierki...?

- Uh... - podrapałam się po karku. - To jest... ALBO. Powiem ci, jak powiesz mi... KTO TO JEST TEN KIFF?!

- Olfix! - szturchnęła mnie Larissa. - A może poszukamy coś o Kiffie, zamiast marnować CENNY czas? Bo i tak nam nie powie.

...

- No, w sumie... - to jest coś.

No bo i tak nam nie powie.

Ja to wiem.

I PO CHO**RE MARNOWAŁAM CZAS... UGH... Nie ważne.

- No dobrze, to pójdę z mamusią na spacerek, a ty tu zostań, tak? - zapytała małą. Ta tylko pokiwała głową.

Oczami Natasha'y:

HEHEHEHEHE

Olfix z ciocią poszły na spacer. Uff, na szczęście przestały się wypytywać o Kiffa.

W mgnieniu oka przetelerportowałam się do wejścia Leśnego Dworu. Znalazłam tam małą skrzynię, a w niej 10 TNT. Obok skrzynki był napis "Od Kasi, Gabrysi i Michała".

Wyjęłam 10 TNT i zaczęłam się nimi bawić. Jednak kątem oka dostrzegłam, jak skrzynia się otwiera.

Odstawiłam bloczki w przejściu do Dworu i sprawdziłam zawartość skrzyni. Była tam dźwignia.

Jakim cudem...?

No, ale trudno. Nie wiem co to cukierki i chyba się też nie dowiem jak to się stało.

FAKT, ŻE TO DŹWIGNIA!!!!^^

Umieściłam ją na bruku, konkretnie do wejścia budynku i zaczęłam się nią bawić. W lewym dolnym rogu zobaczyłam jakieśtam wiadomości typu "ZOSTAW TO!" "ODŁÓŻ TO!" "NIE BAW SIĘ TYM!". Ale nie zwracałam na to uwagi.

W pewnej chwili ignorowania tego, trochę się wkurzyłam. Odstawiłam dźwignię tuż obok TNT, i odpisałam "Nie piszcie do mnie, może później pogadamy".

Nagle coś wybuchnęło(orto specjalnie). Wystraszyłam się, bo w pewnej chwili siła oderzenia odepchnęła mnie, zabierając kilka serduszek życia.

I nagle usłyszałam dziadka. Nie wiedziałam co się dzieje.

Być może nigdy się tego nie dowiem, tak jak z cukierkami. A szkoda.











ROZDZIAŁ DEDYKOWANY DLA KOLES XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top