Rozdział 5
Mniej więcej, po tej całej nowinie...
O BOŻE!
ENTITY_303 ŻYJEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3333333333333333333333333333333333333333333
"Mniej więcej". xD
W tym samym czasie Null siedział na skraju dachu i coś czytał. Ojciec jest BARDZO daleko... B) Myślami przetelerportowałam lalke do samej siebie. Zostało mi tylko wyczarować kule Kresu, więc...
Poczeka się.
Jednak CIĄGLE dręczyło mnie jedno pytanie. A mianowicie, skoro Ent żyje, to czemu "nie wyszedł na światło dzienne"? W sumie... Nie wiem. I DLATEGO TO WSZYSTKO... Może spytam brata...?
Tia... Dobry pomysł. Przeniosłam się do niego.
- Hey bracie. - mruknęłam siadając obok czarnoskórego xdd
- Hey siostra. - odpowiedział.
- Możemy porozmawiać?
- Yop. - że co? Mimo tego, że narazie nieogarniałam odpowiedzi, i nie oderwał wzroku od książki, nie zamierzałam rezygnować. "Ciekawość to pierwszy stopień do piekła." JA JESTEM Z NATURY CIEKAWA I CO?
- Dlaczego zniknąłeś po "śmierci" 303? - totalnie pokręciłam... W sumie też jestem tego CIEKAWA.
- Cóż... - zaczął. - To był taki impuls. Mimo, że oni zginęli bałem się, że wrócą tu i zechcą mnie dopaść. Wolałem zaszyć się pod ziemią gdzie jestem niewidzialny i przeczekać to wszystko.
- Mam rozumieć, że też dlatego ograniczyłeś z nami wszystkimi kontakt? - przekręciłam lekko głowę w prawo. Ogarniałam. xdd
- Uhm.
- Co czytasz? - no, musiałam. Null pokazał mi okładke... Nic z tego nie rozumiałam.
- Dziewiąty mag. - gdzie ty tu ślepoto maga widzisz? - Polecam, wciągająca jak cho**ra.
AHAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA.................................... Widać...
- Właśnie widzę. - i vice versa, UHM... - Gdzie ją znalazłeś?
Może... To być tak, że... Ta książka jest zaczarowana przez dziewiątego maga zaklęciem "NIEOGARNIOUS".
Sory koles, nie czytałam, nie wiem, nie znam książki jeśli jest prawdziwa... Sory xd
- W opuszczonej kopalni głeboko pod ziemią.
- Ciekawie... No, a ten... - zaczęłam inny temat... Wiaderowy... - Uh, dzięki, że nie wygadałeś się ojcu.
- Spoko, jak mówiłem. Nie obchodzi mnie co ty tam robisz. - i dobrze... Już się haker wstajemniczył... - Nie wtrącam się w czyjeś sprawy. W przeciwieństwie do matki czy ojca.
Num, uhy... DOBSZE WJEDZJECI.
- Ok, dzięki raz jeszcze. - zerknęłam przez jego ramię do tekstu. - Aż tak wciąga?
Może go ten Mag zaczarował...
PODEJŻANE.
- A chcesz zobaczyć? - dobra, w końcu oderwał wzrok od kawałka kartki z tuszem. Czyli nie muszę się bać^^
- No czemu nie? - bo nie jest zaczarowana, temu xD
~~~
- KOLACJA! - Dona.
- YAY! - Aaroś.
- NIEEE.... - ja. xD
- No to co... - mruknął brat bliźniak wstając ociężale. - Trza się zbierać. - wzruszył ramionami.
- Mi nie potrzeba żarcia, ani tym bardziej OBFITEGO... - i o tym de**licznym temacie rozmawialiśmy idąc powoli do stołu.
- Bossy nie mogą być, jak w twoim |chyba| przypadku, anorektykami. - przewrócił oczami. - Wręcz przeciwnie. Mogą wytrzymać bez jedzenia 400 lat, jeśli się chce.
- PODEJMUJĘ WYZWANIE! - i tym wykrzyknikiem otworzyłam pierwsze drzwi. Widząc brązową kulke biegnącą na nas(czytaj: mnie) ogarnęła mnie panika.
I zanim zaczęłam tracić świadomość, olśniło mnie, że to mały Aaroś. No, i przed zderzeniem się z nami(czytaj:ze mną), zniknął. A na jego miejscu pojawiło się trochę pyłu moich podwładnych.
- A! - pisnęłam jeszcze bardziej przerażona, wskakując na Null'a. I w tym samym tempie zeskoczyłam.
- Oh good... - mruknęła zaskoczona Dona, biorąc chłopca.
- To był... - wyszeptała zaskoczona Niko.
- AAROŚ. - mruknęłam. - O, cześć Niko! :D
- Po**by... xD
- Powiemy im? - spytał DreadLord.
- Ta, tylko nie Niko i Larissie. - kongratulejżyn bracie... Są obok nas... ;_;
- Ale o czym? - Niko się zaciekawiła.
- Entity żyje.
ZARAZ WSTAWIĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ, CHWILAA XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top