Rozdział 26

Gdy zadzwonił ten PIEKIELNY DZWONEK na lekcje, niestety musiałam pójść już na lekcje... XD

- Ale pójdziesz do jakiegoś medyka? - spytała gdy wchodziłyśmy na schody.

-Nie martw się, mam pytanie... Matematyka jest trudna? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie łapiąc się za ręke.

- A bo ja wiem? - wzruszyła ramionami.

Gdy dotarłyśmy pod klase, na korytarzach nikogo nie było... Pewnie już znajdowali się w sali. Wzięłam plecak i powędrowałam do pracowni. Jedno pytanie: Gdzie ja usiądę?

Wszyscy rozpakowywali jakieś fioletowe książki. Pewnie to od matematyki, ale po co się dowiadywać? Przecież umiem czytać xD

Usiadłam obok Maxa, jak zwykle ten siedział sam, ale plecaka na krześle nie miał. Spodziewał się?

- Cześć Ola. - przywitał się.

- Cześć Max. - odwazemniłam siadając i rozpakowywując książki. Ale...

Ja nie umiem trzymać długopisu! xD HELP ME!!! XD

- Weź, ja to załatwię. - odezwał się haker.

Że co załatwi?

Nagle ogarnęła mnie ciemność. CO ON ROBI TERAZ Z MOIM CIAŁEM SIĘ PYTAM?!?!

- Uczę cię trzymać długopis XD - to on wie co to? xD Ta, ciekawe...

I znowu, ile nie powiem, że opanowała mnie ciemność, to tyle powiem, że wzrok odzyskałam I TRZYMAŁAM DŁUGOPIS!!! XD

- Zaraz ci prześle wszystkie równania matematyczne, będziesz wtedy najlepsza z tego przedmiotu. - odezwał się po czym ni z kąd, ni z nikąd, cyferki się jakieś przede mną pojawiły. Wtf... xD

- To... Ile jest [jakikolwiek trudny przykład matematyczny]? - spytała nauczycielka, gdy cyferki zniknęły, a ja znałam odpowiedź. - Tak Olu? Jaka jest odpowiedź?

- [Jakaś Cyfra]. ( XD ) - odpowiedziałam, po czym wszystkie głowy się na mnie skierowały. Nawet Max ,, chyba " nie wierzył w to ,, coś ". To jest się celebrytą jak się odpowie na równanie? Klasyk... xD

- Co jest nie tak? - spytałam pół głosem kierując wzrok na Maxa.

- Olu, myślałam, że podasz nam nie poprawną odpowiedź, ponieważ nie ma tego równania w żadnym wypadku w szóstej klasie. - odpowiedziała nauczycielka. To było na sprawdzenie rutynowe?! Już jej nie lubię... XD

~~~

Po lekcjach jak zwykle rutynowo poszłam do domu obok lasu. Dla bezpieczeństwa i ostrożności - założyłam dla kamuflarzu czarne rękawiczki bez palców, dżinsową kurtke i luźną czapke. Na dodatek pomalowałam paznockie na czarno, ble... Z kąd? Zabrałam podczas nieuwagi jakimś lalom xD

Nagle usłyszałam pisk w głowie. W dodatku poczułam jak czerwona ciecz spływa mi z nosa. To mogło znaczyć tylko jedno...

Sleender Man mnie odnalazł...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top