Rozdział 2

Poszłam przed siebie za tereny parku. Czemu? Bo haker mi kazał...-.-
Powiedział, że muszę tam iść itp... Oczywiście rozumiem, ale czasami mnie irytuje. Nooo, moja nowa matka! ( xD )
Znajdowałam się w lesie, konkretnie obok starego mostu. Stały tam dwie dziewczyny w moim wieku, tak. Ja nadal mam te 12 lat. Były mi bardzo znajome...

Nagle jedna z nich spojżała w moją stronę, cofnęłam się nie co. Ale, JAK ZWYKLE miałam szczęście i w pore złapała mnie wzrokiem. Macie zadanie wyczuć sarkazm.

- Em, przepraszam? A kojarzysz może nas? Nie spotkałyśmy się już może? - spytała jedna z dziewczyn. Ok, nazwę ich tak!: Ta co przed chwilą się odezwała nie ma bandarza. To będzie ,, bez bandarza. A ta z bandarzem na kolanie będzie ,, mumią ". Jaka ja jestem mądra.;-;

- Wątpie. Nie długo tu jestem. - powiedziałam niepewna. ,, Mumia " wzięła zawiązać but, ale coś podniosła. To był złoty kamyczek. Podała jej ,, bez bandarza ".

- Weź pilnuj trochę swoich rzeczy... Znowu zgubiłaś. - powiedziała mumia.

- Ale... On nie jest mój... Patrz, mój jest tutaj. - odpowiedziała wyciągając ten sam kamyczek. A ja nadal nic nie obczajałam. xD W końcu i mumia wyciągnęła swój. Coś mi się kojarzy. Powinni mi dać nobla za rozum, nie wspamniałam przypadkiem o tym w Minecraftcie?

- Mogę zobaczyć? - zapytałam.

- Pewnie!

Przyglądałam się długo kamyczkowi. Zaraz, to przecież.

- To przecież jest mój. Mogę zobaczyć te wasze teraz? - spytałam.

Jak powiedziałam tak zrobiły. One przecież były identyczne! To one! Kasia i Gabrysia!

- Czyli jednak się spotkałyśmy...

Rysunek mojego autorstwa. Wiem, nie wyszedł :c

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top