Rozdział 18

Już miałam wyjąć i wbić nóż w brązowłosego, ale Jeff wykręcił mi ręke, przez co upadłam.

- Szlak! - krzyknęłam upuszczając nóż.

- Jeff, zabierz ją do swojego pokoju, musi się uspokoić. - powiedział w miare spokojnie Sleender Man.

- Tak jest Slendi. - potwierdził biorąc mnie jak ,, księżniczke ". Oczywiście, gdyby nie ta ręka, dostałby z liścia...

Gdy dotarł do pokoju rzucił mnie w kąt.

- To boli Jeff! - krzyknęłam łapiąc się za ręke.

- I ma boleć! - odkrzyknął zatrzaskając drzwi. No fajnie.

Zostałam sama w pokoju mordercy.

Chociaż gorzej by było, gdyby został ze mną.

- Hakerze, proszę pomóż mi... - wyszeptałam na głos kładąc się na plecach z wycięczenia.
:
:
:
:
:

Po około godzinie kiedy ochłonęłam, do pokoju wszedł nie kto inny jak JeffTheKiller.

- Cześć mała. - powiedział biorąc mnie na ręce.

- Przestań. - powiedziałam dość spokojnie. - Ile ty masz lat, że powinieneś do psychiatryka trafić, hm? - spytałam ciekawa ( wyczujcie ten sarkazm )

Dał mi z liścia. Super.

- Uspokój się bo będe zmuszony cię związać. - powiedział oschle.

- Poprostu zrozum, że mam nóżki, więc nie musisz mnie brać na ręce..., jeszcze się zmęczysz... - uśmiechnęłam się do niego szyderczo.

- A chciałabyś z własnej woli pójść z mordercą?

Eh... - I tu się z tobą zgodzę... - powiedziałam niechętnie.

- No właśnie. A ta ręka... To za twojego brata.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top