Rozdział 23
Obudziłam się w szafce, no tak... xD
Szybko wyszłam z niej i pobiegłam do pokoju Jeffa. Prawie na niego trafiłam, więc jak najszybciej zatrzasnęłam się.
- Otwórz, to ja, Jack. - wyszeptał wybawiciel.
Oby mnie nie oszukał...
Powoli otworzyłam drzwi od pokoju wyglądając przez szparke.
- Gdzie Jeff? - spytałam powoli wychodząc z pomieszczenia.
- Lepiej nie pytaj. Tak się upił, że rozmawiał ze swoją kolekcją noży... - przekręcił oczami łapiąc za moją zdrową ręke. - Chodźmy po twojego brata.
L.Jack zasłonił mnie swoim ciałem wychodząc z pomieszczenia. Tak jakby wszyscy się upili bo leżeli na kanapie ze szklankami. Co się tam odbywało... XDDD
Gdy znajdowaliśmy się już na dworze Jack kazał mi się ukryć. Przyjęłam jego polecenie czekając na brata. Boshe, on też się upił XDDD.
Jakąś godzine później gdy doczekałam się na Enta wybiegliśmy w strone mojego domu. Strasznie, ale to STRASZNIE się upił... [bez komentarza]
- Powiedz mi raz jeszcze, jakim cudem się dowiedziałeś tego wszystkiego? - spytałam się go, gdy weszliśmy do mojego pokoju.
-Już ci mówiłem. Zresztą, pokażę ci... - odpowiedział podchodząc do... Z tego co mówił mi haker, taka składana metalowa kanapka nazywa się komputer. - Patrz, zrobię to raz bo szkoda tego sprzętu. - dodał, po czym wytężyłam wzrok. Po chwili z czarnego obrazu pojawiły się linijki białego kodu: A, D, E, I, L, N, O, U, T, Y, 0, 3.
- Wow... - wyszeptałam. Ent zabrał ręke ze sprzętu, co spowodowało zniknięciem linijek.
[UWAGA: Ponieważ to mogą czytać bardzo kulturalni ludzie XD zakładam cenzure omijając niektóre zdania. Jeżeli ktoś tu jest nie kulturalny, to te zdania można wyczytać u @Koles99 w 13 rozdziale. xD]
Ent następnie wyszedł z mojego domu, a ja poszłam spać. Co z tego, że nie umyłam zębów, i mam brudne ubranie od śniegu i rosołu, nie? XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top