Rozdział 66

To samo miejsce, w którym byłam przed pojawieniem się w Endzie...

Pustka. Kompletna pustka, tym razem bez jasnego napisu ,,Olfix''. Nie miałam też czarnej karnacji, jak poprzednio... Mój kolor skóry nie zmienił się odkąd przemieniłam się w ,,człowieka'', przy domku brata Edmunda.

Yhh... Czyli w skrócie jestem nieprzytomna...

***

Budząc się poczułam ból skrępowanych nadgarstków.

- Naprawdę wróciłaś? Serio, Olfix? - usłyszałam ciche warknięcie ojca, przez co drgnęłam ze strachu. Natychmiast podniosłam głowę by rozejrzeć się po pomieszczeniu, w którym się obecnie znajdowałam.

A znajdowałam się nigdzie indziej jak w jakiejś celi Leśnego Dworu.

- Uciekłaś tylko po to, żeby wrócić? - powtórzył zirytowany, opierając się o ścianę.

- A co, jeśli tak? - przewróciłam oczami, bez problemu wstając. Niestety w tej czynności miałam spory problem ze względu na moje związane ręce grubym sznurem.

Dziwiło mnie to, że tak szybko się odnalazłam po odzyskaniu przytomności. Byłam pełna energii.

- Nie zapytasz, czemu- - przerwałam mu.

- Nie dam ci tej cholernej satysfakcji. Puść mnie i rozwiąż, z łaski swojej! – warknęłam nagle, podchodząc do niego. Ten natomiast szybko złapał mnie za ramię, ciągnąc w stronę wyjścia pomieszczenia.

Czekaj, co on zamierza...

Herobrine otworzył żelazne drzwi pomieszczenia za pomocą dźwigni. Korzystając z sytuacji chciałam mu się wyrwać, jednak ten trzymał mnie w solidnym uścisku.

- Pomocniku mój najlepszy, mam prośbę...

Wiem, że ten rozdział jest za krótki, ale chciałam się wyrobić na północ 2021 roku xD

Jak tam Nowy Rok dwadzieścia dwadzieścia jeden? <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top