Rozdział 62

Następnego dnia udałam się do wioski w celu krótkiego spacerku... Gdy wróciłam do domku, zastałam w nim ledwo co oddychającą Kasię, z jakimś kawałkiem papierka w ręku.

- Ej, wszystko gra? – zapytałam zdziwiona, lustrując ją swoim wzrokiem od dołu do góry. Co ona tam trzyma?

- Tak... Patrz co mam... - odparła, idąc do mnie lekko dygotającymi nogami. Podała mi kartkę do ręki, od razu zaczęłam czytać jej treść na głos.

- ,,Drogi Null'u''... - uważnie przeczytałam treść tej kartki, który tak naprawdę był listem. Na Notch'a... Co to są za liczby? - Skąd to masz? – zapytałam po chwili zaciekawiona.

- Szukałam cię w okolicy... - próbowała uspokoić oddech. – I tak trafiłam do tego lasku(pewnie mówiła o tym obok tutejszej wioski), a pomiędzy drzewami stali szkielet i creeper. – opowiadała. – Po chwili list im odleciał... I go wzięłam. Przyda się? – spytała. – Nie zdążyłam przeczytać...

Zastygłam w miejscu, wzięłam głęboki oddech.

- Cóż... - próbowałam cokolwiek sensownego powiedzieć, jednak i tak mi to nie było dane. – Nie wiem. – westchnęłam. – W każdym razie, Herobrine wie o wszystkim, co tu się ostatnio działo. – jakimś cudem nie wymówiłam jego imienia jąkając się. Olfix, spokojnie... - Wątpię, aby osobiście nas śledził... Raczej kogoś wysłał. – stwierdziłam. – Tylko kogo...

Zamyśliłam się. Może to była Larissa? Niee, przecież ona jest podobno dobra... Chociaż nigdy nic nie wiadomo, może dała się przekonać. W końcu kupę czasu minęło. Null? Odpada, skoro tak, to po co Herosiek miałby wysyłać mu list?

Em... Carify? Zgupiałam do reszty.

- A wiesz co... - głos niebieskookiej wyrwał mnie z zamyślenia. – Może wczoraj wcale mi się nie przewidziało i naprawdę wśród drzew ruszał się szkielet i nas podsłuchiwał? – wypaliła na jednym wdechu. To było wtedy, kiedy mnie zawołała.. Może ma rację? – Od niego może Herobrine coś wie... Ale zaraz-co tam w ogóle jest napisane? – zapytała nagle, obdarowując trzymany przeze mnie list ciekawskim wzrokiem.

- No... Herobrine opisuje, że ty się pojawiłaś, potem ja, staruszek... Pewnie chodzi o Edmunda. – mruknęłam do samej siebie. – Pisze, że MY na pewno przygotowujemy się do przeszkodzenia w ICH planie... - tłumaczyłam jej. – I sugeruje, aby się spotkali, najszybciej, jak Null tylko będzie mógł... A miejsce spotkania opisuje tak: - zaczęłam jej dyktować liczby, które były umieszczone na samym końcu listu. ,,12/5/18/14/23 4/21/15/17 litalf'' – Nic z tego nie rozumiem... - przyznałam z prawdą. - ,,litalf'', co to może być... - powiedziałam na głos, zastanawiając się nad znaczeniem tego ,,słowa''.

Herobrine! Czemu mi życie utrudniasz? – pomyślałam z wyrzutem. Podniosłam owy list na wysokości moich oczu, po czym ze skupieniem zaczęłam czytać go od nowa... Przeczytałam jego treść z jakieś szesnaście razy. Kiedy miałam się już poddać, nagle do głowy wpadł mi jeden pomysł. Oddaliłam kawałek kartki od mojej twarzy, uśmiechając się lekko do szatynki. – A może... - zaczęłam podekscytowana. – To skrót od ,,LITera ALFabetu''? Wtedy te liczby...

- Mogą oznaczać kolejność występowania liter... - dokończyła za mnie Kasia. – Tak jak w alfabecie-A to 1, B to 2...

To naprawdę miało sens!

Bez zbędnych pytań usiadłyśmy przy maleńkim stoliku. Kasia wyjęła czystą kartkę i ołówek, a ja list zaadresowany do Null'a. Napisałyśmy na kartce Kasi polski alfabet, podpisując pod każdą literką cyfrę. Wyszło: ,,użIćń lscłn''. Co kurna?

- Co jest... Powinno przecież wyjść inaczej! Chyba, że... - załamana złapałam się za głowę. Nie, przecież to musi być to... ,,LITera ALFabetu''...

Dziewczyna wyglądała na zamyśloną. Nagle w jej oczach pojawiły się iskry. Zdecydowanym ruchem ręki złapała ponownie za ołówek, po czym zaczęła coś bazgrać po kartce. Liczyła literki i cyfry pod nosem, a na jej twarzy zaistniał uśmiech.

- Wcześniej użyłyśmy polskiego alfabetu. Ja teraz użyłam angielskiego. Wyszło ,,Lesny dwor'', to chyba to! – uśmiechnęła się szerzej. – Czyli to, że Herobrine mieszka w Leśnym dworze zostało potwierdzone.

Jaka ulga..

- No... Rzeczywiście! – również się uśmiechnęłam szeroko. – Tylko... - mój uśmiech jak się pojawił, tak zniknął. – Null raczej nie odrzuciłby zaproszenia. Więc... Herobrine zacznie zaraz coś podejrzewać, że nie dostał żadnej odpowiedzi. – stwierdziłam. – A ten szkielet to taki baran, że na pewno ucieknie hen daleko, i więcej się nie pokaże Herobrine'owi z obawy przed nim. – zaśmiałam się, wpadając na kolejny pomysł. – Może zróbmy kopię tego listu? I moglibyśmy udać się za kilka dni do Leśnego Dworu, jeszcze przed Null'em... Może dowiemy się czegoś cennego? – mówiłam szybko, bez jąkania się, energicznie gestykulując dłońmi.

- Pewnie! To szybko przepiszmy, podrzućmy szkieletowi i powiedzmy o tym Edmundowi, a potem... Się zobaczy.

***

- Dobrze, zastanówmy się, co dalej. – od razu po naszych odkryciach o ,,litalf'' poszłyśmy do domku Edmunda powiedzieć mu o wszystkim. – Hm... Herobrine uważa, że zagrażamy jego planom. W pobliżu wspomina o was... I innych osobach, z którymi JESZCZE, podkreślam-jeszcze, się nie spotkaliśmy. – uśmiechnął się pod nosem. – Jak wiecie, w grupie lepiej działa się niż w pojedynkę... - tu spojrzał na Kasię. – Co prawda nas jest tylko trójka, jednak uważam, że w niczym nie przeszkodzi nam fakt, że możemy spokojnie odnaleźć te pozostałe osoby. – mimo, że trochę nie ogarniałam o czym on mówi to ekscytowałam się tym wszystkim. – Jeśli teraz wyruszymy, jutro w okolicach południa powinniśmy być na miejscu. W jeden dzień się ,,ogarniemy'', zaplanujemy wszystko... W tym czasie Null otrzyma list. Również wyruszy do Dworu, jednak my musimy dotrzeć tam przed nim, aby nie ominąć NICZEGO. Wiem, to niegrzeczne, ale dla dobra naszego Świata będziemy ich podsłuchiwać. Co wy na to?

- No pewnie! – wręcz krzyknęłam. – Wyruszmy jak najszybciej! – cała ta akcja w ratowaniu naszego Świata mnie ekscytowała cholernie. Szkoda tylko, że działamy przeciwko Herobrine'owi i Null'owi... Z którym swoją drogą nie udało mi się spotkać... - Ale będzie fajnie...

- Mhm... ,,Fajnie''... - mruknął pod nosem Edmund. – Dobrze... Teraz przygotujcie się do wyprawy, możecie poprosić mieszkańców wioski o trochę jedzenia-na pewno coś nam dadzą.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top