Rozdział 52
Perspektywa Herobrine'a:
Spojrzałem na niego pytająco, kiedy ten łapał się za głowę z przerażeniem na twarzy.
- Cholera... - wyszeptał Brineary. - Ona mnie zabije...
- Kto? - najwidoczniej nasz Hacker'ek miał ubaw. Siedział przy ścianie rozwalony, trzymając w prawej ręce niedopity alkohol, w drugiej za to swoją maskę. - Ta twoja lalunia? Za rozbicie butelki? - powiedział głośniej, śmiejąc się pod nosem.
- Zamknij się, Kamil. - syknąłem niesłyszalnie. Postanowiłem ,,pomóc'' swojemu koledze i zachować ciszę przed ,,nią''. Co prawda Brineary mówił nam o tym, że jego dziewczyna jest Współwładczynią tego Wymiaru, jednak nie wspominał jak ona ma na imię.
A więc z Half Dark'iem zachowaliśmy całkowitą ciszę. Za naszymi śladami podążył lekko podpity złotooki, chociaż widać było, jak trudno powstrzymywał swój śmiech. Zza drzwi słychać było ciche kroki, które stawały się coraz to głośniejsze. Aż w końcu ktoś pociągnął za klamkę.
W tamtym momencie serce stanęło mi na ułamek sekundy, widząc JĄ stojącą w drzwiach pokoju. Wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia, na co Kamilek wybuchnął głośnym, przerażającym śmiechem, zakładając przy tym swoją maskę. Nie zwracałem przez chwilę uwagi na to, co się dzieje wokół, chociażby na dźwięk spadającej kosy na podłogę.
Już wiem kto zabrał moją Diamentową Kosę dla Carify. Cóż za ironia losu.
Zdziwiło mnie to, że blondwłosa aż tak się zmieniła. Jej zielone oczy zmieniły barwę na krwistoczerwony, a co do ubrania to szkoda gadać. Na jej twarzy również było widać zdziwienie moją obecnością. Nie było jednak tak wielkie jak naszego pierwszego spotkania.
Zmieniła się.
Spojrzałem to na Brineary'ego, to na Carify. Zrobiło mi się niedobrze na myśl, że oni są razem. Mój najlepszy przyjaciel i moja miłość, która się mnie boi i prawdopodobnie nie chce mnie znać.
Szlag by to wszystko trafił.
Perspektywa Carify:
- Nie gniewasz się, Cari? - zapytał się mnie niewinnie szarowłosy, wstając ledwo z podłogi. Nie był co prawda pijany, ale czuć było od niego alkohol, gdy podszedł do mnie wystarczająco blisko. Pocałował mnie w policzek, łapiąc za rękę.
Dobra, może był trochę pijany.
- Nie, nie gniewam się, po prostu się wystraszyłam, że coś mogło się tobie stać. - uśmiechnęłam się lekko, odwracając wzrok od niego na nich. - Kochanie, kim oni są? - przeniosłam swój niepewny wzrok z powrotem na Władcę Piorunów.
- Ygh... Oni? - zaśmiał się nerwowo, masując sobie kark. Na jego zapytanie przed naszą dwójką nagle pojawił się młody chłopak w garniturze. Jego włosy były koloru ciemnego brązu, a na twarzy nosił maskę hacker'a. - Carify, to jest Ka- - urwał nagle, zwracając swoją uwagę brązowowłosego. - To jest Hacker. Hacker, to jest Carify.
- Miło mi. - powiedział Hacker. Uścisnęliśmy sobie dłoń. Uśmiechnęłam się miło w jego stronę, następnie przeniosłam wzrok na Herobrine'a, który podszedł do naszej trójki. Hacker za to usiadł z powrotem na podłodze w kącie, opierając się o ścianę. Widać było, że był najbardziej pijany z ich trójki.
Czemu to się dzieje?
- A to jest Herobrine. - odparł Brineary. - Pewnie za czasów bycia człowiekiem o nim słyszałaś, prawda?
Przełknęłam gulę w gardle, uśmiechając się nerwowo. A żebyś wiedział - powiedziałam w myślach.
- Jak można nie znać słynnego Herobrine'a? - zaśmiałam się, jakby to było oczywiste, podając białookiemu niepewnie dłoń. Uścisnął ją, uśmiechając się lekko.
I know, możecie mnie zabić za ilość rozdziałów w „maratonie" ;;
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top