⚔️Początek Wszystkiego⚔️
Half Dark z niecierpliwością tupał nogą o zimne płyty, natomiast jego przyjaciel rozglądał się, czy czasem nie przyszli za wcześnie na ,,pokaz" jednego z nich.
- Długo jeszcze? - zapytał zniecierpliwiony Pół Mrok, obdarowując Kamila martwym spojrzeniem. - Czekamy już bite trzy godziny. Wystawił nas?
- Wątpię. - w niespodziewanym dla nich momencie drzwi biura otworzyły się z hukiem, a w nich stał jego właściciel. Gdzieniegdzie pocharatany, ledwo co trzymając swoją broń w ręku. Powolnym krokiem wyruszył w stronę swojego biurka, nie martwiąc się ani trochę o niedomknięte drzwi. Usiadł za nim na brukowym krześle z czarnym dywanikiem, po czym westchnął odkładając swoją broń na kawałku drewna. Martwym wzrokiem przyglądał się jego zakrwawionego ostrza.
- Przepraszam za ,,spóźnienie", ale byłem z małą wizytą u Kairy. - wysapał w końcu.
- Zarywałeś do niej? - spiorunował go wzrokiem szarowłosy, widząc czerwoną maź na broni ,,kolegi".
- Spadaj. Ta krew jest moja, w życiu bym jej nie skrzywdził!
- Jakim kurna, cudem? - wyprostował się rozbawiony złotooki. - Wyrwała ci z ręki, i kierowała jednocześnie nią jak i swoją kataną? Nie wmawiaj mi tu kitu, jesteś od niej silniejszy.
- Czyżby? - zakpił. - To nie czas na rozważanie, kto tu ma większą siłę. Nie po to was tu zebrałem. - gdyby mógł, nasz Dark Lord przewrócił by oczami. Oparł głowę o rękę, drugą sięgając do szuflady ze złotym kluczykiem w niej.
Przyjaciele obserwowali jego poczynania z niedowierzaniem.
- Co ty...
- Nie za wcześnie? - zapytał zdziwiony Brineary.
- Raczej za późno. - sapnął, nieświadomie ukazując dość głęboką ranę na przedramieniu, która nadal krwawiła, brudząc jego koszulkę. Jak by to była wielka tajemnica, przed towarzyszami wyciągnął medalion zielonego kamyczka połyskującego w świetle księżyca, który świecił przez kraty pomieszczenia. Schował go szczelnie w dłoniach, zaciskając pięści. Zamknął oczy, wzdychając smętnie.
- Typie... - zaczął nadal nie dowierzający Half Dark. - Nie mogłeś się po prostu umówić z jakąś panną? Załatwiła by ci dzieciaka w te dziewięć miesięcy, także nie musiał byś się trudzić o znajdywaniu klu-
- SKOŃCZ. - podniósł głos rozdrażniony, wywołując u Anderson'a wybuch śmiechu.
- Nie wiedziałem, że tutaj jest więcej biologii! - wytarł swoje łzy śmechu 17latek. - Popieram go! Znajdź sobie pannę na stare lata, a nie stalkujesz biedną-
- JESZCZE JEDNO SŁOWO. - wstał nagle z krzesła z piorunującym spojrzeniem na kilometr. Nie liczni mogli by nawet zauważyć, że TAK, TEN WIELKI HEROBRINE SIĘ ZARUMIENIŁ.
- O co wam chodzi? - wydusił z siebie nic nie wiedzący Brineary. Kamil obdarował go współczującym wyrazem twarzy. - Możemy wrócić do tematu, proszę? - tu zwrócił się do szatyna.
- A pytaj o co chcesz. - wzruszył ramionami. - Ja tylko was o tym informuję. Muszę się jakoś wspomóc fizycznie, by pokazać Gewarsom kto tu rządzi.
- No na pewno nie ty. - zarechotał psychicznie posiadacz maski.
- Ty też nie. - prychnął zniesmaczony.
- Jaka jest granica jego siły fizycznej i psychicznej? - przerwał im jakże zacną wymianę zdań szarowłosy. - Miałem zadawać te pytania, nie? - po między całą trójką zapanowała chwila ciszy, kiedy jeden z nich wyciągnął Snickers'a i zjadł w ułamku sekundy.
- JEJ granica fizyczna jest o jedną milionową mniejsza ode mnie. Myślisz, że psychikę czteroletniego dziecka da się tak wytrzasnąć?
- Nie. Baby są słabe.
- Skąd od razu takie stwierdzenie?
- On jeszcze chłopaka skądś wytrzaśnie, więc się nie martw. - przerwał im Hacker, napotykając wzrok wkurzonego na niego szatyna. - Oj... Czy powiedziałem coś nie tak?
- Ty się lepiej już zamknij, fajną niespodziankę mi spieprzyłeś.
- Czyli stworzysz bliźniaki, nie? Fajnie. - skomentował właściciel włóczni piorunów. - Jak się będą wabić?
- To nie są psy. - zaśmiał się. - Null i Olfix.
- Czy jest prawdopodobieństwo skórne między nimi?
- Skąd ja mam to wiedzieć?
- Czy odebranie go z rąk przyrodnich sióstr jakkolwiek się opłacało?
Herobrine odbarował Hacker'a krzywym spojrzeniem.
- Jakich sióstr? - mruknął zniżonym tonem głosu.
- To ty nie wiesz? - zaśmiał się psychicznie, wstając. - Że ona ma przyrodnią siostrę? Z KIM WALCZYŁEŚ??
- No nie... - zauważając kolejny atak, potajemnie wziął swoją włócznię do ręki. - Herosiek, zapomniałem ci wspomnieć. Carify ma przyrodnią siostrę, która z wyglądu do niej jest identyczna. Prawdopodobnie walczyłeś z Dianą.
- Jakim cudem o niej nie słyszałem? - opadł bezwładnie na swoje krzesło.
- Bo jesteś zaprogramowanym skinem głupiej gry? - zapytał ironicznie złotooki, wyciągając swój złocisty miecz z czerwoną poświatą. Zmierzając w stronę Dark Lord'a jego psychiczny uśmiech z sekundy na sekundę się powiększał, w tym samym czasie coraz wyżej unosząc broń nad ziemią zaczął się psychicznie śmiać.
- Na pewno chcesz mnie zabić?
- TAK! CZY TO NIE OCZYWISTE?! - krzyknął, stając w miejscu. Tuż po drugiej stronie biurka właściciela. - UMARLAKI NIE POWINNY DO NIEJ TRAFIAĆ! TYM BARDZIEJ NIEWINNI LUDZIE!
- Sory, że przerywam... - przewrócił oczami Brineary. - ,,Niewinni ludzie" nie zabijają ludzi z tekstem ,,Zdychaj Szm*to", czyż nie?
- Ona wcale nie była niewinna..! - odwrócił się do niego z żalem. - To przez nią jestem, gdzie jestem! - ponownie skrzyżował wzrok z Dark Lord'em. - A CIEBIE TUTAJ NIEPOWINNO BYĆ! JEGO TAKŻE! I TEJ LALUNI TEŻ! - zamachnął się na niego. - Dotrzymałem tajemnicę, i jestem z tego dumny... ZNISZCZĘ TEN ŚWIA-aat... - uciszył się nagle, a jego broń wypadła z ręki, wydając charakterystyczny dźwięk przy spotkaniu z brukową podłogą. Podzielił jej los, zrzucając z siebie maskę Dali'ego. Gołym okiem dało się zauważyć, jak z jego ust spływa stróżka krwi.
- Chyba go zabiłem. - stwierdził załamany Half Dark.
- Nie da się go zabić. - w odpowiedzi uzyskał ulgę towarzysza. Sam zaczął nad czymś intensywnie rozmyślać. - Z zaburzeniami psychicznymi nie da się wygrać do końca. Prawda?..
- Ty się jeszcze pytasz? Lepiej w tej chwili powiedz mi jakiej tajemnicy dotrzymał. Boję się o 303... - westchnął. - Jeśli zrobił to z Dianą...
- Tą siostrą?
- Nie, moją sekretarką. W JAKIM ŚWIECIE TY ŻYJESZ?
- This in the Minecraft, Bro! - przybił piątkę ze swoim czołem. - Zapomniałem! Wiem o jej istnieniu zaledwie dwie minuty!
Pół Mrok ostatni raz spojrzał na bezwładne ciało swojego przyjaciela.
- Zbieram się. Zrób coś z nim, podłogę ci ubrudzi.
- Krwią? Już mam brudną. - burknął, przytakując. - Pozdrów ode mnie młodego...
Po tym zdaniu nasz Herobrine został sam. Z żalem, że to wszystko tak się potoczyło...
- Nie martwcie się... Jakoś to ogarnę...
Obdarował mały Szmaragdzik współczującym spojrzeniem.
Każdy z nich chce zawładnąć światem.
A Kamil zniszczyć.
I w tym problem...
Rozpiska;
1. Half Dark, Pół Mrok, szarowłosy Brineary posiadacz włóczni
2. Kamil, złotooki, Anderson, posiadacz maski, 17latek Hacker
3. Dark Lord, szatyn, białooki, Herobrine posiadacz diamentowego kilofa
Dla jasności, jakby ktoś nie znał tych ,,legend".
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top