Rozdział 43
Po tym całym incydencie zrozumiałam, że to była kolejna ofiara Entity_303'ego, i poprostu muszę ochłonąć, ale... Coś mi tu nie gra. Tylko, że nie wiem co... Później o tym będe rozmyślała.
~*T S*~
Dochodził wieczór. Nie mogłam zasnąć, więc wyszłam na świerze powietrze. O dziwo spotkałam Herobrine'a nad jeziorkiem. Co robił? Siedział, widać był skupiony. Przeszłam obok niego w strone lasu. Nooo, niestety mnie zauważył... Nawet gdy byłam odwrócona, drążył mnie wzrokiem. Czułam to, niestety... Taka już jestem.
Pobiegłam sprintem, musiałam się uspokoić, oswoić myśli. Dotarłam do jakieś polany. Położyłam się na miękkiej trawie, wyprostowałam się i... Nic nie robiłam. Patrzyłam w gwiazdy, myślałam o wszystkich i o wszystkim.
Nagle poczułam czyjąś ręke na mojej. Szybko podparłam się łokciami i usiadłam. Obok mnie siedział Herobrine po turecku.
- Wiem, że miałem cię nie dotykać, ale chyba nie zrozumiałaś... - zaczął ze smutkiem. - Słyszałem twoje myśli, jeszcze raz ci powiem-przepraszam. Za to całe bagno, w które cię wplątałem. Wiem, że mi nie wierzysz, nie ufasz, nie chcesz ze mną gadać. Ale pamiętaj, że zawsze będe przy tobie, nawet jak mnie odtrącisz, ja mam nadzieje. - troche mnie zamurowało. To... Chyba było najszczersze co mógłby mi kiedy kolwiek powiedzieć. Czułam się głupio, on mnie podszkolił, a ja nadal go nienawidzę. Nie jestem godna jego zaufania. W tej chwili go zrozumiałam.
- Przepraszam... - powiedziałam szeptem odchodząc od niego. Na pewno się od razu nie oswoje z myślą, że mój ojciec jest dobry-stanął po dobrej stronie. Ale się jakoś oswoje. Boshe, jaka ja jestem głupia...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top