Rozdział 35

Miałam już tego wszystkiego dosyć...
Nagle usłyszałam głosy.
- Pomocniku mój najlepszy, mam poźbę. Czy mógłbyś odprowadzić Olfix do jakiegoś wolnego pokoju? - raczej nie spytał, tylko rozkazał.
- Dobrze paaanie, już idę. - zająkał się szkielet, po czym wszedł do mojej celi.
- Ej, szkielet Nasz pan cię wołał, ocknij się! - krzyknęła Kasia.
Zaraz Co?!
Kasia!
Ten od razu zaczął się rozglądać, a ja wybiegłam z leśnego Dworu. Biegłam, i biegłam, ale zapomniałam, że muszę wrócić ( xD ) do pozostałych.
Wtedy go spotkałam...
- Witaj siostrzyczko... - zaśmiał się złowieszczo Entity_303 podchodząc do mnie.
Normalnie zastygłam.
Byłam w szoku. ( jak zwykle xD )
- Nie wiedzieć czemu, za bardzo nie tęskniłam. - wyjąkałam w końcu.
- Ojejku, proszę nie mów tak!... - cisnął tuż obok mnie płomieniem ognia. Gdybym mu nie odskoczyła, byłabym cała poparzona.
Wtedy wyciągnęłam kose, i go zaatakowałam.
Kilka razy oberwał, przecięłam mu skóre na prawej dłoni. - A jednak... Czegoś chyba się w tym Endzie nauczyłaś.
Nie wcale.
W ogóle.
No i stało się, podpalił jedno drzewo za mną. To podpaliło kilka drzew... Aż w końcu byłam w puapce. Gdy ujżałam jego przepiękną ( xD ) morde, kopnęłam go z całej siły, po czym upadł. Podbiegłam go przytrzymać, żeby nie wstał.
- Nie potrawisz walczyć, tylko niszczyć. Gdybyś miał troche honoru, prubowałbyś normalnie walczyć, a nie wykorzystywać inne żywioły... - wyszeptałam wściekła.
-Koniec. Mam tego wszystkiego dosyć! - wrzasnął mój przyrodni zrywając się z ziemi i mnie tym samym popychając. Rzucił płomieniem w moją dłoń, w której trzymałam swoją broń. Natychmiast ją puściłam i syknęłam z bólu. - - I więcej ze mną nie zaczynaj...
To chyba...
Był mój koniec.
( the END xDDDD Kto kapuje ten żart? xDDDD Ciąg dalszy będe prubować z @Niebieskifiolet wymyśleć. I gratuluje jej ponad 300 wyświetłeń - brawo! :D )

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top