Rozdział 30
- Co tu się dzieje?... - wyszeptałam kucąc na parzącym piasku.
- O, no tego się nie spodziewałam... - uśmiechnęła się Larissa. Czy mogłaby coś wiedzieć? Tego nie wiem, byłam w dużym szoku. Być może nigdy się nie dowiem, jakie jest moje prawdziwe oblicze.
- Czyli to takie uczucie... - brakło mi sił. W końcu oprzytomniałam.
KURDE JESTEM CZŁOWIEKIEM DO JASNEJ! -
- No, ale się złożyło... To może ruszajmy już w strone leśnego Dworu?
- No pewnie! - uradowała się Gabrysia. - Nie mamy zbyt wiele czasu z tego, co zrozumiałam... A ja za to nie mogę się doczekać momentu, w którym zobaczę Null'a i Herobrine'a.
Więc ruszyłyśmy się z pustyni, wracając do lasu, a konkretnie do leśnego Dworu. Wchodziłyśmy - on jakoś nie był za bardzo oświetlony, ale za to moby nie były groźne.
Kilka minut później znowu się zamyśliłam, z kąd nie wiedziałam, co Herobrine mówił za ścianą. Ale jego bełkot... Wiedziałam, że to on.
Chyba dostałam zawału, kiedy go zobaczyłam...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top