~5~
- Więc kim jest w końcu ta cała Sam?
James kątem oka spojrzał się na swojego bliźniaka i odwrócił głowę w drugą stronę, wpatrując się w mijające za oknem obrazy Londynu. Wiedział, że Oliver nie da mu spokoju, więc po krótce opowiedział mu jak ją poznał.
- To jedna z dziewczyn, które siedziały przy stoliku z Vi. Jej koleżanka. Usiadłem obok niej, zagadała do mnie i wymieniliśmy się numerami telefonów. Ot, cała zawiła historia.
- I tak sobie tylko piszecie?
- A cóż więcej? - spytał James.
- Może jakieś spotkanie? - zasugerował Ollie ze śmiechem w głosie.
- Chcesz mnie pouczać jak poderwać dziewczynę?
Tym razem w jego głosie można było wyczuć irytację. Oliver oderwał na chwilę wzrok od ulicy by spojrzeć na brata. "Co go znów ugryzło?" pomyślał.
- Ale jesteś zrzędliwy...
James nic nie odpowiedział. Cały czas wpatrywał się w migające za oknem obrazy, uciekając w swoje myśli. Czuł zdenerwowanie i podekscytowanie zbliżającym się spotkaniem. Przed oczami cały czas miał obraz twarzy Vi. Analizował każdy jej element, pamiętając nawet te najdrobniejsze szczegóły. To wspomnienie było dla niego zbawieniem. Sama myśl o uśmiechu na jej twarzy sprawiała, że i kąciki jego ust delikatnie unosiły się do góry.
Ale nagle pomyślał o Sam i o tym co powiedział Oliver... "Sam. Jest piękna. Jest marzeniem każdego mężczyzny. Długie blond włosy, zielone oczy. Cała jej twarz była piękna, a jej zgrabne ciało pociągało pewnie niejednego."
- Może masz rację, może zaproponuję jej spotkanie. - powiedział James. "Przecież nic się nie stanie jeśli się z nią umówię. Wydaje się być interesującą osobą."
Oliver wyszczerzył zęby w uśmiechu i zatrzymał samochód przed wejściem do kawiarni. James zadrżał lekko wysiadając z samochodu, co nie było spowodowane chłodną angielską pogodą. Nie wiedział jak wypadnie ów spotkanie. Ruszył za Oliverem i obaj weszli do przytulnego pomieszczenia.
Po lewej stronie stały rzędy stolików z wyściełanymi fioletowymi kanapami, na środku stoliki z żółtymi fotelami. Zaś po prawej stronie znajdowała się długa lada, za którą stała młoda i ładna dziewczyna. Z głośników płynęła cicho muzyka, a całość dopełniały jasne ściany. Na ścianie, przy której stały kanapy wisiały obrazy z okładkami magazynu 'The Rolling Stones'. Poza nimi, w pomieszczeniu znajdowało się parę osób.
Ruchem dłoni, James wskazał najbliższy wolny stolik, który był doskonale widoczny po wejściu. Usiedli i po chwili podeszła do nich dziewczyna, która stała za ladą.
- Dzień dobry - powiedziała podając im menu. Spojrzała na nich z zaciekawieniem. - Bardzo przepraszam, ale ja chyba skądś panów znam... O mój Boże! - krzyknęła zasłaniając usta dłonią. - Fred i George Weasley!
- We własnej osobie. - odpowiedział James uśmiechając się do kelnerki. Ta odwzajemniła uśmiech, szybko wyciągając telefon i notes, prosząc ich o wspólne zdjęcie i o autografy. Chwilę z nimi porozmawiała i odeszła do innego stolika zostawiając ich samych.
- Nie sądziłem, że jeszcze po tylu latach będą nas pamiętać nawet bez tych rudych włosów. - zaśmiał się Oliver dotykając swych włosów i wrócił do przeglądania menu.
- Miała na nadgarstku tatuaż Insygni, więc na pewno jest wielką fanką Pottera. Ciekawe ile o nas wie. - powiedział ze śmiechem James. Spotkanie fanki zmieniło diametralnie jego humor. Radośc zastąpiła jego strach, który wcześniej odczuwał.
- Serio? Nawet nie zauważyłem. Aż boję się....
Ale James już nie słuchał brata. Poczuł jak chłodne powietrze wkrada się do tego przyjemnego pomieszczenia. Jakaś nieznana mu dotąd siła opanowała jego ciało, karząc mu odwrócić głowę w stronę drzwi.
Wtem, ujrzał ją w jej całej doskonałości. Jej brązowe włosy były związane w delikatnego warkocza, opadającego na lewą stronę. Granatowa bluzka pięknie współgrała z jej niebieskimi oczami, podkreślając atuty jej ciała. Kiedy ich ujrzała, uśmiechnęła się promiennie i podeszła do stolika. Oliver wstał i wyciągnął ręce przytulając ją.
- Jeju, dziewczyno, jak dawno cię nie widziałem.
- To tak jak ja ciebie. - powiedziała ze śmiechem w głosie. - Ale proszę jak wyrosłeś.
- Ja to ten przystojny, pamiętaj. - odpowiedział rozmieszając pozostałą dwójkę.
Kiedy spojrzała na Jamesa, zaparło mu dech w piersi. Jej lazurowe oczy utkwiły w jego brązowych, jakby znów czytały jego duszę lub starały dostać się do jego myśli. Jej wzrok przeszywał go całego, przenikając go na wskroś. Przytulił ją lekko do siebie. Czuł zapach jej włosow i ciała. Pachniała miętą i pomarańczą. Westchnęła lekko i odsunęła się uśmiechając się do niego, a w jej delikatnie pomalowanych, niebieskich oczach pojawił się błysk. James odwzajemnił uśmiech, po czym Vi siadając, zwróciła głowę w stronę jego bliźniaka, który od razu rzekł z uśmiechem na ustach:
- Dalej masz te pulchne jak chomik policzki.
- Serio, ty też? - zapytała lekko zawstydzona. Jednak uśmiechnęła się i odpowiedziała - Widzę, że to mój jakiś znak rozpoznawczy.
Cała trójka roześmiała się w momencie, a po chwili podeszła do nich kelnerka, tym razem podając menu Vi. Po niedługim czasie złożyli zamówienie i zaczęli rozmowę.
***
- Mama nam właśnie mówiła, że skończyłaś w Bostonie prawo i tam też pracujesz. - powiedział Oliver, kiedy to rozmowa zeszła na aspekty życia prywatnego i zawodowego.
Vi przełknęła kawałek zamówionej szarlotki i spojrzała na nich z powagą.
- No tak. Udało mi się tam dostać na studia, potem rozpoczęłam krótkie praktyki i jakoś wyszło, że tam zostałam. - powiedziała przygryzając wargę.
- Ktoś tam na ciebie czeka? - spytał Oliver.
- A co chcesz się ustawić w kolejce po moją rękę?
Oliver roześmiał się i rzekł:
- Od zawsze.
- Tak na poważnie to nie. Nie mam tam nikogo poza znajomymi z pracy.
- A tutaj? - Oliver nie dawał za wygraną, posyłając jej niewinny uśmieszek.
- Ollie... Nie wiem.
- Długo zostajesz w Anglii? - spytał James wtrącając się do rozmowy i zmieniając temat.
- Ja... - odpowiedziała Vi wahając się przez chwilę. Zmarszczyła brwi zastanawiając się głęboko. "Powinnam im powiedzieć?" pomyślała. - Jak na razie przyjechałam tu na miesiąc.
- Wow, długi urlop. - powiedział James z uśmiechem.
- To nie do końca tak... - rzekła Vi znów się wahając. - To znaczy, owszem, to mój urlop, ale...
Ściągnęła usta, a w jej oczach pojawił się smutek.
- Coś się stało? - spytał z przejęciem James. Wiercił się niespokojnie w fotelu, który zajmował, chcąc dowiedzieć się jaką tajemnicę skrywa przed nimi dziewczyna.
- Nie mówiłam o tym nikomu - odpowiedziała z niepokojem w głosie. - a szczególnie rodzicom. Nie chcę ich martwić.
- Masz to jak w banku, że nikomu nie powiemy. - rzekł z powagą w głosie Oliver.
Niebieskie oczy dziewczyny spojrzały w brązowe Jamesa, na co ten pokiwał głową. Vi westchnęła i zaczęła mówić.
- Jako prawnik pracowałam w pewnej firmie, którą reprezentowałam. Jednakże od dłuższego czasu nie działo się tam za dobrze i w końcu ogłosili upadłość. Więc straciłam pracę. Wysłałam swoje dokumenty wraz z referencjami do kilku kancelarii w Stanach i tu, w Londynie i obecnie czekam na jakąkolwiek odpowiedź. Mam trochę oszczędności, więc na razie jakoś daję sobie radę. Ale wolałabym podjąć pracę tutaj, by w końcu móc wrócić. Już dawno chciałam to zrobić, ale nie miałam odwagi.
Ostatnie zdanie wypowiedziała cicho i spuściła głowę, wlepiając wzrok w resztkę ciasta.
Bracia przejęli się opowieścią Vi. James poruszył się niespokojnie i wyciągnął rękę w stronę leżącej na stoliku dłoni Vi. Jego skóra musnęła jej, poczuł jakby prąd poraził jego ciało, ale nie odsunął się. Dziewczyna natychmiast podniosła wzrok, spoglądając na oczy Jamesa. Teraz to on mógł czytać jej duszę, która była przepełniona smutkiem i niepewnością. W końcu położył swą dłoń na jej, delikatnie ją ściskając i powiedział jej, jakby składając obietnicę:
- Vi, będzie dobrze. Zobaczysz, wszystko się ułoży.
Tylko tyle potrafił z siebie wydusić.
- James ma rację, będzie dobrze. - powiedział Oliver uśmiechając się.
Vi odwzajemniła uśmiech i jakby nagle zdając sobie sprawę, wysunęła powoli swą dłoń z ręki Jamesa.
- Może zmieńmy temat na jakiś weselszy. - rzekła po chwili. - W końcu spotkaliśmy się by wspominać jak broiliście w Sutton.
- To chyba ty byłaś postrachem naszych okolic. - odpowiedział James ze śmiechem. W nozdrzach czuł jej zapach, w swej ręce dotyk jej dłoni, a na swym ciele dotyk jej ciała. - Wieść o tym, że bijesz dzieci łopatką szybko się rozeszła po naszym placu zabaw.
- Teraz wiem, że nie wolno z tobą zaczynać, Willis. Nos boli mnie do tej pory.
Vi założyła ręce na piersi i unosząc lewą brew, posłała Oliverowi szelmowski uśmiech.
***
Czas w tak doborowym towarzystwie mijał szybko. Zdecydowanie za szybko. Całą trójkę pochłonęła rozmowa prowadzona na każdy temat. Bracia poprawili humor Vi. Spotkanie z bliźniakami spowodowało, że jej niedzielny nastrój, tak okropny po spotkaniu z Sam, zmienił się nie do poznania. Również opowiedziana przez nią historia nie mąciła jej myśli dzięki wybuchom śmiechu jakie serwowali jej James z Oliverem.
Nim się spostrzegli, nastał wieczór i bracia musieli wracać. Oliver musiał przecież pojechać do Birmingham, w międzyczasie podwożąc Jamesa do jego mieszkania.
- Miło było się z tobą spotkać Vi. - powiedział Oliver przytulając dziewczynę. Musiał się do niej schylić by móc ją objąć. - Jak tylko będę w Londynie lub w Sutton to do ciebie zadzwonię. Ty też pamiętaj. -uśmiechnął się, na co Vi kiwnęła głową. - Może jednak cię zawieźć do domu?
- Nie, nie musisz. Zamówiłam już taksówkę.
Spojrzała na Jamesa. "Jego oczy. Tak brązowe jak oczy Olivera, a jednak inne." pomyślała. Ich magnetyczne spojrzenie sprawiało, że nie mogła odwrócić od nich wzroku. Przyciągały ją do nich, by się zatraciła w ich ciemnej barwie.
Objęła Jamesa, kładąc swe dłonie na jego plecach. Czuła jak każdy znajdujący się tam mięsień napręża się pod koniuszkami jej palców, co spowodowało że James się wyprostował. W nozdrzach czuła jego zapach, ale nie mogła zgadnąć cóż to takiego. Przytuliła swój policzek do jego klatki piersiowej, dosłownie na nano sekundę, po czym szybkim ruchem odsunęła się od niego posyłając mu tak piękny i promienny uśmiech. Odwzajemnił go i obiecał sobie, że nigdy go nie zapomni.
Kiedy wychodzili z kawiarni, niebo przyjęło swą ciemno niebieską barwę, witając pierwsze gwiazdy zwiastujące piękną noc.
Mam nadzieję, że podobał się Wam mój rozdział :3 Dziś w nocy doznałam objawienia i całą historię mam już ułożoną, więc dajcie znać co sądzicie o moim opowiadaniu.
Miłej niedzieli, pozdrawiam xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top